Uderzenie pioruna!

Doping prosto z nieba
Amerykanie, którzy wyszli cało z bliskiego spotkania z piorunem, powołali stowarzyszenie, którego członkowie wymieniają się doświadczeniami i wzajemnie się wspierają. Bo nie każdy miał tyle szczęścia, co doktor Cicoria. Założyciel organizacji Harold Deal został porażony podczas spaceru. Siła uderzenia była tak wielka, że zerwała mu buty i przerzuciła go ponad 30 metrów od miejsca, w którym się znajdował. Doznał poważnych oparzeń, gdyż pod wpływem temperatury stopiły się monety w kieszeni spodni i klamra paska. Po długim leczeniu stanął na nogi, ale na zawsze stracił zmysł smaku i czucie w palcach.

Profesor Mary Ann Cooper wyjaśnia, że człowiek wylatuje w powietrze, jakby wszedł na minę, ponieważ z organizmu gwałtownie wyparowuje woda. Gdyby piorun nie przebiegał przez nasze ciało tak szybko, nikt nie uniknąłby śmierci. Zdarza się jednak, że ten trwający tysięczne części sekundy wstrząs działa jak zastrzyk energii. Kanadyjski praw- nik Adam Campbell przed dwoma laty uczestniczył w supermaratonie Hardrock, w górach stanu Kolorado.

To jeden z najtrudniejszych biegów na świecie. Zawodnicy muszą pokonać 100 mil, czyli ponad 160 kilometrów. Przez jedną piątą trasy wspinają się na szczyty wyższe o kilometr od naszych Rysów. Gdy Campbell z kolegą wbiegał na jedno z nagich wzniesień, nadciągnęła burza. „Słońce już zachodziło – opowiadał reporterowi dziennika „Calgary Sun" – niebo z jednej strony było czerwone, z drugiej czarne. Zrobiło się bardzo zimno, musieliśmy włożyć kurtki. Miałem nadzieję, że zdążymy przebiec przez szczyt, zanim zacznie grzmieć". Nie zdążyli.

Piorun trafił go w chwili, gdy znajdował się na najwyższym punkcie trasy. Campbell zapamiętał jedynie potworny huk i oślepiający rozbłysk. Kiedy się ocknął, leżał na ziemi. Bolała go głowa i piersi, z trudem oddychał. Kolega pomógł mu wstać. Rozprostował mięśnie, podskoczył, zaczerpnął powietrza. Objawy osłabienia zniknęły, więc biegł przez całą noc, na metę dotarł jako trzeci za zawodowcami z Hiszpanii i USA. Dopiero wtedy poddał się badaniom lekarskim. Nie wykazały żadnych zmian w organizmie.

reklama

Szczęściarze i pechowcy
Jeszcze większym szczęściarzem okazał się kierowca ciężarówki Edwin E. Robinson. W 1971 roku staranował barierę na autostradzie, samochód przełamał się i wywrócił. Robinson doznał ciężkich obrażeń, stracił wzrok i częściowo słuch. Dziewięć lat później odpoczywał w przydomowym ogródku. Nagle usłyszał grzmot, ocknął się po dwóch, trzech minutach. Otworzył oczy i zobaczył niebo. Piorun przywrócił mu wzrok.

Lekarze z kliniki w Bostonie tłumaczyli, że ślepota i głuchota Robinsona to skutki szoku po wypadku na autostradzie. Ich zdaniem narządy wzroku i słuchu nie zostały uszkodzone, a jedynie wyłączone przez psychikę. Piorun ponownie je włączył. Profesor Mary Ann Cooper opisuje pacjentów, którzy po porażeniu stali się demonami seksu. Ostrzega jednak, żeby nie traktować piorunów jak viagry i w nadziei na wzmocnienie męskości stawać podczas burzy na dachu lub pod drzewami. Bo znacznie częściej następstwem uderzeń jest całkowita utrata popędu seksualnego, a nawet impotencja.

Opowieści uczestników corocznych spotkań stowarzyszenia, którzy przeżyli porażenie piorunem, też są w zdecydowanej większości pesymistyczne. Nauczycielka matematyki Linda Cooper straciła umiejętność rozwiązywania najprostszych zadań. Renee Tressler otworzyła podczas burzy okno w samochodzie i od tego czasu nie potrafi przełożyć na słowa swoich myśli. Inni przestali odczuwać ciepło i zimno, co naraża ich na ciągłe poparzenia i odmrożenia, mają problemy z orientacją, pamięcią, snem, kontrolowaniem emocji.

Źródło: Wróżka nr 8/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl