Na złodzieju czapka gore

Oczekiwałam tego ranka starszej kobiety, a pojawił się mężczyzna. Postawny, po czterdziestce. Sprawiał wrażenie pewnego siebie. – Miała być moja teściowa, jestem ja w roli posłańca – powiedział już od drzwi.


–  Niedawno skończyła osiemdziesiąt lat i mimo swojej dużej żywotności nie była w stanie przyjechać. Przeprasza, ale ostatnio mocno dokucza jej serce. O, mam tu coś dla pani – mężczyzna położył przede mną na biurku pożółkłą ze starości kopertę. Wyjął z niej kilka zdjęć. – Teściowa prosiła, żebym je pani pokazał – rozłożył je na blacie.

– Kilka tygodni temu na jej osiemdziesiątce zebrała się cała rodzina. Moja żona ma cztery siostry i brata. Naliczyliśmy razem 34 osoby.
– I coś się wtedy stało – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
– Niestety tak. Tego dnia z szuflady w sypialni teściowej zginęły pieniądze i dwa złote pierścionki. I właśnie dlatego teściowa kazała mi przyjechać do pani i zapytać, kto mógł to zrobić. W kopercie było 5 tys. zł na wymianę okien.
– Pieniądze się znajdą – powiedziałam pewnym tonem. – Ten, kto zabrał, sam je zwróci...

Mężczyzna przerwał mi, śmiejąc się w głos: – Tak po prostu? Przyjdzie i odda pieniądze? No to mnie pani rozbawiła.
– Ależ tak – stwierdziłam. – Ale zrobi to ukradkiem. I ze strachu!
– Co też pani opowiada! Od trzech tygodni cała rodzina nie śpi, wszyscy nawzajem siebie podejrzewają, atmosfera, że tylko siekierę zawiesić. A pani mówi, że przygoni go strach? Ciekaw jestem, co się takiego musi wydarzyć, żeby on to zrobił?

– Dlaczego pan przyjechał bez żony – zmieniłam temat? I chyba go tym zaskoczyłam.
– Nie dostała urlopu – odparł zimno.
– Dała mi dyktafon, żebym panią nagrał. Mogę go użyć?

reklama


Pomyślałam, że teraz siedzi przede mną jakiś inny człowiek. Nie ten sympatyczny, który przed chwilą rozmawiał ze mną pewnym siebie głosem.
– Ależ jak najbardziej, proszę – zgodziłam się bez wahania.
– Kiedy pani wreszcie zacznie przepowiadać – wyraźnie się niecierpliwił.
– Już zaczęłam – choć pan tego nie zauważył. Tak jak wszyscy w rodzinie podejrzewacie, że złodziej jest domownikiem. To na pewno mężczyzna...
– Żona od pierwszej chwili podejrzewała siostrzeńca – przerwał mi skwapliwie. – To Piotrek, ma 22 lata, dwa lata temu miał kłopoty z prawem. To może być tylko on...
– Otóż nie, to nie siostrzeniec jest złodziejem. Ten, którego szukamy, jest po czterdziestce. Ostatnio miał kłopoty finansowe. W jego rodzinie niedawno odbył się pogrzeb młodej kobiety...

Mężczyzna siedzący przede mną zbladł jak ściana. Do tej chwili nieźle się bawił, teraz przestał się uśmiechać.
– I widzę jeszcze jedno – ten człowiek ma uszkodzone kolano – dodałam.
Mężczyzna znowu zmienił się na twarzy, rysy mu się wyostrzyły, stężały. Ciekawe, ile ma tych twarzy – pomyślałam? Ale tym razem byłam pewna, że ta właśnie była prawdziwa...

– Skąd pani wie o tym kolanie? – spytał, udając obojętność.
– Po prostu tak czuję – wyjaśniłam.
Wzięłam do rąk jedno ze zdjęć. Na nim starsza kobieta trzymała kilkuletniego chłopca.
– To teściowa z wnuczkiem? – spytałam.
– Tak. To zdjęcie zrobione kilkanaście lat temu.
– To ten siostrzeniec Piotrek, którego pańska żona podejrzewa o kradzież?
Mężczyzna bez słowa kiwnął głową.

– Chłopak jest najmłodszym i ukochanym wnukiem babci, prawda?
– Jest uderzająco podobny do swojego dziadka, a jej męża z lat młodości. To jemu babcia chciała zapisać w testamencie swój dom. A teraz, kiedy podejrzenie padło na niego, jest rozgoryczona i rozżalona. Mam rację? – spojrzałam pytająco na mężczyznę. Jego twarz była purpurowa, jakby mu miała z niej trysnąć krew. Znowu potwierdził tylko kiwnięciem głowy.

Kiedy wyszedł, zastanawiałam się, czy da odsłuchać nagranie żonie? Pół roku później odwiedziła mnie ona. Nie kryła zadowolenia. Jej mama odnalazła pieniądze.

– Ktoś je chyba podrzucił – mówiła. – Albo mama sama je gdzieś schowała, a potem przypadkiem odnalazła, o dziwo, wraz z pierścionkami. To pewnie skleroza. Mieliśmy ostatnio ciężki czas. W ciągu ostatniego roku zmarła moja teściowa na serce oraz najbliższa kuzynka mojego męża, Ania. Oboje wychowywali się jak rodzeństwo. Ania zostawiła dwie małe córeczki. Mąż prosił, bym panią pozdrowiła. Niestety, nic się wtedy nie nagrało. Jednak przekazał pani słowa mamie, że pieniądze się znajdą – uśmiechnęła się. – Nie wiem, co pani mu powiedziała, ale jest inny, lepszy. Właśnie szykuje się na operację kolana.

W tym momencie zakrztusiłam się herbatą. Tak oto wszystkie puzzle się ułożyły.
– Proszę przekazać mężowi, że operacja się uda. I że się za niego cieszę...

Kiedy wyszła, poczułam spokój. Wiem, że jej mąż chciał, abym się dowiedziała, że postąpił jak należy. Czasem los potrafi dać dobrą nauczkę.

Aida Kosojan-Przybysz
fot. shutterstock

Źródło: Wróżka nr 4/2015
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl