Ale kobieta też ma tutaj coś do powiedzenia. Jej organizm mocno dba, by pozostawione w nim nasienie było zdolne do zapłodnienia najwyżej 5 dni. Mogą tam jednak przebywać obce plemniki, może też wkrótce dotrzeć świeże nasienie innego pana.
I właśnie tutaj sprawdzają się wojownicy, którzy nieustannie patrolują rozległe obszary macicy. Podpływając do amantów i innych wojowników, patrolujący zbliża główkę do główki legitymowanego i kontroluje jego związki chemiczne. Swój! Szukamy dalej. Obcy? Błyskawiczny atak i porcyjka trucizny zadaje śmiertelny cios wrogowi. Pod warunkiem że wróg nie okaże się szybszy i silniejszy.
Gdy zapas trucizny stopnieje, zabójca niczym kamikadze wbija się główką w główkę wroga i obaj giną. Plemniki wojownicy docierają nawet do jajowodu, gotowe i tam likwidować obcych.
Cały ten pasjonujący proces został opisany w książce „Human Sperm Competition" autorstwa prof. Robina Bakera i dra Marka Belissa. Jej wersja popularnonaukowa została wydana w Polsce pod tytułem „Wojna plemników".
Niewierność zapisana w genach
Jeżeli człowiek pod względem biologicznym miałby być monogamiczny, to po co natura wyposażyła i mężczyzn, i kobiety w przywabiające feromony, siejące nieustanny zamęt w myślach i ciałach płci przeciwnej?
Po co też byłaby ta cała armia plemnikowych ochroniarzy? To byłby wysoce nieekonomiczny wysiłek. Nasuwa się więc wniosek, że natura zakłada wielość partnerów i partnerek. A więc ich wymianę albo zdrady w pozornie monogamicznych związkach.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.