Sześć ton złudzeń

Wieść o ataku Niemiec na Związek Radziecki dotarła do Anatolija Kuczumowa 22 czerwca 1941 roku, gdzieś około siódmej rano. Miała postać zalakowanej, żółtej koperty z wyraźnym napisem: "Otworzyć tylko na wypadek wojny". W środku był rozkaz przygotowania do ewakuacji wszystkich zabytków zgromadzonych w Carskim Siole.

Sześć ton złudzeń Młody kustosz energicznie zabrał się do pracy. Najpierw kazał spakować zabytki najcenniejsze, znajdujące się na liście sporządzonej przez miejski komitet partyjny. A gdy najbardziej wartościowe przedmioty znalazły się w drewnianych skrzyniach, wydał polecenie, by całą resztę włożyć do tekturowych pudeł. Na koniec zostawił sobie zadanie najtrudniejsze: przygotowanie do ewakuacji jednego z największych arcydzieł sztuki europejskiej – Bursztynowej Komnaty. Tylko jak to zrobić?

Kuczumow rwał sobie włosy z głowy, bo każda próba przeniesienia zabytku groziła jego uszkodzeniem. Ogromne panele ważące łącznie ponad sześć ton w żaden sposób nie dały się bezpiecznie oderwać od ściany jednej z sal pałacu Jekaterynowskiego. Na domiar złego nie dysponowano jakąkolwiek instrukcją pozwalającą na rozebranie dzieła. Groźba zniszczenia była naprawdę realna.

Tym bardziej, że Bursztynowa Komnata – dar pruskiego władcy Fryderyka I dla cara Piotra I – już gdy dotarła do Rosji w 1718 roku, była poważnie uszkodzona. Ponieważ nikt nie wiedział, jak należy ją złożyć, stała w kilku częściach aż do 1743 roku. Wówczas to scalenia dzieła podjął się włoski artysta Alessandro Martelli. Już on narzekał, że stan komnaty pozostawia wiele do życzenia. Dwieście lat później było jeszcze gorzej.

Kustosz Kuczumow mógł zrobić tylko jedno: zostawić arcydzieło w Carskim Siole odpowiednio ukryte. Wpadł na pomysł, by przysłonić je sztucznymi ścianami – sądził, że najeźdźcy nie domyślą się, że za nimi coś się kryje. Ale się przeliczył. Niemcy szybko znaleźli Bursztynową Komnatę i postanowili wywieźć ją na zamek w Królewcu. Zarówno demontaż w Rosji, jak i złożenie zabytku w Prusach powierzono drużynie saperów, którzy świetnie sobie z tym zadaniem poradzili.

Dzieło stało w sali rycerskiej pruskiej twierdzy aż do wiosny 1945 roku. Kiedy rozpoczęły się pierwsze alianckie naloty na Królewiec, kustosz zamku Alfred Rohode nakazał je rozebrać ponownie, zapakować w skrzynie i przygotować do wywiezienia w głąb Rzeszy. Starannie spakowane fragmenty Bursztynowej Komnaty widział po raz ostatni 4 kwietnia 1945 roku gauleiter Prus Wschodnich, Erich Koch. Od tamtej pory wszelki ślad po zabytku zaginął.

reklama
Źródło: Wróżka nr 1/2006
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl