Jane z dżungli

Ludzkie małpy Ludzkie małpy

Naukowy świat nie chciał jednak przyjąć do wiadomości odkryć Jane. – Komentarz redakcyjny do korekty mojego pierwszego artykułu zalecał, abym wszelkie zaimki „on”, „ona” zastąpiła przez „ono”, a każde „który”, „która” przez „które” – wspomina badaczka. – Rozwścieczona, wyrzuciłam wszystkie poprawki redaktora i przywróciłam właściwe zaimki. Ponieważ nie byłam zależna od naukowego światka, nie przejmowałam się reakcją wydawcy. W końcu artykuł wydrukowano z właściwi rodzajnikami. Tak szympansy awansowały z przedmiotów do istot.

Niechęć środowisk naukowych do odkryć Goodall brała się nie tylko z tego, że odbiegały one od obowiązujących poglądów na temat małp człekokształtnych, a niepokorna etolog nadawała zwierzętom imiona zamiast – jak to było przyjęte – numerów. Rwano sobie włosy nad tym, że w stosunku do młodych szympansów używała terminów „dzieciństwo” i „dorastanie”, które do tej pory odnoszono wyłącznie do życia człowieka. Dla szacownych profesorów najgorsze jednak było to, że pouczająca ich kobieta nie miała nawet wyższego wykształcenia.

Rodziców Jane nie było stać na to, by opłacić córce studia, a jej oceny w szkole nie były dość dobre, by mogła się starać o stypendium. Edukację zakończyła więc na szkole dla sekretarek. I jako sekretarka pracowała na początku lat 50. Punktem zwrotnym w jej życiu stał się list od szkolnej koleżanki, której rodzice kupili farmę w Kenii. Aby zarobić na wyjazd do Afryki, Jane zatrudniła się w hotelu jako kelnerka. Z napiwków odłożyła na bilet na statek do Kenii.

W 1957 r. jako 23-letnia dziewczyna znalazła się w Nairobi. Tam zatrudniła się jako sekretarka w Coryndon Museum. Fart chciał, że jego dyrektorem był wówczas wspomniany Louis Leakey. To właśnie on dojrzał w niepozornej asystentce wielki naukowy potencjał i wysłał najpierw do dżungli, a potem z zadaniem obrony doktoratu rzucił ją w paszczę drapieżnych intelektualistów na uniwersytecie w Cambridge.

reklama

Wojowniczka


Młoda biolożka nie dała się pożreć i oswoiła ich ze swoimi koncepcjami. Przekonała, że szympansy nie tylko malują, ale też potrafią posługiwać się językiem. Nauczone podstawowych znaków języka migowego, umieją twórczo je łączyć, aby opisać przedmiot, którego nie znają (na przykład, chcąc ogórka, poprosić o „zielonego banana”). Albo wymyślić nowy znak. Dokładnie tak, jak zrobiła to opisana przez Goodall w książce „Przez dziurkę od klucza. 30 lat obserwacji szympansów nad potokiem Gombe” oswojona samica Lucy. Nauczona wyprowadzania tylko na smyczy, chcąc wyjść na spacer, a nie mogąc jej znaleźć, zasygnalizowała swoje życzenie włożeniem palca wskazującego w kółko przy obroży.

Niegdyś wyśmiewana, dziś „Jane z dżungli”, jak przez analogię do żony Tarzana nazywali ją koledzy w Cambridge, budzi podziw i szacunek. Ma na swoim koncie kilkanaście doktoratów honoris causa, dziesiątki wyróżnień i książek, a także dokumentalny film o sobie, w którym hołd składa jej osobiście Angelina Jolie. W Afryce wciąż jest jednak po prostu „doktor Jane”. A wszystko dlatego, że Jane Goodall nie ustaje w walce o każde cierpiące zwierzę i mimo swoich 76 lat nie zamierza składać broni.

Aniołki LeakeyaAniołki Leakeya

Świat małp człekokształtnych długo czekał na odkrywców. Paleontolog Louis Leakey, który odkrył dzięki wykopaliskom, iż człowiek jest gatunkiem znacznie starszym, niż sądzono, postawił tezę, że skoro małpy człekokształtne i człowiek mają tak wiele podobieństw w budowie anatomicznej, muszą być także podobne w sferze psychiki, sposobach komunikowania się i w życiu społecznym.

Aby to udowodnić, należało przeprowadzić wieloletnie obserwacje, ale nie w ogrodach zoologicznych, lecz w naturalnym środowisku.

Do tego zadania Leakey wybrał kobiety. Nie tylko dlatego, że miał do nich słabość. Przede wszystkim uważał bowiem, że panie, z natury cierpliwe i obdarzone intuicją, lepiej niż mężczyźni sprawdzą się w roli obserwatorek. I trzeba przyznać, że ani razu nie pomylił się w wyborze: Jane Goodall (szympansy w Tanzanii), Dian Fossey (goryle w Rwandzie; po latach w jej postać wcieliła się Sigourney Weaver w filmie „Goryle we mgle”) i Birute Galdikas (orangutany w Indonezji) świetnie wypełniły swoje zadanie.

Wbrew temu, co zwykło się sądzić, nawiązujące do serialu „Aniołki Charliego” określenie Aniołki Leakeya wzięło się nie od długich nóg i szortów badaczek, ale od pierwszego spotkania Leakeya i Galdikas, do którego doszło w Los Angeles, czyli „Mieście Aniołów”.


Katarzyna T. Nowak
fot. fotochannels

Źródło: Wróżka nr 2/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl