Kobiety, które wybierają młodszych

Młodszy partner? Czemu nie? Ci starsi rozglądają się za dziewczynami, są sfrustrowani, nic im się nie chce. Młody kochanek to morze energii, nowe pomysły na życie, radość. Kobiety już nie boją się plotek, potrafią walczyć o szczęście. A ono… może być czasem w wieku ich synów.

Młodszy facet mobilizuje. Renata przy nim zaczęła robić rzeczy, o które się nie podejrzewała. I świetnie się z tym czuje!Ona 35, on 23. Albo ona 40, on przed trzydziestką. Kiedyś – nie do pomyślenia. Dziś o takich parach mówi się, że są trendy.

Kobiety przestały się wstydzić. Nie boją się już, że ludzie powiedzą: „Ale sobie stara baba małolata znalazła”. Mężczyźni nie myślą o tym, że niektórzy będą się uśmiechać ironicznie: „Co to za facet, że jest na garnuszku u kobiety” (na ogół to ona ma lepszą pracę i zarabia więcej). A kiedy ktoś weźmie ją za jego matkę, tylko się śmieją. Nie myślą o tym, co będzie za 10 czy 20 lat. Bo po co? Czy w „normalnych” związkach rówieśników ktoś komuś może dać gwarancję na miłość do grobowej deski? „Najważniejsze jest to, co teraz”, myślą. Mają rację? Wiele wskazuje na to, że tak!

Renata - nabrałam ochoty na życie


Siedem lat temu. Warszawa, Ursynów. Dzień jak co dzień. Do weekendu daleko. W pracy stres. Renata Sobiecka wraca do domu po siedmiu godzinach wtłaczania do głów gimnazjalistów zasad gramatyki i ortografii.

Ma 33 lata i już na pierwszy rzut oka widać, że jest w depresji. Włosy jak strąki, worki pod oczami, spora nadwaga. Najchętniej zamknęłaby się w czterech ścianach pokoju, nakryła kołdrą i udawała, że jej nie ma. Ale w domu czeka na nią Tośka, jej kilkuletnia córeczka.

Dla Tośki wyjdzie na spacer, pójdą do parku, może na zakupy. Z Tośką i dla Tośki pojedzie w niedzielę do muzeum. Dla siebie robi niewiele. Od roku jest sama. – Mąż poszedł w siną dal – mówi, kiedy pytają ją o małżeństwo. Albo: – Zbiesił się. Zapomniał o rodzinie.

reklama


Ale nie, nie narzeka zbyt mocno. Zawsze była kobietą pozbawioną kompleksów, pewną siebie, przebojową i odważną. Radzi sobie w życiu. Nie ukrywa jednak, że po odejściu męża musiała na nowo zorganizować codzienność i stworzyć córeczce pozory normalności. A zatem: żadnych niezaplanowanych wyskoków, wyjazdów czy spontanicznych pomysłów na to, co zrobić z wolnym czasem. Wszystko miała przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Wyjazd na wakacje – owszem, ale tylko w miejsce, gdzie ma zarezerwowany nocleg i zapewnione atrakcje dla dziecka.

Siedem lat później. Warszawa, Saska Kępa. Dzień jak co dzień, do weekendu daleko, w pracy stres. Ale Renata ma teraz bliżej z pracy do domu i wraca do niego z radością. Co chwilę zerka na telefon komórkowy i na nowo odczytuje wiadomość: „Kochanie, może skoczymy dzisiaj wieczorem na lody do Krakowa?”.

– Wariat z tego Michała – myśli, ale uśmiecha się. Pewnie, że pojadą na lody do Krakowa, kilkaset kilometrów w jedną stronę, a potem wrócą w środku nocy, choć oboje rano idą do pracy. Nie szkodzi, że się nie wyśpią. Zresztą – Renacie szkoda życia na spanie. Od siedmiu lat jej koleżanki zazdroszczą, że ma młodszego faceta. Ale też i jemu – jego koledzy – że żyje w związku ze starszą kobietą.

Renata niedawno hucznie obchodziła swoje 40. urodziny. Jej partner, Michał, jest od niej młodszy o 14 lat. Mają synka – dwuletniego Antosia. Razem wychowują też Tośkę, córkę Renaty z poprzedniego małżeństwa. Zaznacza przy tym, że jej były mąż też był od niej młodszy – o osiem lat.

– W mojej rodzinie to tradycja. Różnica wieku na nikim nie robi wrażenia – śmieje się i wspomina, że siostra jej babci miała faceta młodszego o 20 lat i stanowili cudowny związek.

– Siostra babci stawiana jest za wzór kobiety, która umiała poderwać młodszego od siebie mężczyznę, utrzymać go przy sobie, a na dodatek go przeżyć – opowiada.

Michała poznała na obozie karate. Oboje byli tam wychowawcami młodzieży. – To był lipiec, siedem lat temu – opowiada. – Ale nic się między nami nie wydarzyło, zwykłe koleżeńskie relacje. W październiku poszłam ze swoją klasą do teatru. Spotkaliśmy się przypadkiem – okazało się, że on tam pracuje. Umówiliśmy się na kawę. Renata szła na randkę z Michałem, myśląc: „A, co mi tam. Mam ochotę zaszaleć”.

– Założyłam, że to będzie krótki romans. Potrwa chwilę, będzie przyjemnie, wyjdę z depresji, a potem każdy pójdzie w swoją stronę.
Już wtedy, na tym pierwszym spotkaniu na kawie, ustalili zasady. – Powiedziałam, jakie mam oczekiwania: chcę miło i przyjemnie spędzać czas, ale nie mam go dużo, bo dziecko, praca. I nie chcę od razu iść do łóżka, ale mieć towarzystwo do kina czy kawiarni.

Kobiety, które wybierają młodszychMichał był świeżo po rozstaniu ze swoją dziewczyną i okazało się, że jego oczekiwania pokrywają się z tym, czego chce Renata. Budziła jego podziw.

– Stwierdził, że podobam mu się, bo nie narzekam, nie stwarzam problemowych sytuacji, nie mam humorów, nie kapryszę, nie obrażam się o byle co. Powiedział, że zawsze pociągały
go starsze kobiety i, choć dogaduje się z rówieśnikami, to jego koleżanki często się obrażają, nie potrafią słuchać, no i wymagają niezwykłego romantyzmu.

Powiedziałam: „Można się bawić w romantyzm przez jakiś czas, ale kwiatki codziennie? Przesada”. A potem dodałam ostrzegawczo, jakby nie zauważył: „Jestem gruba”. Odparł: „Mnie się podoba”. No i problem mojego wyglądu przestał istnieć. Byłam gruba, miałam siano na głowie, depresję, a on zaakceptował to, jaka jestem. Do dziś nie mam potrzeby poprawiania urody, nie jestem superlaską, a jeśli ćwiczę, to dla siebie, a nie dlatego, że mam młodszego faceta – mówi.

Przez ten cały okres ich bycia razem Renata nigdy nie odczuła różnicy wieku. Czytają te same książki, oglądają te same filmy. Michał wynajmował mieszkanko na warszawskiej Pradze i to głównie u niego się spotykali. Dopiero po pół roku znajomości zdecydowała przedstawić Michała córce.

– Powiedziałam jej, że to znajomy, z którym będziemy teraz częściej się widywać. Tośka nie zadawała żadnych pytań. Zresztą sprawiała wrażenie, jakby wiedziała pewne rzeczy sama z siebie.
Rok później mieszkali już razem. Fascynacja sobą trwała, Michał zaprzyjaźnił się z Tośką.
– Ale potem bywało już różnie. Ja miałam pracę i dziecko, Michał teatr, dodatkowo zaczął studia w szkole aktorskiej. Poczułam, że trochę mu do głowy uderza woda sodowa. Przestaliśmy się dogadywać. Wyprowadził się. Po tygodniu wrócił – stwierdził, że nie potrafi beze mnie żyć.

Jednak prawda jest taka, że i Renacie bez Michała było przez ten tydzień jakoś pusto. Bez jego energii, śmiechu i szalonych pomysłów. Jak ten z wyjazdem na lody do Krakowa.

– Wyjechaliśmy o 19, wracaliśmy o świcie. Z dzieckiem. Albo w środku tygodnia na jeden dzień wyskakiwaliśmy do Brodnicy na koncert. Albo na weekend w góry, nie mając żadnych rezerwacji noclegu. Sama nigdy wcześniej bym się na coś takiego nie odważyła.

Wtedy też odkryła, że najważniejsze jest, aby ona dobrze się czuła. – Nie robię niczego dla kogoś, ale dla siebie. Jak kobieta czuje się dobrze, to i w związku się układa. Ale rzeczywiście wtedy robi się więcej. Młodszy facet mobilizuje, co sprawia, że zaczęłam robić rzeczy, o które bym się kiedyś nie podejrzewała. I tak teraz, w wieku 40 lat, zapisałam się na kurs angielskiego.

Nigdy nie jest za późno, żeby się czegoś nauczyć. Żyjąc z Michałem, nabrałam ochoty na życie po prostu. I również pozwalałam sobie na spontaniczne wyskoki. Wyjazdy na turnieje poetyckie, tak zwane slamy, gdzie zawsze pętało się mnóstwo młodych i starszych literatów, artystów najróżniejszego rodzaju, gdzie spotykaliśmy związki nietypowe, takie jak nasz: starsze kobiety, młodsi mężczyźni, związki homoseksualne – opowiada.

Ale już przyjaciele Michała z teatru nastawieni byli do niej sceptycznie. Najczęściej kobiety Michałowi na boku szeptały, że ich związek nie ma przyszłości, że Renata ma swoje fanaberie, poza tym niedługo mocno będzie widać różnicę wieku między nimi. Jednak koledzy pytali: – Jak ci się udało ją poznać? Albo mówili z odrobiną zazdrości: – To jest to, czego facet potrzebuje w życiu: spokoju przy boku dojrzałej kobiety.
I Renata spostrzegła, że jej związek przestaje być dziwolągiem, że jest coraz więcej par, gdzie kobieta jest starsza od mężczyzny.

– Dzwoni do mnie koleżanka ze studiów. Mówi z dumą: „Mam młodszego faceta”. No i zaczyna się licytacja. „O ile młodszy?” – pytam. Ona odpowiada, że o sześć lat. „Phi, mój o 14!”. Albo spotykam byłego ucznia: „Pani zawsze mi się podobała. Dziś mam partnerkę starszą ode mnie i choć mama tego nie akceptuje, to ja jestem przekonany, że dokonałem właściwego wyboru”, mówi.

– Jeszcze parę lat temu takie związki były tematem tabu. Mam wrażenie, że kobiety wstydziły się tego, że są starsze. Dziś stały się bardziej odważne. Chcą żyć po swojemu i chcą być szczęśliwe – mówi Renata. Jej związek się rozwijał. Postanowili go scementować.

– Michał pięknie się sprawdzał we wszystkich trudnych momentach mojej ciąży. Był ze mną przy 13-godzinnym porodzie, a na widok Antka się rozpłakał. Okazywał o wiele więcej wzruszenia niż ja – przyznaje.

Rodzice Michała do czasu urodzenia wnuka nie akceptowali związku syna. Renata to rozumiała. – Są katolikami, trudno im było pogodzić się z sytuacją, że nie mamy ślubu. Na początku na niego naciskali, teraz już tego nie robią i jestem im za to wdzięczna. Po tym, jak Antoś przyszedł na świat, Renata zaprzyjaźniła się z mamą Michała.

Zdradza, że sprzeczają się i kłócą, jak w każdym małżeństwie. Ona ma pretensje, że on nie wyrzuca z łazienki pustych opakowań, on zarzuca jej, że rzadko okazuje emocje. Słowo „kocham” pada między nimi, ale go nie nadużywają.

Koleżanki pytają ją często: – Teraz jest dobrze, ale co będzie za dziesięć lat? – Nie wiem, co będzie – wzrusza ramionami Renata. – Nikt tego nie wie. Rozpadają się związki równolatków, na to nie ma reguły. Różnica wieku to najgłupszy argument na to, że za 10 lat może być źle. Nie boję się, myśląc o przyszłości. Jestem zahartowana.

Źródło: Wróżka nr 6/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl