Moda: jak zbudować swój styl?

Zupełnie inne rzeczy spotykają tę samą osobę w wyciągniętym „byle czym”, a inne, kiedy się szykownie ubierze – twierdzi Antonina Samecka w książce „Modoterapia, czyli po co Ci tyle ubrań”. To instrukcja, jak ubraniami poprawić sobie nastrój i życie.

Mówią za nas, nawet kiedy milczymy. Pomogą w osiąganiu celów, wzbudzą sympatię otoczenia albo dystans i respekt. Wabią lub odstręczają. Frapują i śmieszą. Pozwalają określić naszą pozycję społeczną i wyobraźnię. 

– Ubrania powinny służyć przede wszystkim dodaniu sobie pewności – uważa Antonina Samecka. 

Kiedy to mówi, przypominam sobie moją znajomą, paryżankę, którą zapytałam kiedyś, na czym polega słynny francuski styl. 

– To pewność siebie, tylko pewność siebie – odpowiedziała. – Noś się dumnie, prosto, z gracją, i nawet w worku będziesz wyglądała świetnie. 

 

Jak zbudować swój styl?

 

Rozmawiamy przy długim drewnianym stole w przedwojennej kamienicy w Warszawie, w białym, oszczędnie urządzonym wnętrzu. Poza stołem jest tu tylko wieszak na ubrania. Znam Antoninę od lat. Pracowałyśmy kiedyś razem w tygodniku dla kobiet. Prowadziła wtedy dział urody. Wcześniej studiowała historię sztuki i uczyła się wizażu. Potem przez kilka lat, jako stylistka, ubierała aktorki i modelki do sesji zdjęciowych. Pamiętam, jak pierwszy raz opowiadała mi o tworzonej przez siebie marce RISK made in Warsaw. Pomysł opierała na szarej bluzie. – Bo ten odcień szarości świetnie pasuje do naszej cery – mówiła. Jej ubrania miały być wygodne i dobrej jakości. Świetne na co dzień, ale również na wielkie wyjście, a nawet ślub. Dziś marka obchodzi już piąte urodziny. W butiku zawsze kłębi się tłum. Ubrania RISKA noszą Aga Zaryan i Justyna Sobolewska.

No więc, co z tym własnym stylem? Jak go stworzyć?

reklama

– Jest prosty sposób, żeby sprawdzić, czy w czymś dobrze się czujesz – mówi. – Załóż to i spójrz w lustro. Jeżeli się uśmiechasz lub choć masz ochotę się uśmiechnąć, to oznacza, że wyglądasz ok. A jeżeli twoja mina wyraża wątpliwość, to zwykle ta wątpliwość nie mija z biegiem dnia. To się doskonale sprawdza i w przymierzalni, i w domu.

Niestety często nie słuchamy swojej intuicji, tylko wyobrażeń o tym, jak powinniśmy wyglądać. Chcąc budować swój styl, należy zacząć od zadania sobie pytania, jakie jest moje wyobrażenie na mój temat. Zwykle w poradnikach dotyczących stylu jest taka lista must have (musisz mieć), a na niej klasyczny płaszcz o nieco męskim kroju, dżinsy, które dobrze modelują pupę, biała prosta koszula, porządne szpilki. Tymczasem Antonina zachęca, żeby o takiej liście zapomnieć. 

– Jest nawet taki rozdział w mojej książce – 10 rzeczy, których nie musisz robić ani mieć – mówi. – Te listy teoretycznie niezbędnych rzeczy, baza w szafie, to tylko sugestie ubrań, które zwykle się sprawdzają, ale nie w każdym przypadku. Jeśli źle się czujesz w dżinsie, to dżinsów nie dasz rady nosić. A jeśli masz duży biust, wszelkie próby wyglądania dobrze w białej koszuli o męskim kroju zakończą się porażką.

 

Co zatem może być naszą bazą?

 

Okazuje się, że właściwie wszystko. Zacznij od stworzenia listy rzeczy, które nadają ci pewności siebie. Oczywiście można się inspirować tym, co tę pewność pomaga budować innym.

„Salvador Dali twierdził, że ten, kto niczego nigdy nie imituje, niczego też nie osiągnie. (…) Nie celuj w oklepane ikony stylu, ale w osoby, które robią ciekawe rzeczy. Każdy się kimś inspiruje. Kate Moss – Mickiem Jaggerem, Tilda Swinton – dziewczyną Wesa Andersona, Juman Malouf” - przypominam sobie cytat z „Modoterapii” Antoniny. 

– A co można skopiować z ciebie, Antonino? Jaki ty masz element, który sprawia, że czujesz się dobrze? Buty na obcasie, porządna torba? – dopytuję.

– Duża biżuteria – odpowiada, dotykając odruchowo pierścionka, który wygląda jak wąski liść. – Często jestem ubrana w klasyczne proste rzeczy, a ta biżuteria dużo mi dodaje – mówi. – Ona pełni taką funkcję jak perfumy. Jak wyjdę bez niej, chcę się cofnąć. Ale każdy ma inną taką ważną dla siebie rzecz. 

– A gdyby jakaś kobieta poprosiła, żebyś ją ubrała, bo polega tylko na tobie, od czego byś zaczęła? 

– Na pewno od długiej rozmowy – mówi Antonina. 

– Przeciętny stylista zwykle ograniczy się do obejrzenia twojej figury, koloru włosów i oczu, i na tej podstawie dobiera ubrania, zwykle skupia się na tym, żeby poprawić wygląd sylwetki. I często sięga po stereotypy. Na przykład, przy moim biuście rozmiaru F styliści proponują, by pokazać duży dekolt. Ale ja nie czuję się dobrze w dekoltach.

Człowiek składa się z fizyczności i psychologicznych niuansów. Żeby kogoś dobrze ubrać, trzeba poznać oba te aspekty. Teraz jestem niewyspana, bo mam małe dziecko i teoretycznie powinnam spinać włosy do góry, bo to działa odrobinę jak lifting. Ale najlepiej czuję się w rozpuszczonych. Teoria mówi inaczej i nie zawsze przystaje do życia. Tak samo jest z ubraniami. Można komuś założyć golf, bo ma piękną szyję, a on będzie się w nim dusił. Można kobiecie dać piękne szpilki, ale jeśli ona nie potrafi w nich chodzić, to skończy się rozczarowaniem i udręką.

Tak więc, żeby kogoś ubrać, trzeba najpierw z nim porozmawiać o tym, co myśli i czuje na swój temat. I o tym, jakie chce osiągnąć cele dzięki ubraniu. Czy chce być akceptowany przez grupę? Czy zależy mu na sympatii ludzi w pracy, czy znajomych? Jeśli chcesz, żeby cię lubili, ubierasz się podobnie do nich. Jeśli stawiasz na ekscentryczne rzeczy, to znaczy, że chcesz wyjść z tej grupy, zdystansować się do niej lub stać się jej przywódcą. Wobec ludzi tak ubranych ciężko pozostać obojętnym, koncentrują na sobie wzrok. Budując z kimś styl, zapytałabym więc, jakie chce zajmować miejsce w swojej grupie.

 

Na ten temat

Jaki jest twój cel?

Kiedy idziesz na imprezę, chciałabyś np. poznać kogoś na jedną noc, świetnie bawić się z przyjaciółkami, zrobić dobre wrażenie. Zastanów się, jaki wizerunek ci w tym pomoże. Potem ubierzesz się znacznie sprawniej.

Styl to proces

Nie jest tak, że gdy raz dowiesz się, w czym ci dobrze, to już tak zostanie. To nie jest tylko kwestia fizyczności, starzenia się, ale też nowych potrzeb, doświadczeń wartości, podejścia do życia. Rzuciłaś pracę w korporacji i przeprowadziłaś się na wieś? Służbowa zawartość szafy raczej nie będzie w użyciu. Po latach stabilnego związku, nagle zmieniasz się w singielkę na łowach? W ruch idą zupełnie inne rzeczy. Zmiana podejścia do życia potrafi zdezaktualizować całą garderobę. Styl to proces. Dopóki ty się rozwijasz, on się nie zakończy.

Musisz coś wymyślić? 

Podobno większość biznesmenów na najlepsze pomysły wpada rano, w drodze z łóżka po kawę. Kiedy jeszcze nie mają na sobie koszuli i marynarki. Malarze, muzycy, pisarze, artyści też zwykle nie tworzą w garniturach. Sztywne ubrania nie służą kreatywności. Jeśli masz jakieś wyzwanie intelektualne, coś twórczego do zrobienia – ubierz się tak, żeby strój nie krępował twoich ruchów ani głowy.

Nigdzie nie idę!

Przed ważnym wyjściem zżera cię trema: Czy na pewno będę dobrze wyglądała? Zrelaksuj się – wszyscy właśnie zajmują się tym samym.

 

A co Antonina myśli o dodaniu do stylizacji markowych, drogich rzeczy?

 

Twierdzi, że zawsze budują dystans. Ludzie zwracają na nie uwagę, oceniają na ich podstawie pozycję człowieka, który je nosi. Niezbyt politycznie jest mieć droższą torbę od tej, którą ma szefowa.

– W Polsce uważa się, że kobieta ma być zadbana - mówi. Chcemy podobać się facetom. Ale nie powinnyśmy się starać za bardzo. Bo to stawia nas na przegranej pozycji, a nie o to chodzi z mężczyznami. Ubranie warunkuje język ciała. A ludzie odbierają cię przez twój język ciała. Wystarczy mieć tego świadomość i umieć go używać.

--

„Modoterapia, czyli po co Ci tyle ubrań” Antoniny Sameckiej to dowcipna książka skłaniająca do namysłu i nad swoim stylem, i nad podejściem do życia. Wyd. Pascal.

Katarzyna Szczerbowska
fot. Shutterstock

Źródło: Wróżka nr 3/2017
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl