Perełka wśród facetów

Pas do pończoch i dwa stanikiPas do pończoch i dwa staniki

Kiedy wróciła do domu, Jędrzeja nadal nie było. Zaczęła więc przekopywać szuflady z jego rzeczami. W jednej z nich, pod stertą swetrów i t-shirtów, znalazła pas do pończoch, pończochy, damskie majtki i dwa staniki. Boże, pomyślała, to fetyszysta. Co ja mam za szczęście – najpierw zwariowany spadochroniarz, a teraz miłośnik damskich majtek.

Zadzwonił telefon. To była znów siostra Remka. Miała rozbawiony głos. – Jeśli chcesz poznać tę pannę z kawiarni, o której mówiłam, to ona cały czas tam siedzi. Piękny widok, nie ma co. Pojechała natychmiast. Przy stoliku, w śmiesznej sukience do połowy uda, w peruce w kolorze marchwi, siedział Jędrzej. Nawet jej nie spostrzegł. Coś wesoło szczebiotał do dwóch równie upacykowanych kobiet. Wybiegła z kawiarni. Na ulicy zwymiotowała.

Kiedy wróciła do domu, od razu rzuciła się do szafy. W furii wyrzucała na podłogę wszystkie jego rzeczy. Później zapakowała je do dwóch kartonów. Na wierzchu ułożyła damskie rzeczy z szuflady. Dopiero wtedy opadła bez sił na fotel. Wrócił po kilku godzinach, w dobrym humorze. – Podobno odwiedziłeś mnie w szpitalu? – powiedziała. – Kłamiesz, chyba zawsze mnie okłamywałeś. Czy zasługuję na to, żeby bliski mi człowiek mnie oszukiwał? Zabieraj te kartony i wracaj do swojej dziupli. Bez słowa zabrał jedno z pudeł i wyszedł z mieszkania. Zaczęło walić jej serce, raz silniej, raz słabiej. To chyba arytmia, pomyślała. Chodziła od ściany do ściany, nie mogąc usiedzieć w miejscu.

reklama

Majtki na tablicy

Zadzwonił telefon. Znów siostra Remigiusza: – Miałaś, przynajmniej dotąd, nieposzlakowaną opinię w szkole, prawda? Świetny nauczyciel, moralnie bez zarzutu, wzór stawiany innym. Nie chcę już mieszkania, Alusiu, które prawnie jest twoje, ale moralnie moje. A może zgodzisz się je zamienić? Bo ja mam dużo mniejsze. I będziemy kwita. Pamiętaj, teraz o etat w szkole, jeśli się go straci, jest naprawdę trudno, nie sądzisz? A przecież może się tak zdarzyć, Aluniu, że go stracisz. – Jędrek jest najwspanialszym mężczyzną na świecie! – krzyknęła do słuchawki. – Chciałabyś mieć takiego. Ale nie będziesz, bo nikt nigdy cię nie chciał i nie będzie chciał. I więcej do mnie nie dzwoń, bo odłożę słuchawkę.

Zaczęła płakać. Serce waliło jej coraz mocniej. Dostała dreszczy. Nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok z narastającym poczuciem koszmaru. Wstała i znów chodziła od ściany do ściany, ze zdziwieniem uświadamiając sobie, że nawet w połowie nie cierpiała tak po śmierci Remigiusza. Z trudem powlokła się do szkoły. W klasie na tablicy przyczepione taśmą klejącą wisiały damskie majtki. Zapytała, kto to zrobił. Ale dzieci nie wiedziały. Kiedy weszły do klasy, matki już tam były. Myślały, że tak trzeba. Że to jakaś pomoc lekcyjna.

Na przerwie wezwała ją dyrektorka. Dostała od kogoś esemesa, że jedna z nauczycielek mieszka ze zboczeńcem. To, po pierwsze, jest groźne dla dzieci, a po drugie, czy to dobry dla nich przykład? – To prawda, jestem w związku ze zboczeńcem – powiedziała Alina. – Może mnie pani zwolnić. Nie będę dochodziła swoich praw w sądzie. Wybiegła z gabinetu, nawet nie wracając po płaszcz do pokoju nauczycielskiego. Byle szybko do domu.

Zapadła w kilkugodzinny kamienny sen. Kiedy się obudziła, było już ciemno. W internecie znalazła ich stronę. Transwestyci. Wymieniali uwagi, jak się malować, czym najlepiej depilować nogi. I jak ułożyć męskie przyrodzenie, żeby nie sterczało spod minispódnicy. Znów zwymiotowała. Weszła pod prysznic. Stała pod wodą tak długo, aż zbielała jej skóra.

Perełki wśród żon

Jędrzej przysłał esemesa, że przyjdzie po drugie pudło. Jeśli Alina nie chce go widzieć, niech wyjdzie z mieszkania. Usiłowała podnieść się z fotela, ale zupełnie opadła z sił. Był blady jak ściana. Mówił z trudem. Przeprasza za kłamstwa. Po raz pierwszy w życiu kogoś tak pokochał. Bał się ją utracić i dlatego dalej brnął w kłamstwa. Chciał mieć z nią dziecko. Także po raz pierwszy w życiu. Powie całą prawdę. Musi przebierać się od czasu do czasu w damskie rzeczy. Bardzo pragnął założyć, kiedy się kochali, biustonosz. Ale nie śmiał. Usiłował z tym walczyć, ale się nie da.

Jego koledzy z tą samą skłonnością mają żony, które to rozumieją. Doceniają, że są dobrymi mężami. Tworzą grupę wsparcia. Spotykają się często, podtrzymują na duchu, wymieniają uwagi. Zakładają, że ich mężowie mają pewne dziwactwa. Ani zdrada, ani wódka czy inna prawdziwa plaga. Szmaty, tylko damskie szmaty. Mężowie mówią o nich perełki. Perły wśród żon. Ale nie wszystkie tak się zachowują. Niektóre brzydzą się i uciekają.

Jak teraz Alina od niego. Wyszedł do przedpokoju i przyniósł białą różę z czarną wstążeczką. Boże, pomyślała Alina, taką samą położyła do grobu Remigiusza. Więc może jej zmarły mąż przekazał ją teraz Jędrzejowi. Bo jak to inaczej wytłumaczyć? Identyczna róża na długiej łodydze z listkami błyszczącymi jak lakierowane i czarna wstążeczka. Jędrzej zawiązał ją pewnie na znak żalu po związku, który właśnie się rozpada.

Też mi kobieta od siedmiu boleści

Podniósł pudło i zbierał się do wyjścia. Zauważyła, że na powiekach ma resztki cieni. Nagle zaczęła się śmiać. Nie umie nawet porządnie zmyć makijażu, pomyślała. Też mi kobieta od siedmiu boleści. Błyskawicznie dokonała obrachunku. Ma 35 lat. Nie znajdzie lepszego partnera niż ten. Wyobraziła siebie samą w czterech ścianach, chorą z samotności.

Nie umiała być sama. Wyrosła w domu dziecka. Nigdzie żadnej rodziny. Trzymali ją w sierocińcu, aż skończyła studia. Potem wymarzona praca w szkole. Przeraziła się naprawdę. Również tego, że kiedy wyszedł z pierwszym pudłem, zaczęła za nim bardzo tęsknić. Chyba nigdy za nikim w życiu bardziej nie tęskniła. Może więc jednak powinna spróbować, przełamać się, przywyknąć. Musi.

Wyszła na balkon. Stał na ulicy z pudłem, jakby na nią czekał. Padał śnieg. – Wracaj – krzyknęła. – Przeziębisz się, stojąc tak bez ruchu na mrozie. Rzucił pudło na ulicę i bez tchu wbiegł po schodach, nie czekając na windę. – Nie mogę ci obiecać, że nie będę tego robił. Wszystko, ale tego nie – powiedział. Bez słowa poszła do kuchni i nastawiła wodę na herbatę. Nie wiedziała, o czym ma teraz mówić. A milczenia by nie zniosła. – Czy znałeś może siostrę mojego męża, Remigiusza? – spytała, by coś powiedzieć. – Znałem – odpowiedział. – Hania była moją dziewczyną przed tobą. Nie umiałem jej pokochać, musieliśmy się rozstać. Te rzeczy w łazience należą do niej. Nigdy nie chciała ich odebrać.


Barbara Pietkiewicz

Źródło: Wróżka nr 1/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl