Święty interes

Kiedy włoscy paulini narazili się Watykanowi, musiał interweniować osobiście papież Jan Paweł II, by spór zażegnać. Nie chodziło wcale o jakiś szczególnie zawiły problem teologiczny, gra toczyła się o władzę i ogromne pieniądze.

Święty interesMyli się ten, kto sądzi, że Kościół – zastygły w swoich wielowiekowych tradycjach – ma ogromne trudności z przystosowaniem się do nowoczesnych form głoszenia pożądanych przez siebie prawd. Owa watykańska twierdza tradycji już na początku XX wieku stała się jedną z największych i najsprawniejszych machin medialnych naszego świata. Od kiedy stało się jasne, jak wielką siłę posiadają środki masowego przekazu, przedstawiciele Kościoła zrobili wszystko, by w swoich rękach skupić jak najwięcej gazet, wydawnictw książkowych, rozgłośni radiowych i wreszcie stacji telewizyjnych. Dziś machina propagandowa Watykanu jest naprawdę imponująca.

Obejmuje 144 tygodniki diecezjalne, ponad 100 gazet i 470 lokalnych stacji radiowych. A są to tylko swoiste „organy centralne”, bezpośrednio zarządzane z Watykanu – nikt nie jest w stanie policzyć wszystkich katolickich inicjatyw medialnych, na które purpuraci Watykanu mają jedynie pośredni wpływ. Oczywiście największe audytorium skupia Radio Vaticano, które z około 40, rozsianych po całym świecie, ośrodków studyjnych nadaje swoje programy w przeszło pięćdziesięciu językach.

W 1998 roku do tego medialnego arsenału doszedł prawdziwy kolos – telewizyjna stacja katolicka SAT 2000. Otrzymała ona od włoskiego nadawcy państwowego coś, o co bezskutecznie walczą liczne telewizje lokalne, czyli własny kanał satelitarny, dzięki któremu jej sygnał może być odbierany dosłownie na całym globie. Żeby było ciekawiej, większość watykańskich mediów, nadających z terenu Włoch, otrzymuje od państwa ogromne dotacje. Dzieje się tak na mocy ustawy z 1990 roku o działalności grup mniejszościowych i instytucji „nie nastawionej na zysk”, mimo że purpuraci nie stronią ani na swoich łamach, ani w eterze, ani na wizji od działalności reklamowej.

reklama

Na falach św. Pawła


Wszystkie te przedsięwzięcia tracą swój blask przy imperium wydawniczym zakonu paulinów, jakim jest oficyna wydawnicza Periodici San Paulo z siedzibą w Alba. To potężne wydawnictwo, dysponujące własnymi zakładami poligraficznymi, redaguje i wydaje różnego rodzaju periodyki, których nakład tygodniowy wynosi ponad półtora miliona egzemplarzy. Ponadto prowadzi własną agencję reklamową, współpracuje z wieloma światowymi rozgłośniami radiowymi i kanałami telewizyjnymi, osiągając obroty roczne w wysokości blisko dziesięciu miliardów euro i zwiększając swój majątek poprzez liczne inwestycje w nieruchomości. Wprawdzie zakon, powstały na Węgrzech i zatwierdzony w 1308 roku, ma w swojej regule zastrzeżenie o konieczności życia jego braci w ubóstwie, ale ma też zapisaną konieczność propagowania wiary w Boga na całym świecie.

Te dwie powinności doskonale ze sobą współgrały do momentu, w którym okazało się, że coraz liczniejsze narzędzia masowego przekazu zaczynają przynosić kolosalne zyski. Stało się to w 1914 roku, kiedy za obowiązek ewangelizacji zabrał się ksiądz Giacomo Alberione, zakładając we Włoszech kolejne zgromadzenie paulinów i kierując swe zainteresowania w stronę mediów. Od tego czasu paulini, działający w 27 krajach, mają obowiązek angażowania się w przedsięwzięcia medialne, by tą drogą szerzyć idee bliskie Kościołowi rzymskokatolickiemu (w Polsce jest to między innymi prowadzone przez paulinów Radio Jasnogórskie i udziały w stacji telewizyjnej PULS).

O tym, jak sprawnie dają sobie z tym radę, niech świadczy opinia o stylu bycia paulińskich dyrektorów wydawniczych we Włoszech, zamieszczona w „LÙEspresso” w 1997 roku: „Ci naśladowcy świętego Pawła składali śluby ubóstwa i swoje zarobki przekazują do klasztornej kasy, ale jeżdżą BMW i na wzór laickich menadżerów posługują się firmowymi kartami kredytowymi oraz jadają w najlepszych restauracjach. Od habitów wolą najelegantsze garnitury. Są faktycznie przedsiębiorcami i to przedsiębiorcami nadzwyczaj przedsiębiorczymi” (artykuł Mario Guarino „Bank Boga”).

Palec boży w mrowisko


Tam, gdzie gra idzie o naprawdę poważne pieniądze, prędzej czy później musi dojść do konfliktów. I doszło. W 1995 roku rozpoczęła się trwająca do dziś wojna między włoskimi paulinami a Watykanem. Toczy się ona na dwóch frontach. Jeden to front watykańsko-pauliński, a drugi – wewnętrzny – polegający na przepychankach między poszczególnymi dyrektorami koncernu. Oficjalnie poszło o treści głoszone na łamach czasopism oficyny Periodici San Paolo. Otóż brat dyrektor oficyny Leonardo Zega zezwala na publikacje artykułów (które czasami sam pisze) o problemach aborcji, antykoncepcji, masturbacji i homoseksualizmu. To oczywiście nie może podobać się Watykanowi, ale ten milczy. Brat Zega obala dotychczasowe tabu i zezwala na reklamę bielizny na stronach prestiżowego tygodnika katolickiego „Famiglia Cristiana” – Watykan kręci nosem, ale... milczy.

Milczy nawet wtedy, kiedy inne pismo paulinów „Famiglia Oggi” („Rodzina Dzisiaj”) zamieszcza autoerotyczne doświadczenia siostry Cristiny Beffa. I być może milczałby nadal, starając się po cichu temperować wydawców, gdyby nie poruszono na łamach „Famiglia Cristiana” delikatnego problemu finansów w diecezjach. W tym wypadku reakcja okazała się natychmiastowa. Siostra Cristina Beffa została wezwana przed oblicze komisji Świętego Oficjum i sama zwolniła się z redakcji. Po czym Leonardo Zega został poproszony w imieniu Watykanu o zwolnienie z pracy jednego z dyrektorów oficyny – Corrado Minelle. Zega nie bardzo rozumiał, jaki związek mają artykuły oburzające Watykan ze świeckim członkiem zarządu.

Okazało się, że nic. Watykan, szukając haka na oficynę, wykrył, że Corrado Minelle, będąc członkiem zarządu Periodici San Paolo, uczestniczył też w innych spółkach wydawniczych. Jedną z tych spółek założył wraz z żoną, która w tym samym wydawnictwie odpowiadała za powiązania reklamowe oficyny z publiczną telewizją włoską RAI i na zasadzie wzajemnych usług między oficyną a telewizją zarabiała na reklamowych spotach. Pieniądze przelewała do utworzonej z mężem spółki „Harnac”. Wszystko było wprawdzie legalne, ale zarobione przez jej spółkę pieniądze pozostawały poza zasięgiem centrali – paulini nie płacili od nich należnego Watykanowi procentu. Watykan mógł przeboleć niemiłe sobie treści materiałów prasowych, ale nie mógł pogodzić się z utratą znacznych kwot.

"Normalizacja" przepływu gotówki


Ku zdziwieniu Watykanu, Zega nie miał ochoty zwalniać Corrado Minelle i nie ugiął się pod naciskami purpuratów. W rozumieniu watykańskich władz sprawa była jasna – Zega miał udział w zyskach Corrado Minelle. Kiedy wiadomość o domniemanej spółce rozeszła się po oficynie, część redakcji stanęła po stronie Watykanu, część po stronie Zegi. Rozpoczął się dość żenujący spór między „medialnymi” paulinami na łamach poszczególnych czasopism.

Spór toczył się oczywiście o treści zawarte w pismach, ale wszyscy doskonale wiedzieli, że tak naprawdę chodzi o wpływy i finanse. Po dwóch latach jasne stało się, że nie ma innego wyjścia, jak tylko osobista interwencja papieża. Jan Paweł II widocznie nie miał jednak zamiaru angażować się w spory bezpośrednio, załatwił to bowiem „odgórnie”. W lutym nakazał zwierzchnikowi paulinów, biskupowi Antonio Buoncristiani, unormować stosunki panujące w oficynie Periodici San Paolo.

Biskup „normuje” te stosunki do dziś. Za swoją wytężoną pracę pobiera (jak podała KAI) od redakcji (czyli od swojego zakonu) około miliona euro miesięcznie i jako wzorowy zakonnik pieniądze te wpłaca do kasy... Watykanu. Wojna ucichła, a bracia paulini rozkręcają kolejny interes – sieć wydawnictw dla dzieci. Wszystko wskazuje na to, że i ta działalność odniesie ewangelizacyjny sukces.


tekst: Jerzy Gracz

fot.: Be&W

Źródło: Wróżka nr 6/2004
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl