Obiecuję sobie, że będę szczęśliwa

Szczęście to nie uśmiech losu, nie dar bogów. Chcesz być szczęśliwa? To bądź! Nie jest ci do tego potrzebny ani facet, ani dom z basenem. Szczęście to twój własny wybór i możesz o tym zdecydować w każdej chwili.
               
Wszystko przez to, że Janek mnie nie chciał – wzdycha Anna. Ale nie roni ani jednej łzy. Wszystkie już dawno wypłakała – dała sobie na to wiele długich lat. Bo Anna nie jest zakochaną nastolatką, która miesiąc temu rozstała się z chłopakiem. Tylko 45-letnią panią, elegancką, choć żyjącą na kredyt i mówiącą o sobie Anna Porażka. A Janek napatoczył się w jej życiu ćwierć wieku temu. I stał się tematem przewodnim całej młodości Anny, a wszystko wskazuje na to, że pozostanie też jej idolem w wieku dojrzałym. Bo gdyby Janek ją wtedy chciał, jej życie na pewno byłoby usłane różami.

Przez tyle lat Anna nie dała sobie wytłumaczyć, że hołubiąc wspomnienie o Janku, zatrzasnęła sobie przed nosem drzwi do szczęścia. Bo kluczem do niego jest to, by cieszyć się chwilą. – Ba, ale jak? – pyta Anna. I spogląda z niedowierzaniem, gdy słyszy, że można się tego nauczyć, niezależnie od okoliczności i stanu posiadania.

Na początek wystarczyłoby, gdyby spróbowała kilka razy dziennie skoncentrować się na przyjemnych stronach zwykłych czynności. Na czesaniu swoich jedwabistych, długich włosów, których zazdroszczą jej wszystkie bez wyjątku koleżanki. Na pięknie kasztanowej alei, którą idzie codziennie do pracy. Mogłaby też – zwłaszcza w chwilach zdenerwowania – wspominać miłe chwile, na przykład wakacje – byle nie te, które spędzała, leżąc samotnie na plaży z obrazem Janka pod zamkniętymi powiekami...

reklama


Anna ma mnóstwo albumów ze starymi zdjęciami. Bardzo ją dołuje ich oglądanie. Jest na nich taka młoda, pełna nadziei... Stop! Znów to rozpamiętywanie. Podjąwszy raz decyzję, że chce być szczęśliwa, Anna powinna schować te albumy na dnie szuflady. I kupić nowe. Zbierać w nich zdjęcia ważnych dla niej osób – ważnych tu i teraz. Mamy, przyjaciółki, fajnego kolegi z pracy. A nawet fotki ulubionych kotów, bo Anna jest kociarą. I zaglądać do tych nowych albumów, gdy tylko nastrój zaczyna szwankować. To działa jak zastrzyk witamin. Tak radzi szukającym szczęścia psycholożka Sonja Lyubomirsky w książce „Wybierz szczęście. Naukowe metody budowania życia, jakiego pragniesz”.

W jeszcze większe zdumienie wprawiłaby Annę Ewa Foley, trenerka rozwoju osobistego i autorka poradników „Zakochaj się w życiu”. Powiedziałaby jej, że o naszym szczęściu nie decyduje to, co się nam przydarza, ale to, jak na te zdarzenia reagujemy. Ale żeby tak było, żeby los nas nie łamał, musimy skupić się na pozytywnych stronach wydarzeń i na pozytywnych myślach.

Ktoś w utracie ukochanej osoby czy pracy widzi tylko tragedię, początek końca, absolutną rozpacz. A ktoś inny dostrzega też otwierające się możliwości, pożegnanie z tym, co stare, i początek czegoś nowego. Wyzwanie, start, otwarcie się na bogactwo świata i życia. Do szczęścia wystarczy więc nauczyć się widzieć te nowe możliwości. Jak to zrobić? Sposoby są różne.

Sposób pierwszy: wdzięczność

„Przetestuję je na sobie” – pomyślałam. Jak Anna zobaczy efekty u mnie, to może sama spróbuje. Już kiedyś słyszałam o tym, że umiejętność cieszenia się z tego, co mamy, co wydaje się zwyczajne, to podstawa szczęścia. Ale teraz każdego dnia zaczęłam dziękować światu za to, czego nie dostrzegałam dotąd: że mam wygodne mieszkanie z widokiem na skwer i pracę, która mnie nie nudzi. I poczułam się tak, jakbym wreszcie odkorkowała butelkę ze słodkim napojem, z której bezskutecznie usiłowałam się wcześniej napić.

Gdy zaczęłam myśleć z wdzięcznością o ludziach i zdarzeniach, siłą rzeczy skoncentrowałam się na tym, co w moim życiu pozytywne. Częściej zaczęłam mówić „dziękuję”, dodając, za co: „wysłuchałeś mnie”, „ugotowałaś zupę” – i to bliskim! A przecież to trudniejsze, bo to, co robią dla nas bliscy, uważamy zwykle za oczywiste. Ale jeśli chcemy być szczęśliwi, właśnie im musimy dziękować.

Wypisałam też na kartce 20 rzeczy, za które jestem wdzięczna rodzinie, światu i sobie. A więc za to, że mój mąż wierzy we mnie, że rzuciłam palenie itp. Zaczęłam też nagradzać siebie i, gdy skończyłam męczące zlecenie, podarowałam sobie fiołki w doniczce. Wszystko to sprawiło, że sama z sobą poczułam się lepiej – chyba wreszcie zaczęłam się doceniać.

Sposób drugi: harmonia

Drugim ważnym odkryciem na mojej drodze do szczęścia było to, jak ważne jest poczucie harmonii. A pomogło mi to zrozumieć feng shui. Zgodnie z jego założeniami szczęście jest harmonią wszystkich obszarów życia. Dobrze pokazuje to magiczny kwadrat bagua. Warto się mu przyjrzeć i zastanowić nad swoim życiem: czy wszystkie obszary są równo przez nas zauważone, doenergetyzowane? Czy może o jakimś zapomnieliśmy?

Źródło: Wróżka nr 1/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl