Japonia dla wtajemniczonych

W filmach i opowieściach podróżników Kraj Kwitnącej Wiśni wydaje się współczesną Arkadią. Japońska rzeczywistość ma jednak niewiele wspólnego z sielanką. Szczególnie gdy jest się gaijinem, czyli obcym.

Tradycyjny rytuał chadō, czyli parzenia sproszkowanej zielonej herbaty. To, że nigdzie nie można kupić całego kurczaka, a damskie buty większe niż 38 kosztują fortunę i można je dostać w jednym sklepie w centrum – to mały pikuś. W Japonii jednak najbardziej liczą się wielkie słowa: „honor”, „duma”, „tradycja”. I właśnie dlatego wciąż można tu znaleźć miejsca, do których cudzoziemiec nie ma wstępu. I nie są to wcale meliny tutejszej mafii yakuzy, ale całkiem zwyczajne i legalne pralnie, łaźnie i restauracje.

Piętno gaijina
– Możesz tu mieszkać latami, jeść surową rybę, mówić po japońsku, dopingować lokalną drużynę baseballową, ale i tak nigdy nie poczujesz się w Japonii jak w domu. Wybij to sobie z głowy! Zawsze będziesz gaijinem i w zatłoczonym wagonie pasażerowie będą odsuwać się od ciebie – tłumaczy mi 22-letnia Fumiko w jednym z tokijskich klubów. Ale to akurat zdążyłem już poznać na własnej skórze.

Boże Narodzenie – pozbawione religijnego kontekstu, jest świętem handlu. W superszybkim pociągu, który dowiózł mnie z lotniska Narita do Tokio, otaczało mnie to swoiste pole siłowe cudzoziemca. A kiedy przy akompaniamencie sączących się z głośników ptasich treli zostałem wypluty na peron, przekonałem się, że w Japonii obcokrajowiec jest wyrzucony poza margines społeczeństwa. Byłem inny. Dotarło do mnie, że nigdy nie uda mi się poznać Japonii od kuchni. Chyba że poprzestanę na tym, co zadowala większość turystów: sushi i pamiątkowym obrazku góry Fuji.

Przez bite dwa kwadranse błądziłem po dworcowych korytarzach i żaden Japończyk nie zaoferował mi pomocy. Ci, których o nią prosiłem, na ogół udawali, że nie zrozumieli, o co mi chodzi. Rozkładali bezradnie ręce i rozpływali się w tłumie. Nie pomagało nawet to, że mówiłem po japońsku (angielski jest tam równie użyteczny jak polski albo łacina). Japończycy nie są narodem poliglotów. W ratuszu, gdzie musi zgłosić się każdy obcokrajowiec, który planuje pobyt dłuższy niż trzy miesiące, udało mi się znaleźć tylko jeden angielski napis – „Information”.

reklama

Japończycy z Wenus
Co roku Japonię odwiedza 20 milionów turystów. Większość nie wychyla nosa poza Tokio. W efekcie na ulicach Kioto czy Osaki obcokrajowców traktuje się, jakby przybyli z innej planety. Przy czym Japończycy uważają, że oni są z Wenus, a my – to intruzi z Marsa. A w zasadzie z NASA, bo dla Japończyka biały turysta to potencjalny Amerykanin. I nie jest to komplement. Japończycy nie są nazbyt wyrozumiali dla innych nacji, ale Amerykanów traktują wyjątkowo – jak barbarzyńców w raju. I to nie tylko turystów.

Gdy w latach 80. jankesi próbowali eksportować tu wołowinę, japońskie Ministerstwo Rolnictwa uznało, że tylko rodzime mięso może znaleźć uznanie u Japończyków, różniących się od reszty świata wyjątkowo szlachetnymi upodobaniami żywieniowymi. Z kolei producenci nart usłyszeli od rządu, że ich sprzęt nie nadaje się na „unikalny i niepowtarzalny japoński śnieg”.

Japonia starzeje się z roku na rok – biją na alarm socjologowie. W Kraju Kwitnącej Wiśni żyje ponad 40 tysięcy stulatków. – Jesteśmy jedynym krajem, który nigdy nie dał się skolonizować – tłumaczy mi profesor Matsuda z tokijskiego uniwersytetu. Nigdy nie czuliśmy wspólnoty z innymi narodami. Żyliśmy na wyspach, mieliśmy własny język, alfabety hiragane, katakane i kanji, religię shinto i władzę, a nasz cesarz został zesłany przez Bogów. Kontakty międzynarodowe nie były nam potrzebne. Słynna japońska duma w połączeniu z lękiem przed obcymi i nieznajomością języków w XVII wieku doprowadziła do zerwania na 200 lat wszelkich kontaktów Japonii ze światem, a dziś w restauracjach owocuje tabliczkami „Tylko dla Japończyków”. Ale też brak takich napisów nie oznacza, że gaijin zostanie obsłużony. Nawet w pustej knajpce kelnerzy potrafią oznajmić turyście, że wszystkie stoliki są zajęte.

Źródło: Wróżka nr 2/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl