Skąd się biorą mity?
Psychologowie twierdzą, że nie ma (to znaczy: oni nimi nie dysponują) żadnych rzetelnych dowodów na istnienie snów proroczych. A odwrotne sny to tylko wierzchołek góry lodowej. Niezależnie bowiem od tego, czy senne wizje będziemy interpretować „po bożemu”, czy też wspak, doszukanie się w nich przed czasem zapowiedzi tego, co nas czeka w przyszłości, jest bardzo trudne.
Sny bowiem pochodzą z tych obszarów mózgu, które rozwinęły się przed powstaniem mowy i dlatego przybierają postać wieloznacznych obrazów. W dodatku zazwyczaj dotyczących najbardziej prozaicznych sfer życia. Mimo to nawet sceptycy nie negują istnienia proroczych snów. A to za sprawą Szwajcara, Carla Gustava Junga.
Zgadzał się on z Freudem co do tego, że sny są próbą rekompensaty ludzkich niespełnionych pragnień, ale jednocześnie w snach swoich pacjentów doszukał się wielu wątków wspólnych, choćby motyw wody, latania, obracających się kół. A kiedy dopatrzył się ich również w legendach i mitach wszystkich kultur świata (niezależnie od czasów i miejsca), uznał, że część naszej psychiki musi być wspólna dla całej ludzkości.
I że to właśnie ona jest źródłem owych podobieństw mitów i przeżyć. Jung nazwał ją „nieświadomością zbiorową ludzkości”, a treści, jakie ją wypełniają – „archetypami”.
Ludzie, jak świat światem, podejrzewali, że to, co śni im się w nocy, może mieć znaczenie. Że to znak od bogów, coś, czego nie wolno lekceważyć. Na pytania, co oznaczają sny, odpowiadali kapłani. Mieli w ręku istotne narzędzie pracy, czyli senniki. Najstarszy pochodzi sprzed 7 tysięcy lat z terenów Mezopotamii. Był to – i taki charakter wszelkie senniki mają do dziś – zbiór wróżb.
W starożytnym Egipcie kapłani posunęli się dalej, do metody, którą nazywali „inkubacją snów”. Kiedy ktoś zgłaszał się do nich z prośbą o radę w konkretnej sprawie, kapłan, oczywiście za opłatą, spędzał noc w światyni boga snów Serapisa. Sen, który mu się tam przyśnił, odpowiednio interpretowano.
W Grecji też doceniano sny. A może nawet przeceniano. Na przykład słynny filozof Arystoteles doszedł do wniosku, że człowiek czystą mądrość jest w stanie osiągnąć jedynie podczas snu… Słynna wyrocznia w Delfach, do której o radę zwracali się zarówno władcy przed wyruszeniem na wyprawę wojenną, jak i zwykli ludzie, też wróżyła ze snów. Ale już Hipokrates, ojciec współczesnej medycyny, starał się sny „odmagicznić” – traktował je jako wskazówki przy określaniu stanu zdrowia (fizycznego i psychicznego) pacjenta. Księga, która do dziś jest podstawą wszystkich senników – również tych, które znajdujemy masowo w internecie – pochodzi właśnie z Grecji. Nosi nazwę „Oneirotica”, a napisał ją niejaki Artemidoros.
Rzymianie również wierzyli w prorocze sny. Cezar August stworzył nawet specjalne prawo: każdy obywatel, który miał sen dotyczący państwa, musiał opowiedzieć o nim publicznie! Ale już wówczas, na początku I wieku naszej ery, pojawili się pierwsi sceptycy. Podejrzewali, że na to, o czym śnimy w nocy, wpływ ma głównie to, co przeżywamy za dnia…
Niektórzy uważają, że zjawisko déjà vu, którego każdy choć raz doświadczył, można wytłumaczyć właśnie snem proroczym. Rzeczywiście byliśmy już kiedyś w takiej sytuacji – we śnie…
Marcin Florkowski
dla zalogowanych użytkowników serwisu.