Elvis Presley: toksyczna czy inspirująca miłość do matki?

Największą miłością w życiu Elvisa Presleya była Gladys Love Presley, która urodziła go 8 stycznia 1935 roku. Jak wyglądała ich relacja? Jaką rolę matka odegrała w jego życiu?

Gladys była o cztery lata starsza od swego męża Vernona. Poznali się w kościele, w bardzo młodym wieku, szybko pobrali i zaczęli wspólnie klepać biedę. Dosłownie. W czasach wielkiego kryzysu na południu Stanów Zjednoczonych zdobycie dobrze płatnej posady graniczyło z cudem. Vernon sporo podróżował szukając dorywczych robót, zaś Gladys zatrudniła się jako krawcowa w fabryce odzieży. Mieszkali w czymś, co trudno nazwać domem – był to prowizoryczny barak bez wody i prądu.

Gdy okazało się, że Gladys jest w ciąży, nie byli w stanie ani pójść na konsultację do lekarza, ani zapłacić za jego asystę przy porodzie. Vernon wezwał lekarza dopiero wtedy, gdy poród zaczął przybierać tragiczny obrót. Niestety, brat bliźniak Elvisa, Jessie Garon, przyszedł na świat martwy, natomiast Gladys cudem uniknęła śmierci z wykrwawienia. Miała wówczas 22 lata, jej mąż zaledwie 18. Rachunek za lekarza opłaciła pomoc społeczna.

 

Gladys sprawiła, że średnio uczący się chłopak zmienił muzykę rozrywkową i stał się królem rock and rolla

 

Strata dziecka była dla Gladys potężnym ciosem. Od tego momentu wszystkie uczucia przelała na Elvisa, a lęk o jego bezpieczeństwo z czasem przerodził się w obsesję. Zamiast wrócić do fabryki, wolała zatrudnić się do ciężkiej pracy przy zbieraniu bawełny. Jedynie tam mogła przychodzić z synem. Nie mogła liczyć na pomoc Vernona w opiece nad dzieckiem. Podróżował po Ameryce i imał się różnych zajęć, żeby zarobić na rodzinę. Podczas jednej z takich wypraw zdarzyło mu się nawet wejść w konflikt z prawem i na jakiś czas trafił do więzienia.

Więź między matką i dzieckiem zacieśniała się coraz bardziej. Spali w jednym łóżku, wypracowali coś w rodzaju własnego języka, niezrozumiałego dla nikogo z zewnątrz. Brzmi to dziwnie, nawet niepokojąco. Ale trzeba uczciwie przyznać, że to właśnie Gladys zaszczepiła w Elvisie wiarę w siebie i wspierała go we wszystkim, co robił. Powtarzała, że jeśli jedno z bliźniąt umiera, drugie przejmuje wszystkie jego talenty. To jej siła sprawiła, że średnio uczący się chłopak zmienił muzykę rozrywkową i stał się prawdziwym królem rock and rolla.

 

Czy matka odpowiadała za to, że Elvis Presley stał się lekomanem?

 

Już pierwsze nagrania Elvisa wyemitowane w radiu wywołały lawinę telefonów od słuchaczy. Nim skończył 20 lat, cieszył się lokalną sławą w Tennessee i Teksasie, sporo koncertował i nieźle zarabiał. Gdy 27 stycznia 1956 roku wydał singiel „Heartbreak Hotel", jeden z największych hitów w swojej karierze, zrobił to, o czym marzył i co obiecywał rodzicom – kupił piękną rezydencję na Audubon Drive, eleganckich przedmieściach Memphis, w której zamieszkali we trójkę.

Niestety, Gladys czuła się jak drzewo wyrwane z korzeniami i przesadzone w inne miejsce. „To jest pałac" – powtarzała onieśmielona. Sława jej syna ciągle rosła, a fani (zwłaszcza fanki) zaczęli koczować pod jej płotem. Z czasem ich liczba była już tak duża, że lokalni sprzedawcy rozstawiali pod ogrodzeniem stoiska z lodami i hot dogami. Gladys nie potrafiła się w tym odnaleźć. Początkowo wynosiła koczującym fanom napoje chłodzące i próbowała zyskać sympatię sąsiadów, zapraszając ich do siebie na basen. Fani natychmiast zaczęli wykorzystywać jej naiwność, sąsiedzi zaś wyrażali się z lekceważeniem o prostej kobiecie, której „wydaje się, że ciągle mieszka w Missisipi". Gladys zaczęła w tajemnicy popijać alkohol i brać – jak twierdziła – pigułki na odchudzanie. To była amfetamina, którą do końca lat 60. można było kupić w Stanach Zjednoczonych bez recepty.

reklama

Elvis szybko zorientował się, że mama po tych pigułkach zachowuje się dziwnie – jest niezdrowo pobudzona, stale krząta się po domu i w nocy nie potrafi zmrużyć oczu. To ostatnie okazało się najistotniejsze przy jego trybie życia - ciągłym jeżdżeniu z koncertu na koncert i siedzeniu za kółkiem całymi nocami. Wiele wskazuje na to, że właśnie Gladys odpowiada za to, iż stał się lekomanem, co z czasem zniszczyło mu zdrowie i doprowadziło do śmierci.

Wtedy jednak przyszłość rysowała się w jasnych barwach. Presley w końcu zorientował się, że jego hojny prezent unieszczęśliwia Gladys. Sprzedał dom na Audubon Drive i kupił Graceland – posiadłość, która stała się jego prawdziwym domem. Wreszcie mieli spokój, żadnych zawistnych sąsiadów i fanów okupujących trawniki. Gladys mogła wywieszać pranie, tak jak lubiła, i nikt jej nie zwracał uwagi. No i miała świeże jajka od kur, które hodowała. Sielanka, niestety, nie trwała długo. Przerwała ją... zimna wojna. Czy bardziej precyzyjnie – wojsko.

 

Przepustka z powodu ważnych spraw rodzinnych

 

24 marca 1958 roku Elvis został powołany do armii. Pobór Presleya stał się ogólnonarodowym wydarzeniem. Każdy jego krok był śledzony przez tłumy fotografów, którzy robili mu zdjęcia aż do momentu, gdy przeszedł przez bramę Fort Chaffee w Arkansas.

Jednak najbardziej dramatyczne sceny rozegrały się poprzedniego dnia. Zachowało się sporo zdjęć przedstawiających Elvisa Presleya z rodzicami w przeddzień wyjazdu do wojska. Na wszystkich strapiony Vernon patrzy na syna, podczas gdy ten obejmuje matkę albo czule całuje ją w policzek. Ale to twarz Gladys głównie przykuwa uwagę widza. 45-letnia kobieta wygląda na co najmniej piętnaście lat więcej. Ma trupio bladą cerę, ogromne cienie pod oczami i otępiałe, nieobecne spojrzenie, jest „skamieniała z rozpaczy". Jej największy koszmar właśnie się ziścił. „Armia", „wojna" były słowami jednoznacznie kojarzącymi się ze śmiercią, mimo że nic nie wskazywało na to, by którykolwiek z dowódców chciał ryzykować życie „tego" Presleya.

Gladys błyskawicznie podupadła na zdrowiu i nie minęło pięć miesięcy od momentu, gdy Elvis wstąpił do armii, by musiał wziąć przepustkę z powodu „ważnych spraw rodzinnych". Gladys była umierająca. Zdiagnozowano u niej ciężką niewydolność wątroby i żółtaczkę. Zmarła na atak serca w wieku zaledwie 46 lat, dwa dni po przybyciu syna do domu. A on, zdruzgotany, parokrotnie stracił przytomność w trakcie pogrzebu.

 

Elvis Presley tłumił narkotykami rozpacz i tęsknotę

 

W połowie września Elvis wraz ze swoim oddziałem został wysłany do Niemiec i tam jego przygoda z narkotykami rozkręciła się na dobre. Jedną z bardziej niechlubnych praktyk tamtego czasu było eksperymentowanie przez armię USA różnego rodzaju używek z amfetaminą i LSD włącznie. A nawet wystawianie Bogu ducha winnych rekrutów na promieniowanie radioaktywne przy próbnych wybuchach jądrowych. Ale w przypadku Presleya chodziło także, a może przede wszystkim, o stłumienie rozpaczy i tęsknoty. Ani związek z piękną Priscillą Beaulieu (którą poznał właśnie w Niemczech), ani małżeństwo zawarte po siedmiu latach narzeczeństwa, ani nawet przyjście na świat jedynej córki Lisy Marie, nie były w stanie stłumić jego wewnętrznego niepokoju.

Biografowie są zgodni co do tego, że Elvis – mimo niepodważanych przez nikogo sukcesów – przeżywał okresy głębokiej frustracji. Był niestabilny emocjonalnie i regularnie wdawał się w romanse, które ostatecznie doprowadziły jego małżeństwo do klęski. Po rozwodzie w 1973 roku było już tylko gorzej. Presley w ciągu zaledwie jednego roku dwa razy przedawkował barbiturany, a raz musiał być hospitalizowany z powodu swojego uzależnienia od Demerolu. Świadomość, że zażywa tylko leki na receptę, była dla niego usprawiedliwieniem. W rzeczywistości był narkomanem.

Podczas koncertów mruczał coś pod nosem albo miewał ataki paniki. Roztył się w sposób karykaturalny, świadkowie opowiadali, że często czuł się tak słaby, że nie był w stanie podnieść się z łóżka czy krzesła. W wieku 42 lat przypominał schorowanego starca – miał jaskrę, wysokie ciśnienie, niewydolne serce, zniszczoną wątrobę i nadające się do resekcji jelito grube. Zmarł 16 sierpnia 1977 roku. Dwa dni później został pochowany na terenie Graceland, gdzie zostały przeniesione prochy jego matki z cmentarza Forest Hill w Memphis.

Życie dopisało tragikomiczny epilog do jego biografii. W dniu jego pogrzebu Graceland było okupowane przez tak wielkie tłumy fanów (około 80 tysięcy!), że mknący w pobliżu willi samochód przejechał dwie kobiety, powodując ich śmierć, trzecia zaś została poważnie ranna. Jak widać, Elvis Presley nie miał szczęścia do kobiet. Ani za życia, ani po śmierci.

 

Olga Michalska

ilustracja: Ruth Niedzielska

zdjęcia: Getty images

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka nr 2/2017
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl