Dlaczego nie umiemy się bawić

Bawmy się jak dzieci, nie bójmy się bliskości!!!
W Rosji, na Białorusi, na Ukrainie, w Chorwacji wystarczy jeden grajek w przejściu podziemnym, żeby je zakorkować wirującymi parami. Może byłoby tak i u nas, gdybyśmy, jak oni, nie wstydzili się tradycji plebejskich, a „mieli pretensje” do szlacheckich? Mistrzami zabawy są wszelkiej maści południowcy, od Hiszpanów poczynając, przez Włochów i Francuzów, skończywszy na Brazylijczykach. Oni mają to we krwi, zawsze wiedzą, co robić, żeby życie było zabawą. Jednym wystarczy pretekst w postaci święta pomidorów, żeby się nie tylko nimi obrzucać, ale wręcz się w nich taplać.

Francuzi święto wina przeciągają w regularne trzydniówki. Ale co ciekawe, nikt nie jest pijany. Oni mają słońce! – można by ich oskarżyć. Fakt, mają. Ciągle. Niech tylko otworzą oczy, a ono już grzeje. Nie muszą odwoływać imprez plenerowych. W czasie lunchu wygrzewają się w kawiarniach. Tak. Można by tę chęć i umiejętność bawienia się tłumaczyć obecnością energetyzującego słońca… Tylko dlaczego Skandynawowie, którzy opalać się mogą rzadko, choć na co dzień dość chłodni w kontaktach, bawić się potrafią? Jak dzieci: w szukanie skarbów, lepienie śnieżnych figur?

– Gdy trafiłam do miejscowości Kirkenes, tuż przy Kole Podbiegunowym, śnieg leżał aż do maja – opowiada Ewa Hogren, polska malarka ze szwedzkim paszportem. – Ale nikt się tym nie przejmował. Życie jak w bajce. Na sankach do sklepu, wieczorem czytanie opowieści o elfach.

Może właśnie ta bajkowość, nasycanie niesamowitymi historiami od dziecka pozwala Szwedom, Norwegom, Duńczykom do końca tego dziecka nie zgubić? Choć naukowcy nie chcą głośno mówić o temperamencie narodów, to badania przeprowadzone w tej dziedzinie są jasne: niektóre nacje mają większą tolerancję na… bliskość. To znaczy, że do swojej przestrzeni osobistej wpuszczają bez problemu nawet obce osoby. Ciasno stłoczeni mogą siedzieć i Rosjanie, i Włosi, i mieszkańcy Ameryki Południowej. A Anglicy, Niemcy, Polacy – już nie.

reklama

– Pilnujemy granic. Bardzo nie lubimy, gdy ktoś je przekracza – komentuje Tomasz Srebnicki. – Jeśli zabawa, to tylko taka, której scenariusz dobrze znamy. Gdy on się nagle zmienia, czujemy niepokój. Tolerancja na niestandardowość, czyli choćby takie hołubce pod sceną, będzie się rodzić powoli.

Na szczęście wymyślono grille. To właśnie wspólne grillowanie, hit letnich weekendów ostatnich kilku lat, integruje i rozbudza chęć zabawy. Skoro nie mamy święta wina, trudno. Zacznijmy od karkówki, potem się rozkręci. Przyjdą inne pomysły. Jak choćby skakanie „w gumę” czy gra w kapsle na chodniku. Taką imprezę zafundowała ostatnio swoim mieszkańcom warszawska spółdzielnia mieszkaniowa „Feniks”. Ci, co tam byli, dyskretnie pokupowali sobie gumy i ćwiczą w domu, z dziećmi, bo sobie przypomnieli, jaka to fajna zabawa. Pewnie. Zamknijmy na chwilę oczy, zapomnijmy o powstaniach i rzućmy szkiełko do gry w klasy. Zobaczymy, co się wydarzy!

Jak się bawią...

...w Hiszpanii?

...w Hiszpanii?
Jeśli lubimy pomidory i marzymy o tym, żeby się nimi obrzucać, jedźmy do Buñol w Hiszpanii. Tam na Plaza del Pueblo przez równe dwie godziny możemy okładać się 150 tysiącami pomidorów i nikt nie powie złego słowa. Przeciwnie! Wszyscy będą zachwyceni. Ten festiwal pomidorów robi się coraz popularniejszy. Obchodzony jest w ostatnią środę sierpnia. Jeszcze zdążymy zarezerwować tani lot.

 

...w Brazylii? ...w Brazylii?
Wiadomo, na ulicy! Całe pięć dni i nocy. Początek w ostatni piątek przed środą popielcową, koniec wieńczy posypanie głowy popiołem. W Rio de Janeiro, które jest manifestem tańca, seksu i młodości, od rana do wieczora myśli się o strojach na uliczną paradę. Biedacy cały rok odkładają pieniądze na superkostium. Bo im bogatszy i bardziej wyuzdany, tym lepiej. Do Rio przyjeżdża wtedy ponad 100 tysięcy turystów, a zabawa trwa i trwa.

 

...w Anglii? ...w Anglii?
Londyńczycy pozazdrościli Brazylijczykom i zrobili sobie własny festiwal. W sercu Londynu, na Notting Hill. Inicjatorami byli Afrykańczycy, emigranci z Trynidadu. Chcieli zjednoczyć, dzięki zabawie i czarnych, i białych. Teraz festiwal ściąga 1,5 mln żądnych atrakcji turystów. Parada, sztuczne ognie i jarmark odbywają się zawsze w ostatni weekend sierpnia.


Sonia Ross
FOT. ONS, Forum, J. Baranowski/PAP, PAP

Źródło: Wróżka nr 7/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl