Wróżki doganiają fizykę? A może fizyka dogania wróżki? Miejmy nadzieję, że nauka już niebawem odpowie na te pytania.
Babcia jasnowidzącej Aidy, także jasnowidząca - wysuwa kciuk lewej ręki i uważnie patrzy w paznokieć. Jeszcze moment i zaczyna opowiadać o życiu proszącej o wróżbę osoby, jakby na paznokciu wyświetlany był film. Widzi - sekwencja po sekwencji - kolejne obrazy przyszłych zdarzeń. Potrafi określić wszystko. I tylko w jednym wypadku traci pewność - kiedy trzeba dokładnie umieścić te zdarzenia w czasie. W skrajnych przypadkach może się pomylić o kilkanaście miesięcy.
Wróżka Renata rozkłada karty tarota. Powoli ich rzędy zaczynają tworzyć kolorową mozaikę obrazów. Kiedy ostatnia karta znajduje swoje miejsce na stole, zapada cisza. Moment skupienia i karty "zaczynają mówić". Renata widzi w nich obrazy, zdarzenia, przyczyny i skutki kolejnych posunięć. Kobieta słuchająca wróżby zamiera ze zdziwienia. Wszystko, co wróżka mówi, zgadza się. Z jednym wyjątkiem. To się nie zdarzy, bo... to już się zdarzyło. Obie strony są zaskoczone: klientka - bo przecież nikt poza nią samą o tym nie wiedział, wróżka - bo obraz, który dostrzegła, jawi się jej jako przyszły.
Kłopoty z osadzeniem przepowiedni w czasie ma każdy wróżbita. Tym trudniej określić, kiedy coś się stanie, im bliższy okres wchodzi w grę. Dla sceptyków to mocny argument za tym, że wszelkie wróżby są bujdą. Tymczasem właśnie kłopoty z ulokowaniem przepowiedni w kalendarzu mogą być głównym atutem dla tych, którzy od dawna uważają, iż odczytanie przyszłości jest możliwe. A to za przyczyną... współczesnych szamanów - fizyków i ich "magicznej pałeczki" - neutrina.
Cząstka ta powstaje podczas reakcji w reaktorach jądrowych, w trakcie wybuchu bomb atomowych i wreszcie - w reakcjach termojądrowych zachodzących na tysiącach gwiazd we wszechświecie. Do niedawna jej istnienie było matematyczną hipotezą. Długie lata zabrały uczonym próby przechwycenia jej i zmierzenia. Trudność polegała na tym, iż neutrina - niczym superduch wszechświata - pędziły przez Kosmos, przenikając istniejącą tam wszelką materię.
Wreszcie, w 1998 roku, japońscy naukowcy doszli do wniosku, że skoro nie można zatrzymać tej cząstki, trzeba przynajmniej na tyle zwolnić jej bieg, by odpowiednie czujniki zdołały ją zmierzyć. Zbudowano w tym celu ogromny, głęboki basen, wypełniono go wodą, na jego ścianach i dnie umieszczono odpowiednią aparaturę. Zaczęło się polowanie uwieńczone sukcesem - fizycy zmierzyli cząstkę i ku swojej radości stwierdzili, że posiada ona swój ciężar. Wprawdzie niewielki, ale jednak. To pozwoliło wyjaśnić sprawę niedoboru masy w Kosmosie.
Rozwiązanie jednej zagadki pociągnęło za sobą pojawienie się innej - znacznie trudniejszej. Liczne ośrodki naukowe na świecie zaczęły badać magiczne cząstki w różnych warunkach i za każdym razem otrzymywały inne wyniki. Sytuację komplikował dodatkowo fakt, że neutrina mogą występować w trzech postaciach (jak woda w trzech stanach), a przemiana z jednej w drugą następuje w trakcie lotu, w dowolnym czasie i miejscu. W końcu fizycy doszli do wniosku, że musi istnieć jeszcze jeden rodzaj neutrina, dla nas niewidoczny. Ale i przy takim założeniu bilans pomiarów się nie zgadzał.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.