Grzechy młodości

Czy było tak w istocie, nie wiadomo. Pewne jest za to, że Gerbert był najwybitniejszym matematykiem X wieku i zdolnym konstruktorem. Rozpowszechnił w chrześcijańskiej Europie cyfry arabskie oraz system dziesiętny. Skonstruował organy i zegar mechaniczny. Zdumiewające wynalazki i tajemnicze symbole, jakie zapisywał, stenografując (!) notatki, u osób niewykształconych budziły podejrzenia o konszachty z diabłem. Zresztą nie tylko w jego przypadku. Kalikst III, pierwszy papież z rodu Borgiów, został współpracownikiem diabła, gdy w imieniu Watykanu zdobył twierdzę Peniscola, która w całym regionie Morza Śródziemnego uchodziła za ostoję bałwochwalstwa, nekromancji i herezji. Niepokój współczesnych wzbudził fakt, że dokonał tego nie czarami, ale z pomocą żołnierzy uzbrojonych w jak najbardziej konwencjonalną broń. Oskarżyli go o… czarną magię.

Droga św. Augustyna do nieba była wyboista...Pranie starych brudów
Droga św. Augustyna do nieba była jeszcze bardziej wyboista. Zanim przyszły Doktor Kościoła dojrzał w człowieku Boga, przez pierwsze 33 lata nie dość, że był poganinem, to jeszcze grzeszył, ile wlazło.

„Ośmieliłem się podczas Twych uroczystości w murach Twego kościoła, oddawać pożądaniu”, pisał w swoich „Wyznaniach”. „Żyłem z kobietą nie związaną ze mną tym, co nazywają prawnym małżeństwem, taką, na którą natrafiła moja niekierująca się roztropnością namiętność”. Augustyn spędził z nią połowę swojego nieświętego życia. Rozstał się z nią nie dlatego, że przeszkadzała mu osiągnąć świętość, lecz dlatego, że małżeństwo traktował jako sposób na umocnienie swojej pozycji finansowej i społecznej. Odebrał więc syna, odprawił konkubinę i wyszukał narzeczoną z dobrego domu. Była nieletnia i ze ślubem należało zaczekać dwa lata, więc znalazł sobie kochankę, bo – jak to ujął – „nie potrafił żyć bez kobiety”.

„Byliśmy kiedyś głupimi i niewiernymi, a do wszelkiego dzieła dobrego oporni”, usprawiedliwiał się potem. „O ile przeszłości naszej nie zaprzeczamy, tym bardziej wysławiamy Boga, który nam wybaczył”, napisał jeszcze.

reklama

Bezbożnicy i komuniści
Najcięższym zarzutem dla duchownego jest jednak ateizm i brak wiary. Nic dziwnego, że na jaw wychodził on rzadko. Zazwyczaj z głupoty albo wiary w papieską nieomylność. Jednym z takich chojraków, którzy zaprzeczyli istnieniu Jezusa Chrystusa, był Leon X. Przynajmniej tak twierdzi historyk Nigel Cawthorne. Jego zdaniem, komentując mowę kardynała Bembo o Zmartwychwstaniu Pańskim, papież miał powiedzieć: „ta bajka [o Chrystusie – przyp. red.] dobrze się przysłużyła nam i naszym stronnikom”. Nie wiadomo jednak, skąd ma tę informację...

W dziejach Watykanu dość odwagi, by podczas publicznego wyznawania win przyznać się do braku wiary, znalazł w sobie tylko antypapież – choć w Polsce akurat uznawany – Jan XXIII. Przy okazji średniowieczny świat dowiedział się, że Jan za młodu parał się wojaczką i łupieniem włoskich kupców. To ostatnie zresztą dość łatwo mu wybaczono. Ale nad pierwszym zarzutem nie udało się przejść do porządku dziennego i wkrótce pozbawiono go tiary.

Nic więc dziwnego, że jego prawowity imiennik z XX wieku trzymał już język na wodzy. Zrozumiał to już w młodości, gdy przez swoje sympatie socjalistyczne czy wręcz komunistyczne najpierw zyskał przydomek „Różowy Kardynał”, a potem został wyrzucony z Laterańskiej Akademii Papieskiej, gdzie wykładał historię. Jako głowa Kościoła nie tylko nie wyzbył się swoich poglądów, ale usiłował zbliżyć do siebie katolików z komunistami. Gościł Nikitę Chruszczowa, a w encyklice „Pacem in terris” nawoływał, by do doktryny społecznej Kościoła wprowadzić marksistowską dialektykę. Na koniec zwołał sobór watykański II, który zerwał z pochodzącymi jeszcze ze starożytności zwyczajami i praktykami, rozluźnił zapisy prawa kanonicznego, a łacinę w liturgii zastąpił językami ojczystymi.

Następcą różowego Jana został czerwony Paweł VI. W młodości jako Giovanni Montini popierał komunistów podczas wojny domowej w Hiszpanii, a według niepotwierdzonych pogłosek miał też ostrzec Kreml o planowanej przez Hitlera inwazji na ZSRR. Gdy został papieżem, faworyzował Fidela Castro i popierał marksizujących księży i zakonników. Jednocześnie odmawiał obrony prześladowanych katolików na Litwie i więźniów politycznych na Kubie. W encyklikach atakował kapitalizm i imperializm. Swoją polityką zaś o mało nie doprowadził państwa kościelnego do bankructwa, gdy rozeźlony gierkami papieża włoski rząd wypowiedział konkordat, zwalniający Kościół od płacenia podatków. Cały lewacki bałagan po nim posprzątał dopiero papież z komunistycznej Polski.

Rodrigo de Borgia y Doms, znany jako papież Aleksander VI, na karykaturzeGrzeszne życie JPII?
Czy błogosławiony Jan Paweł II popełniał w młodości błędy? Głównym było to, że dawał się zobaczyć w towarzystwie kobiet. Jedna z nich pojawiała się u jego boku szczególnie często – Irena Kinaszewska. Ich domniemany romans stał się tematem plotek, podsycanych przez bezpiekę. Mimo zmian politycznych opowiadane są do dziś i rozrastają się o nowe wątki, m.in. nieślubnego syna, alkoholizmu oblubienicy itd.

Dziennikarze poszli innym tropem i gruntownie prześwietlili literacką twórczość Karola Wojtyły. Wątki miłosne w sztuce „Przed sklepem jubilera” doprowadziły dziennikarzy włoskiego dziennika „La Repubblica” do wniosku, że wiedza papieża na temat stosunków damsko-męskich nie była czysto teoretyczna, ponieważ w wieku 20 lat przyjaźnił się blisko z pewną dziewczyną. Inne media zastanawiały się, gdzie podczas wojny przyszły papież zaginął bez wieści na trzy lata. Sugerowano, że w tym czasie Wojtyła ożenił się i owdowiał. On sam utrzymywał, że przygotowywał się do stanu kapłaństwa. Historia Kościoła pokazuje jednak, że jedno drugiego nie wyklucza.

Ojciec Święty z piekła rodem
Największym rozpustnikiem w dziejach Watykanu był Rodrigo de Borgia y Doms, znany jako papież Aleksander VI (obok widziany okiem karykaturzysty). Cyrograf podpisał rzekomo jako młodzieniec. W zamian za duszę miał przez 11 i pół roku sprawować najwyższą godność w Kościele rzymskim. Kiedy zbliżał się umówiony termin, ciężko zaniemógł. Według relacji współczesnych aż siedem demonów pod postacią dużych czarnych małp pilnowało, by papież dotrzymał umowy. Po śmierci jego ciało zaczęło się gotować. Z nosa popłynęła woda, a z ust wydobywała się para. Zwłoki zaś tak spuchły, że zupełnie straciły ludzki kształt, i za chwilę sczerniały, jakby pochłonął je ogień piekielny. Czegoś takiego XV-wieczna Europa jeszcze nie widziała…


Igor Lagenda
forum, shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 7/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl