Wszystko jest w myślach

Był rok 1880. Ulicami Wiednia, stolicy potężnego mocarstwa austro-węgierskiego, wędrował szczupły, ubrany na czarno młody mężczyzna.

Wszystko jest w myślach Zmierzał do domu – właściwie dwóch pokoi okupowanych przez ojca, matkę, siostrę i młodszego brata, w jednej z podwiedeńskich miejscowości. Ojciec, sygnalista w cesarsko-królewskiej kolei, specjalnie uprosił swoich przełożonych o przeniesienie w okolice wielkiego miasta, by syn mógł podjąć studia. Młodzieniec zapisał się na zajęcia na wydziale matematyczno-przyrodniczym, bo od małego fascynowała go natura i jej związki z naukami ścisłymi.

Już gimnazjalni nauczyciele byli zdumieni, że chłopak czytuje dzieła Immanuela Kanta i innych filozofów, a w wolnych chwilach próbuje rozwiązywać problemy wyższej matematyki. Teraz młody Rudolf mógł oddawać się swojej pasji w uniwersyteckich aulach. Jego domeną stała się nauka zwana antropozofią. Wiedza o człowieku, ale człowieku rozumianym jako byt kosmiczny składający się z ducha, umysłu i ciała.

W ciągu czterdziestu lat Steiner opowiedział całemu światu o tym, że człowiek jako duch istniał od początków Ziemi i że dzięki medytacjom można osiągnąć kontakt ze światem niefizycznym. Stworzył naukę, w której istota ludzka zajmuje centralne miejsce, a jej możliwości są nieomal nieograniczone.

reklama

Rudolf od dzieciństwa zdradzał dziwne talenty. Ponieważ ojciec często zmieniał miejsce pracy, chłopak trafiał do małych miejscowości, często położonych w pięknych okolicach. Całe dnie spędzał wśród lasów i pól, a nim poszedł do szkoły, uczył go sam ojciec. Wkrótce zaczął opowiadać o rzeczach, które widzi – duchach, dziwnych istotach, strzępkach zdarzeń z dawnych lat. Do dziś trudno powiedzieć, ile w tym było prawdy, a ile młodzieńczej fantazji. Sam Steiner wspominał, że gdy w czasach szkolnych zmarł jeden z chłopców z klasy, on widział potem, jak jego duch odchodzi do sfery niebieskiej. Napisał nawet swojemu nauczycielowi, że „nie ma się co martwić, bo on odprowadził kolegę w zaświaty i wszystko będzie dobrze”.

Rudolf tymczasem odkrył matematykę i stwierdził, że po raz pierwszy poznał piękno w... geometrii. Chodziło o piękno ducha, zachwyt nad umysłem i czystą formą matematyki. I właśnie to dziwne, rozbudzone życie duchowe w połączeniu z ciekawością przyrody doprowadziło do brzemiennego w skutki spotkania. Podróżując do Wiednia, nastoletni Rudolf poznał w pociągu człowieka o imieniu Feliks. Był on jednym z tych dziwaków zamieszkujących okolice wielkiego miasta. Samouk, żyjący zgodnie z rytmem natury i słuchający przyrody, lecz jednocześnie orientujący się w sprawach „tego świata”. Starszy mężczyzna i chłopak szybko się zaprzyjaźnili.

Feliks SteinerO Feliksie Steiner wspomina dopiero w swojej autobiografii „Moja droga życia”, napisanej niedługo przed śmiercią. Dziś wiadomo, że Feliks nazywał się Feliks Koguzki i mieszkał w podwiedeńskiej wsi Trumau. Był zielarzem i miejscowym znachorem. To on nauczył Rudolfa „mowy natury”, pokazał, jak wykorzystywać siły przyrody i wskazał lecznicze zioła. Jednak najważniejsze było to, że skontaktował młodzieńca z „Nieznanym” – tajemniczym człowiekiem, który wprowadził go w arkana okultyzmu i wiedzy duchowej.

Steiner nigdy nie zdradził jego tożsamości. W książce napisał tylko: „Felix był jedynie pośrednikiem do innej osobowości, która znalazła sposób, by stymulować osobowość młodego człowieka tak, by stał się biegły w sprawach świata duchowego. Osobowość owa używała dzieł Fichtego (niemiecki filozof idealistyczny), by skłonić do obserwacji, których skutki stały się podstawą moich prac”. Do dziś nie wiadomo, jakie to nauki odebrał od „Nieznanego” Rudolf. Jednak nie od razu znalazły one odzwierciedlenie w filozofii Steinera.

Jeszcze w trakcie studiów jeden z profesorów zaproponował Rudolfowi napisanie pracy o związkach wielkiego niemieckiego pisarza Johanna Wolfganga Goethego z fizyką Isaaca Newtona. Esej okazał się tak znakomity, że studentowi zaproponowano zajęcie się opracowaniem dzieł pisarza. To właśnie mistycyzm i filozofia Goethego stała się drugą wielką inspiracją w życiu młodego Rudolfa. Pracy oddał się bez reszty, a po pewnym czasie wyjechał do Weimaru, by tam kontynuować pracę nad spuścizną wielkiego poety.

Źródło: Wróżka nr 4/2007
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl