Przepraszam cię, wybaczam ci



I byłoby tak miło, gdyby nie pewna mściwa panna, która się na Ignacego uwzięła. Jak żadna dotąd postanowiła mieć go dla siebie na wyłączność, a o tym fakcie poinformować Marię osobiście. Pod nieobecność kochanka zapukała do drzwi jego domu. Nie wiadomo, o czym panie rozmawiały i jak długo Maria potem płakała. Ignacego nie było wtedy w Krakowie, bo na kilkanaście dni musiał jechać do Moskwy, za bławatnymi interesami oczywiście.

Były to czasy powolnej komunikacji, zatem nie miał świadomości, że kiedy opija w restauracji ubity interes, jego spokojna i dobrze wychowana żona nie śpi po nocach i bije się z myślami, co dalej będzie z jej życiem. Nie wiedziała, jak mu to wszystko wybaczyć, bo czasy były jeszcze przedrozwodowe i ważniejsze było szczęście jej dzieci niż małżeńskie. Ostatniej nocy przed powrotem męża wreszcie wymyśliła.

Kiedy Ignacy wrócił do domu, zamknęła za nim drzwi sypialni, wyjęła z szafy swoją biżuterię i wysypała na łóżko. Duży stos jubilerskiego majątku był jednocześnie niezłym zbiorem grzechów małżonka. – Myślałem, że lubisz klejnoty – wydukał zaskoczony. – Teraz – powiedziała stanowczym tonem – będę lubiła nieruchomości. Nie padły żadne zbędne zdania. Pradziadek Ignacy zapisał notarialnie swojej żonie dwa domy i trzy ładne kawałki gruntu. Szwagierka mówiła, żeby się opamiętał, bo go to przepraszanie zbyt drogo kosztuje.

A prababka Maria już więcej dzieci nie powiła, w testamencie zaś każdemu ze swojej ukochanej piątki mogła coś wartościowego zapisać. Pisała swoją ostatnią wolę przy sekretarzyku w osobnej sypialni, bo aż tak wybaczająca nie była, żeby dzielić łoże z przystojnym kupcem bławatnym. Nawet szwagierka, czyli żona rodzonego brata, uległa niekwestionowanemu czarowi Ignacego.

Nie można ciągle wybaczać
Lwów i Nicea rok 1932
O uroczym bracie babki Reginy pisały lwowskie gazety. Był ukochanym synem Ignacego i – jak to pięknie ujął „Tajny Detektyw" nr 16/1932 „był młody, przystojny, zawsze elegancko ubrany, otoczony przyjaciółmi i adoratorkami, i ukochał nade wszystko taniec". Ojciec chciał, żeby dziedziczył interes, wtedy był to już duży hotel i lokal dancingowy Palais de Dance, ale, jak pisali dziennikarze, między ambicjami ojca a pragnieniami syna leżała przepaść.

Nie pociągał go wcale żywot człowieka wiecznie tkwiącego na posterunku, sumującego wieczorami przychód i rozchód, zawsze będącego na służbie tej maszyny, której byłby właścicielem, ale i niewolnikiem. Fredzio wolał być w przedsiębiorstwie ojcowskim tylko jedną pozycją – rozchodem.

reklama


Szalał. Nie pracował u ojca, za to wydawał jego pieniądze. Bawił się, nie chciał się żenić, chociaż Ignacy snuł plany i naciskał na wybór odpowiedniej panny. „Znaleziono więc mu odpowiednią partię pod każdym względem świetną i zaczęły się najpierw ostrożne manewry, potem otwarte próby nacisku. Daremnie! Fredzio zakosztował w swobodzie i jarzma nie zniesie! Gdy już miał dość namów i zaklęć, spakował manatki i z pokaźną gotówką uciekł do Paryża".

Kiedy nie wyszła mu kariera aktorska i skończyły się pieniądze, wrócił do Lwowa, przeprosił i zostało mu wybaczone. Historia zawikłanych relacji wybaczającego ojca i przepraszającego syna doprowadziła wiosną 1932 roku do straszliwej tragedii. Zanim jednak do niej doszło, Fredzio poznał „młodą, uroczą i niezniszczoną jeszcze tancerkę Adę". Była to miłość gorąca, burzliwa i bardzo niestosowna. Dalej było jeszcze gorzej. Ojciec i syn zerwali kontakty.

Młodzi uciekli do Nicei, żyli z pieniędzy wysyłanych przez rodzinę Ady, potem przez matkę Fredzia, czyli Marię, wreszcie przez przyjaciela ojca, który po cichu przekazał mu ojcowskie ultimatum: głowa rodziny wszystko wybaczy Fredziowi, przyjmie go z powrotem we Lwowie, pod jednym warunkiem, a mianowicie że definitywnie zerwie ze swoją Adelajdą. Tymczasem pożycie młodych jest coraz gorsze. Lokatorzy domu, w którym zamieszkali kochankowie, słyszą wciąż dobiegające ich kłótnie, bardzo gwałtowne, i wielokrotnie muszą łagodzić wzajemnie na siebie rozżalonych kochanków. Pewnego razu Fryderyk powiedział sąsiadce: „Już dwa razy odebrałem Adzie rewolwer. Ale ona znów kupiła jakiś inny".

Do kolejnego pojednania syna i ojca już nie doszło. Przyjaciel Ignacego wręczył Fredowi w jego imieniu bilet na pociąg z Nicei do Lwowa oraz pieniądze na podróż do domu. Fryderyk obiecuje, że musi mieć czas na zerwanie z kochanką i za 8 dni wróci do rodziców. To, co zdarzyło się później, było jedną z największych tragedii w rodzinie Ignacego. W czasie kłótni Ada dwukrotnie strzeliła do Freda i wybiegła z ich mieszkania. Policjantom francuskim mówiła, że nic nie pamięta, była w szoku.

Pogrzeb „złotego chłopca" przyciągnął cały szanujący się Lwów. W 1932 roku okładki gazet krzyczały: „Tancerka kabaretowa zastrzeliła swego partnera". Zdjęcia Ady i Freda zdobiły prasę brukową, która drobiazgowo analizowała problem, dlaczego ojciec stale mu wybaczał, a kochanka jednak nie potrafiła.

Źródło: Wróżka nr 9/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl