Kochajmy króliki!


– Kiedy zaczęłam działać w stowarzyszeniu i zobaczyłam ogrom potrzeb, byłam przerażona. Postanowiłam zorganizować u siebie w firmie zbiórkę pieniędzy – opowiada Monika.

– Powiesiłam plakat o konieczności pomocy królikom. Wiele osób zrobiło wielkie oczy. „Jak to?", pytali zdumieni. „Czy króliki potrzebują pomocy?". Tłumaczyłam, o co chodzi, zorganizowałam akcję „Książka za książkę". Każdy przynosił jedną, kto chciał kupić, wrzucał pięć złotych do puszki. Uzbierałam ponad 500 złotych, trochę dołożyłam. Można było uregulować część długów w klinikach.

Dziewczyny prowadzą też stronę na Facebooku, bo dzięki niej mogą uzyskać pomoc. Coraz więcej lajków daje szansę na przeżycie setkom uszatych stworzeń. Gdy ktoś poznaje problem, przekazuje choćby kilka złotych. Monika liczy też na to, że zgłoszą się wolontariusze, którzy będą pomagać, może zaoferują swoje mieszkanie jako dom tymczasowy. Najrzadziej ktoś chce podarować własny czas. Czyszczenie klatek, pielęgnacja zwierząt, przewożenie ich do lekarza zabiera sto procent wolnych chwil.

– Teraz straciłyśmy siedzibę – Monikę to martwi, ale i dodatkowo mobilizuje do szukania następnej. – Lokal jest potrzebny, nawet jeśli nie można zapewnić w nim królikom idealnych warunków. Klatka na klatce. Każdy z nich wypuszczany jest tylko na chwilę. Ale choć to zło konieczne, zwierzątka mają dach nad głową, są bezpieczne, nakarmione, wyleczone.

Z leczeniem królików też są korowody. Większość lekarzy weterynarii nie ma pojęcia o małych ssakach. Na szczęście powstają specjalistyczne kliniki. W Warszawie to „Ogonek" i „Pulsvet", gdzie wiedzą, jak postępować. Weterynarze nie wiedzą też, że króliki należy poddawać kastracji i sterylizacji. To konieczne i dla ich zdrowia, i dla dobrego współżycia z człowiekiem. Wykastrowane nie znaczą terenu, nie zostawiają „bobków". Można je nauczyć, podobnie jak koty, by załatwiały się wyłącznie do kuwety. Nie muszą więc mieć klatki, bo jeśli zabezpieczymy kable i damy im tekturowe zabawki, niczego nie zniszczą.

Zaadoptuj uszaka

– To inteligentne zwierzęta – przekonuje Monika. – Są ciekawskie, zajrzą w każdy kąt, uwielbiają głaskanie, a kiedy są szczęśliwe, kręcą piruety i ganiają po całym domu. I czyste. Spójrz – pokazuje swój pokój. – Czy gdziekolwiek są jakieś ślady?

reklama


Patrzę z podziwem, bo na czwartym piętrze, w bloku, wszędzie jest biało, czysto i tak sterylnie, że można by tu od ręki przeprowadzać operacje. A po domu kicają dwa uszaki. Wskakują na kanapę, zeskakują, wchodzą w każdy kąt. Wiedzą, kiedy Monika się kładzie. Wcześnie, bo pracuje od siódmej. Zatem koło dziewiątej już czekają, aż zacznie ścielić łóżko. Gdy się trochę ociąga, obserwują uważnie, jakby chciały powiedzieć: Chodźmy spać, już późno!

Jedna z nich, Leszczynka, trafiła do Moniki po przejściach. Musiały być dramatyczne, bo zwierzątko niemal przez rok nie pozwalało się do siebie zbliżyć. Dziś nie chce schodzić jej z rąk. Dla drugiej, Chrupci – w podobnej sytuacji – stworzyła u siebie dom tymczasowy.

Ważne, by uświadamiać ludziom, żeby nie kupowali zwierząt w zoologicznych sieciówkach, w których pracownicy nie mają pojęcia o podopiecznych. I często nawet nieświadomie wyrządzają im krzywdę.

Skoro można adoptować kota czy psa, można i królika. Wystarczy wpisać w Google: adopcja królika. A gdy go już mamy, dobrze jest poznać jego zwyczaje. Zaopiekować się nim tak, jak naprawdę potrzebuje, a nie jak nam się wydaje, że on by chciał. Choćby marchewka. Powszechnie się myśli, że to główny pokarm królika. To nieprawda. Marchewka jest smakołykiem, jak dla nas pączek. Na co dzień zwierzątko musi dostawać siano, bo dzięki niemu ściera sobie zęby. I inną zieleninę, brokuł, natkę pietruszki, kalarepkę.

Królik nie jest – jak się również powszechnie sądzi – tylko do oglądania w klatce. Można nawiązać z nim głęboki, bliski kontakt. On umie kochać. Gorzej z nami.

Jeśli chcesz wesprzeć Stowarzyszenie Pomocy Królikom, napisz: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Pani Potter i Piotruś Królik

Nikt tak jak ona nie rozumiał króliczej duszy. Dzięki temu świat mógł poznać Piotrusia Królika, a także jego krewnych i znajomych. A jak już poznał, to oszalał z rozkoszy, bo jak nie zwariować dla długouchych stworzeń w wiktoriańskich strojach, które mają podobne problemy jak ludzie.

Sama Beatrix Potter była genialną autorką tych powiastek i ich ilustratorką. A także kobietą, która przekroczyła epokę, bo nie postawiła na bogatego męża, ale na samodzielność, miłość z wyboru i własną życiową drogę. Na swoich książeczkach zarobiła fortunę, za którą wykupywała farmy w angielskiej Krainie Jezior. To dzięki niej jest tam dziś park narodowy.

Czy ekolodzy nie powinni wziąć jej na sztandary? Oczywiście z Piotrusiem Królikiem, bo to on jak nikt inny przysłużył się dobrej sprawie. Na razie historię Beatrix Potter wykorzystali filmowcy. W „Miss Potter" główną rolę zagrała Renée Zellweger. A Piotruś Królik sam siebie.

Sonia Ross
fot. shutterstock

Źródło: Wróżka nr 4/2015
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl