Dotykają energią duszy

* * * *

Grażyna Wilk-SybirskaGrażyna Wilk-Sybirska przysłała właśnie zaproszenie na kolejną wystawę swoich obrazów, które harmonizują energię pomieszczeń, poprawiają samopoczucie ludzi, może nawet leczą. Przez fachowców ten nowy nurt w sztuce określany jest mianem art-terapii. Grażyna coraz więcej maluje, co bardzo cieszy, ale - niestety - powoduje ograniczenie kontaktów z ludźmi cierpiącymi z powodu złych energii.

Dopóki nie pogada się z Grażyną, człowiek nie ma pojęcia, ile energetycznego paskudztwa przykleja się do nas, naszych bliskich, naszych mieszkań. Gdy poznałam ją kilka lat temu przy okazji pisania artykułu o nawiedzonych domach, poczęstowała mnie taką oto mrożącą krew w żyłach opowieścią: - Czyściłam niedawno na zamówienie nowych właścicieli kamienicę w śródmieściu Warszawy, w której wszyscy, zaraz po zamieszkaniu, zaczęli chorować. Wchodzę do piwnicy i widzę jakąś XIX-wieczną szulernię.

Przy jednym stoliku czterech facetów gra w karty, jeden z nich - elegancko ubrany - chowa kartę w rękawie... Pozostali odkrywają to, a wtedy oszust bez słowa wyjmuje pistolet i strzela sobie w głowę. Na pierwszym piętrze z kolei zobaczyłam sypialnię urządzoną w stylu lat 20. Kobieta kłóciła się strasznie z mężczyzną i on ją udusił. A to, co "zobaczyłam" na strychu to już była jatka. Aż mnie zemdliło... Wszędzie: na ścianach, podłodze, suficie pełno rozbryzganej krwi. Rozstrzelano tam chyba grupę ludzi podczas ostatniej wojny, wydaje mi się, że harcerzy...

W tym domu, jak i w wielu innych, Grażyna gorąco się modliła, pomogła pokutującym duszom odejść do światła, okadziła pokoje ziołami, oczyściła z energetycznego brudu mieszkańców. Na koniec - jak zwykle - dała numer domowego telefonu na wypadek, gdyby "to coś" powróciło. Ponieważ łatwiejsze "uwolnienia" Grażyna w ogóle potrafi wykonywać przez telefon, od świtu dzwonią do niej klienci z całego świata. Gdy chce się umyć albo zjeść, musi wtyczkę wyciągnąć z gniazdka. Mimo to uśmiech naprawdę nie schodzi z jej twarzy. To niewiarygodne, ale żyje TU i TAM równocześnie, przechodząc ze świata żywych do świata duchów z taką łatwością, jak każdy z nas przechodzi z przedpokoju do kuchni.

Wiele razy konsultowała problemy Czytelników "Wróżki". Wystarczyło dotknięcie listu i chwila skupienia, by opisała sytuację życiową i energetyczną danej osoby. Oprócz duchów widzi doskonale aurę żywych, potrafi określić ich stan zdrowia, stojących przy nich złych i dobrych "towarzyszy" z innych światów, związki karmiczne łączące ich z rodziną i przyjaciółmi. - Ostatnio GÓRA każe mi fotografować kościoły. Nie wiem jeszcze po co, ale skoro każą, to fotografuję - mówi Grażyna na koniec naszej rozmowy i w pośpiechu dojada ciasteczko.

Za drzwiami czeka już pani z Radomia, która szuka ratunku dla syna pragnącego popełnić samobójstwo (chyba go coś opętało), dzwoni komórka i ktoś z Gdańska pyta, czy chłopak po kraksie motocyklowej przeżyje do jutra, a mąż Grażyny - zarazem jej sekretarz - chce wiedzieć, kiedy będzie mogła pojechać do Legionowa na czyszczenie willi, w której straszy. Na ścianie jej przytulnego gabinetu wiszą obrazy-plamy, obrazy-smugi, obrazy - refleksy światła, na biurku: święte obrazki, świece, kadzidełka. Myślę, że w tym pomieszczeniu realny jest na pewno tylko tależyk po ciasteczku...

* * * *

reklama

Andrzej MichalskiKto ma nastolatkę w domu, temu nieobcy jest okres "buntu i naporu". Wie coś o tym nasza redakcyjna koleżanka. Kiedy jej przyjaciółki żaliły się na swoje córki-licealistki, ona dumnie nosiła głowę: miała w domu anioła. Pokazał rogi dość późno - na pierwszym roku studiów - wiecznymi pretensjami o wszystko. Że jest nieszczęśliwa, ma koszmarne życie, nikt jej nie kocha, musi się uczyć...
Każdego ranka Alicja raczyła nas porcją opowieści o córce i urządzanych przez nią histeriach. Była zupełnie bezradna. I wtedy ktoś poradził, by poszła do Andrzeja Michalskiego - psychoterapeuty i również bioterapeuty. Córeczka, o dziwo, bez szemrania zgodziła się na tę wizytę. Zdaje się, że nie mogła wytrzymać sama ze sobą.

Po trzech spotkaniach Andrzej poprosił koleżankę na rozmowę. Szła na tę wizytę bardzo stremowana. Niepotrzebnie. Andrzej - ciepły, wyciszony i taktowny - wyjaśnił, na czym polega problem jej dorosłego już dziecka i co może z "tym fantem" zrobić. Terapia zajęła parę miesięcy, ale poskutkowała. I tak zaczęła się nasza współpraca. Czytelnicy skarżyli się w listach na podobne kłopoty z dziećmi, na alkoholizm i uzależnienia w rodzinie, na sadystycznych i rozwiązłych partnerów. Wszyscy błagali o ratunek. W takich przypadkach rady Andrzeja okazywały się bezcenne.

Absolwent Studium w Katedrze Psychoterapii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego wykorzystuje też inny rodzaj wiedzy o człowieku. Pracując z energiami, potrafi dotrzeć do ludzkiej duszy. To z jej cierpień biorą się choroby o charakterze psychosomatycznym, na przykład rak, depresje i nerwice. Przegadaliśmy z Andrzejem wiele godzin. Pomógł mi zrozumieć, ile zła potrafią wyrządzić człowiekowi negatywne emocje wywołane przykrymi przeżyciami, szczególnie w dzieciństwie. I że taka zadra zostaje czasem na zawsze, utrudniając potem relacje z partnerem czy innymi ludźmi. Przypadkowo pomógł mi odreagować moją własną traumę. Rozmawialiśmy właśnie o cierpieniach dzieci-jedynaków, kiedy w rodzinie pojawia się noworodek. I wtedy - jak żywa - stanęła mi przed oczami tamta scena z dzieciństwa.

Miałam wtedy cztery lata. Mama wraca ze szpitala z moim dopiero co urodzonym bratem. Kładzie becik na łóżku, rozwiązuje. Wszyscy dziadkowie i tata nachylają się, cmokają, zachwycają się maluchem. A ja stoję z boku, opuszczona i strasznie nieszczęśliwa. Czuję w piersiach ucisk, jakby mi coś tam miało pęknąć. Zaczynam płakać. Nikt nie zwraca na mnie uwagi... I teraz, gdy Andrzej wywołał ten obraz, czuję dokładnie to samo: jakby serce urosło i chciało rozsadzić klatkę piersiową. Zmieniam się na twarzy, bo Andrzej pyta, co się dzieje. Nie muszę tłumaczyć, szybko zorientował się, że oto pożegnałam swoją traumę. Andrzej pomógł wielu naszym Czytelnikom. A ja dzięki niemu bardziej rozumiem człowieka.


Ewa Rącza, Anna Axis

Źródło: Wróżka nr 4/2002
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl