Dom z utopcem


Tańce z utopcami

– Czy to miejsce jest do kupienia? – zapytał podekscytowany. Dalej wszystko potoczyło się gładko. Cena nie była wygórowana. Kupił staw z przyległościami i zaczęła się ciężka praca. Wybieranie szlamu, czyszczenie, zarybianie, grodzenie terenu, budowa domu. Z każdym miesiącem jego wizja nabierała coraz wyraźniejszych kształtów.


– Jako chłopak wyobrażałem sobie, że zabawnie byłoby wędkować, nie wychodząc z domu – uśmiecha się. – Dziś moje marzenie się spełniło. Dom stoi na środku stawu. Można się do niego dostać dzięki kładce. A tuż obok powstał bar i drewniany podest, który latem otoczony jest setkami barwnych światełek, które dają ciepłe światło i tworzą niesamowitą atmosferę.

– I znów zrealizowałem swoje dziecięce marzenie o wiecznej zabawie – mówi przekornie Mariusz, zapalając lampki i lampiony. – W każdy weekend gra muzyka, ludzie tańczą i bawią się jak na dancingach z lat siedemdziesiątych. Lubię patrzeć na nich i cieszę się tym widokiem. Bo ile człowiek ma w życiu dobrej zabawy?

Mariusz mówi, że planuje przywieźć duży głaz narzutowy i postawić na środku stawu. A wszystko po to, by utopce miały gdzie siedzieć i czesać swoje długie, zielone włosy... no i grać na fujarkach, bo z tego, co się o nich dowiedział, uwielbiają to robić.

reklama


Aby je uhonorować, zamówił także u jednego z bieszczadzkich rzeźbiarzy drewnianą figurę utopca. – W końcu doceniły moje starania i w tym roku wróciły – uśmiecha się Mariusz. – W noc świętojańską. Jak przystało na postacie ze słowiańskich wierzeń.

Wodne duszki

Według słowiańskich wierzeń utopce, zwane także zależnie od regionu utopkami albo wodnikami, były wodnymi duchami, demonami zamieszkującymi różne zbiorniki wodne. Rodziły się z dusz topielców i samobójców, którzy zginęli w wodzie. Przybierały postać wysokich, chudych, zielonych i oślizgłych stworów z długimi włosami.

Najczęściej legendy przedstawiały je jako złośliwe i podstępne. Bywało jednak, że utopce, jak sądzili niektórzy, mogły także pomagać ludziom i zaprzyjaźniać się z nimi. O tym mówi śląska legenda o emerytowanym utopcu Bernardzie, który porzucił swój fach, by pomagać wielodzietnej rodzinie Klimszów.

Z kolei inny – Rozkitka – lubił dobrą zabawę w karczmie. Wpadały tam często córy utopców, bo choć oni sami nie grzeszyli urodą, one były piękne i miały powodzenie.

Utopce były w konflikcie nie tylko z ludźmi. Kłóciły się też między sobą. O najlepsze miejsca w rzekach i stawach. Tam, gdzie woda była najczystsza i ryb do woli, mieszkały te, które w podwodnej hierarchii stały najwyżej.

Sonia Ross
fot. Nina Przybylska

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka nr 8/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl