Na początku lat 80. przebijał się na amerykańskim rynku, próbował sił w różnych zawodach, dawał koncerty w klubach polonijnych. Któregoś dnia jechał właśnie na taki koncert, gdy jego samochód zderzył się z potężnym TIR-em. Oba wozy stanęły w płomieniach. W jednej chwili stracił dorobek życia – samochód i drogi sprzęt muzyczny. Z lekkimi obrażeniami i stanem przedzawałowym trafił do szpitala. To był także ciężki okres w jego życiu osobistym, właśnie rozstawał się z pierwszą żoną.
Kilka lat później, już w Polsce, niemal cudem uniknął śmierci. Zmęczony i niewyspany wracał z Kołobrzegu do Warszawy. Zasnął za kierownicą, wpadł na drzewo. Strzaskana noga, szczęka oderwana od podstawy czaszki, właściwie cała twarz wymagała operacji. W szpitalu przez długie miesiące był przykuty do łóżka. Te zdarzenia nauczyły go pokory i wdzięczności. Przestał wyniszczać się używkami, zaczął o siebie dbać, szanować zdrowie. Odnajdywać radość w każdym dniu, w każdej chwili.
Po trzecie - pożegnaj przeszłość
Główną przeszkodą w odczuwaniu radości jest nieuporządkowana przeszłość – jednogłośnie twierdzą i psychologowie, i mistrzowie duchowi. Najczęściej kiedy myślimy o przeszłości, żałujemy czegoś, obwiniamy się, czujemy się wykorzystani, widzimy swoje ujemne cechy. Tymczasem dzięki temu, co wydarzyło się w przeszłości i jakich ludzi spotkaliśmy, jesteśmy tu, gdzie jesteśmy.
Od przeszłości możemy się uwolnić w jeden, jedyny sposób – obejmując czułą uwagą swoje dotychczasowe życie. Będą do nas powracać szczególnie te rzeczy, ludzie i sprawy, których nie zaakceptowaliśmy. Im bardziej nie chcemy mieć do czynienia z przykrymi wspomnieniami, tym bardziej to nas ogranicza. Wolni staniemy się dopiero wtedy, gdy przyjmiemy do serca swoją przeszłość, wspominając z miłością wszystkich, którzy ją tworzyli. O niezwykle ważnej roli przeszłości pisze w swoich książkach antropolog Carlos Castaneda (między innymi „Opowieści o mocy”, „Nauki Don Juana”, „Odrębna rzeczywistość”). Jego bohater Don Juan zanim odczuje w swoim sercu radość, zmierzy się z demonami przeszłości, odszuka w pamięci, ale także realnie (wybierze się w podróż), tych wszystkich ludzi, z którymi kiedyś łączyły go bliskie związki, i wszystkim wyrazi swój szacunek i wdzięczność.
– Ponad rok zajęło mi czyszczenie przeszłości – opowiada Katarzyna. – Po kolei przywoływałam osoby, które były dla mnie ważne, nauczycieli, koleżanki ze szkoły, babcię, ciotkę, wszystkie znaczące osoby. Do niektórych miałam telefon, dzwoniłam i umawiałam się na spotkanie. Mówiłam o sobie, o swoich uczuciach do każdej z nich. Jeśli czułam się winna, pytałam, w jaki sposób mogłabym naprawić krzywdę, którą wyrządziłam. Ale okazało się, że ta krzywda jest tylko w mojej głowie. Trzy osoby, które o to zapytałam, były zdumione. Ich zdaniem rozstaliśmy się w przyjaźni. Kilka „rozmów” przeprowadziłam wirtualnie, to znaczy mówiłam do zdjęcia osoby z przeszłości.
Gdy wypowiedziałam na głos to, co leżało mi na sercu, poczułam się bardzo dobrze. Pożegnałam się z ludźmi z mojej przeszłości. Podziękowałam im, że byli w moim życiu, i życzyłam wszystkiego najlepszego. Jakbym narodziła się na nowo. Uporządkować przeszłość to przede wszystkim wybaczyć – sobie i wszystkim, którzy wyrządzili nam krzywdę. Można to zrobić. Okazuje się, że można wybaczyć nawet zabójcy swojego dziecka. Tak jak zrobiła to piosenkarka Eleni.
– Gdybym nie wybaczyła, nie mogłabym żyć. To byłoby powolne zabijanie siebie – mówi Eleni. Wybaczyła i dzięki temu może czuć spokój w sercu, radość z codzienności i spotkań z ludźmi.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.