Ogień mamy we krwi

Kiedyś przed paleniem agnihotry mnisi długo pościli i medytowali. Dziś jest to mało realne. Ale inne zasady muszą zostać spełnione. Agnihotrę można palić dwa razy w ciągu doby, podczas wschodu i zachodu słońca. Należy się wcześniej wyciszyć, a osoba prowadząca musi koniecznie mieć na sobie biały strój. Wszyscy uczestnicy powinni przystąpić do obrzędu z czystym sercem i dobrymi intencjami.

Dominika pali agnihotręW czasie, gdy ogień się pali, każdy mentalnie oddaje mu to, czego chciałby się pozbyć. Dym, który uwalnia się podczas palenia, oczyszcza płuca i cały organizm. A popiół zawiera sporo mikroelementów i ma właściwości lecznicze, dlatego nawozi się nim kwiaty i warzywa, a nawet dodaje się go do pożywienia. Podczas palenia agnihotry śpiewa się mantry, by oczyścić ludzi i przestrzeń, podnieść wibrację miejsca. Właśnie to jest bowiem głównym celem tego rytuału.

Devi, która na co dzień śpiewa mantry, prowadzi interaktywne koncerty ze wspólnym śpiewaniem, a także indywidualne sesje jogi i medytacji z dźwiękiem, często słyszy historie ludzi, którym po kilku spotkaniach przy ogniu życie zmieniło się na lepsze. Uwolnili się od obciążeń i lęków, poprawili relacje rodzinne, załatwili zagmatwane sprawy.

Devi odprawia jeszcze dwa inne rytuały wedyjskie: Viahrutri – krótki obrzęd, którego intencję ustalamy na początku: sprawy miłosne lub materialne, oraz półtoragodzinny rytuał Triambakam, wznoszony do bóstwa Siwy. Uczestnicząc w nim, pozbywamy się lęków i obciążeń z poprzednich wcieleń. Palimy podobnie jak agnihotrę, ale z innymi intencjami.

reklama

Facet z krwi i płomieni

– Mam dowody, że dzięki rytuałowi Viahrutri można znaleźć swoją długo poszukiwaną drugą połówkę – uśmiecha się Devi. – Wrzucając mentalnie do ognia własne ograniczenia, uwalniamy się od starych wzorców. Jesteśmy gotowi przyjąć miłość. Niedawno w tygodniu medytacyjnym na Mazurach brała udział kobieta, która chciała znaleźć mężczyznę życia. Takiego, z którym mogłaby się rozwijać duchowo. Spotkała go tydzień później, również na Mazurach. Jest teraz w grupie medytacyjnej. – Połączyła ich płomienna miłość – śmieje się Devi. – Jakże zresztą mogłoby być inaczej?

Mirosław rozpala domowe ogniskaSzczęście odnalezione w kuchni

Nawet jeśli nie uczestniczymy w rytuałach, ogień – ten we własnej kuchni – może nam pomóc nie tylko w ugotowaniu obiadu, pod warunkiem, że ustawimy kuchenkę w odpowiednim miejscu. Mirosław Mazur od lat specjalizuje się w konsultacjach feng shui i tłumaczy zdumionym paniom domu, że to właśnie ona symbolizuje ognisko domowe. – To, gdzie stoi i jak często się na niej gotuje, ma wpływ na harmonijność stosunków w rodzinie i na stan jej finansów.

Ogień jest także odpowiedzialny za sławę. I choć nie każdy chce zostać gwiazdą, to większość z nas marzy o popularności – choćby tylko w lokalnym środowisku. Ogień, odpowiednio usytuowany i podsycany inną energią (drewnem), ułatwia życie, chroni od chorób, sprowadza dobre pomysły. Gdzie zatem ustawić kuchenkę, by przynosiła nam same korzyści?

– To właśnie nie jest takie oczywiste – tłumaczy Mirosław, który podczas swojej wieloletniej pracy konsultanta widział już różne ustawienia i fatalne tego efekty. – Kiedyś zgłosił się do mnie młody mężczyzna, który jako 25-latek zbudował dom dla przyszłej rodziny – opowiada Mirosław. – Kuchenkę, a co gorsza również kominek, ustawił w północnej części. Gdy się tam wprowadził, jego świetnie prosperująca firma zaczęła podupadać. Gdy obejrzałem dom i dokonałem kilku obliczeń, zrozumiałem, że wszystko trzeba przestawić.

Właściwie tylko jedna zasada jest stała: kuchenka powinna stać w południowej części domu. Północ symbolizuje wodę, a ta, jak wiadomo, gasi ogień... To jednak zaledwie początek, bo dobre miejsce musi współgrać z kierunkiem otwierania drzwi wejściowych, datą budowy domu, datą urodzenia właściciela i wieloma innymi szczegółami.

W przypadku tamtego mężczyzny rewolucja w domu się opłaciła. Nie stracił firmy, spotkał kobietę swojego życia i dziś ma dwoje dzieci. Świetnie mu się wiedzie. – Obaj jesteśmy przekonani, że powodzenie w jego życiu wzmocnił... ogień – zapewnia Mirosław.

Czcza wiara? W wielu kulturach, między innymi słowiańskiej, ogień symbolizował słońce, a co za tym idzie – wielką moc. Palił zło, otwierał nowe możliwości. – Moc ognia wciąż jest wielka – zapewnia Mirosław. – Tylko my o tym zapomnieliśmy. Dlatego, chociaż ze względów dekoracyjnych coraz częściej budujemy kominki, rzadko w nich palimy. Świece i kadzidełka też stoją tylko w niektórych domach. Wchodzę czasem do pięknej willi i widzę puste, zimne palenisko. „Jak często płonie tu ogień?”, pytam właścicieli. „Ach, rzadko”, machają ręką, „bo wie pan, strasznie się wokół brudzi tym popiołem!”. Duży błąd! Nawet, jeśli będzie przy tym trochę bałaganu, to i tak korzyści z ognia okażą się tego warte.


Sonia Ross
fot. Sławomir Kubala/archiwum "Wróżki"

www.chodzeniepoogniu.com
www.deviandnarendra.com
www.fengshui.antylicho.pl

Źródło: Wróżka nr 1/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl