Po nas choćby potop

Pewnego październikowego poranka 1851 roku poszukiwacz złota z Sacramento znalazł na dnie kopalnianego szybu bryłę kwarcu, w której tkwił zardzewiały, żelazny gwóźdź. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że – jak stwierdzili przedstawiciele Smithsonian Institution, w owych czasach najbardziej prestiżowej fundacji geologicznej na świecie – gwóźdź pochodził z warstw skalnych liczących 380-550 milionów lat!

Po nas choćby potop W czerwcu 1891 roku, w miejscowości Morrisonville, równie zadziwiającego odkrycia dokonała gospodyni domowa, pani Culp. Dorzucała ona węgla do pieca, rozbijając bryły na mniejsze kawałki. W środku jednej z brył tkwił... złoty łańcuszek, mierzący około 25 centymetrów. Węgiel zaś wydobywany na tym terenie pochodził sprzed 260 milionów lat! Rzecz w tym, że według oficjalnych twierdzeń naukowców, człowiek po raz pierwszy zaczął posługiwać się narzędziami dopiero jakieś 1,8 miliona lat temu! Ba! Nasi praprzodkowie pojawili się na Ziemi dopiero 13 milionów lat temu! Jak zatem wytłumaczyć owe znaleziska?

Od kiedy w 1859 roku Karol Darwin ogłosił w pracy „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego” swoją teorię ewolucji, naukowcy założyli, że na Ziemi istniał tylko jeden gatunek człowieka, który w drodze rozwoju przez miliony lat osiągnął dzisiejszą postać. Koncepcja angielskiego uczonego była na tyle wygodna, że wszelkie dyskusje o tym, iż mogło żyć obok siebie co najmniej kilka rodzajów praludzi, duszono w zarodku, wyśmiewano lub zwyczajnie przemilczano. Dowody materialne niszczono lub skrupulatnie chowano w piwnicach muzeów, a autorzy „szalonych” teorii na zawsze tracili swoje miejsce wśród „poważnych” naukowców.

Trudno w to uwierzyć, ale sytuacja zmieniła się dopiero w drugiej połowie XX wieku. Dziś dzięki nowoczesnym sposobom eksploracji i dość precyzyjnym metodom datowania wiemy, że od naszego dalekiego praprzodka wywodziło się kilkanaście gatunków hominidów, których wiele żyło obok siebie i być może krzyżowało się ze sobą. Badaczom udało się też ustalić, że człowiek stanął pewnie na dwóch nogach około 3,5 miliona lat temu. I dopiero wtedy mógł zacząć rozwijać umiejętność posługiwania się prymitywnymi narzędziami.

reklama

Najnowsze odkrycia nadal jednak nie dają odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że ludzie wytwarzali przedmioty o wiele wcześniej – o czym przekonują znaleziska z Sacramento i Morrisonville. Tym bardziej, że takich zagadek w ewolucji życia na Ziemi jest więcej. Oto profesor Stephen Gould z Uniwersytetu Harvarda ogłosił pracę, w której stwierdził: „Skamieliny nie dają żadnego dowodu na to, że organizmy zamieszkujące naszą planetę podlegały procesowi stopniowego przekształcania się i zmiany cech przystosowawczych.

Wszystkie gatunki pojawiały się nagle, w pełni uformowane. Ostrygi i małże są dziś takie same, jak 400 milionów lat temu. Ryby trzonopłetwe żyją na Ziemi od 300 milionów lat i nie uległy ewolucji. A rekiny, jesiotry, aligatory i żółwie wyglądają tak samo, jak 150 milionów lat temu”. A jego kolega, profesor Niles Eldredge, potwierdził, że nikt nigdy nie znalazł żadnych „pośrednich stworzeń”. Dodał też, że wśród skamieniałości nie ma „brakujących ogniw”, na przykład żyrafy z szyją średniej długości.

Źródło: Wróżka nr 11/2005
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl