Potwór obu Ameryk

Grasuje po całym świecie. Wypija krew swych ofiar, niczym wampir. Nikt nie wie, czy to nietoperz-olbrzym, czy wymysł wyobraźni hodowców zwierząt. Jak twierdzą liczni świadkowie, monstrum istnieje naprawdę. Najwięcej relacji o nim i jego ofiarach odnotowano w Meksyku, Brazylii i na wyspie Puerto Rico.

Potwór obu AmerykTurbo-diabeł z Point Plesant

Amerykański "New York Times" opublikował 18 września 1880 roku relacje wielu świadków, którzy widzieli lecącą w stronę New Jersey "istotę z nietoperzowymi skrzydłami. Czarna postać odcinała się wyraźną plamą na bezchmurnym niebie". Zgodnie twierdzili, że "godny uwagi był jej okrutny, nikczemny wyraz twarzy". Latającego potwora widywano w tych okolicach jeszcze wielokrotnie i nadano mu miano "Diabła z Jersey".
Niemiecki badacz Walter-Jorg Langbein w książce "Syndrom sfinksa" opisał wiele przypadków pojawienia się tego stworzenia w rejonie Point Plesant w Zachodniej Wirginii w USA, w latach 1966-1967.

Nazywa je "Lucyferem". Skrzydlatą "niemożliwość" widziało ponad sto dorosłych osób - twierdzi John Keel, jeden ze świadków. Ci, którzy mieli okazję przyjrzeć się jej bliżej, mówią to samo: szara postać bez piór, górowała wzrostem nad przeciętnym mężczyzną, a rozpiętość jej skrzydeł wynosiła około trzech metrów. Nikt nie potrafił opisać twarzy potwora, zdominowanej przez dwoje niesamowicie czerwonych oczu. Steve i Mary Malette oraz Linda i Roger Scarberry 15 listopada 1966 roku, jadąc samochodem w okolicy Point Plesant, przeżyli prawdziwy horror. Zaczął ich ścigać potwór.

Roger Scarberry prowadził wóz, gdy nagle zobaczył "olbrzymią istotę z wielkimi, błyszczącymi oczyma". Monstrum "szło wyprostowane jak człowiek, powłócząc nogami i wpatrując się w ludzi hipnotyzującym wzrokiem. Rozpostarło skrzydła i wzniosło się w powietrze".

- Miałem na liczniku ponad 150 kilometrów na godzinę, a to coś leciało skosem za nami, ścigało nas, utrzymywało tempo jakby bez żadnego wysiłku - opowiada Roger.

reklama

"Niebieskofutry" z Gór Rainiera

Lokalna gazeta "News Tribune" z Wirginii poinformowała 24 kwietnia 1994 roku, że podobne stworzenie zaobserwowano w górach Mount Rainier. Widział je kierowca Brian Canfield, który przejeżdżając przez niezamieszkane góry samochodem dostawczym, zauważył "istotę o wzroście około 2,7 metra. Miała szpony drapieżnego ptaka, stopy, muskularne nogi, szeroką klatkę piersiową, małą głowę, a ciało pokryte ciemnym, niebieskawym futrem.

Od głowy w dół przypominała wilka." Kiedy potwór zorientował się, że jest obserwowany, rozłożył skrzydła i majestatycznie odleciał, znikając za najbliższą górą. Poruszony tym zajściem Canfield pojechał do domu i opowiedział o wszystkim swemu sąsiadowi. Niestety, kiedy uzbrojeni w sztucery i kamerę wideo przybyli razem na miejsce spotkania, nie znaleźli już tajemniczego stwora.

Pierwsze doniesienia o chupacabrasie - kozodoju, jak ochrzczono wampira, z wyspy leżącej niedaleko Kuby zaczęły nadchodzić w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Obwiniano go o śmierć wielu psów, drobiu oraz krów i koni, których zwłoki pozbawione były krwi. 11 marca 1995 roku w Orocovis odnaleziono 8 zabitych owiec. Każda bez krwi, miała w klatce piersiowej trzy owalne otwory. W grudniu 1995 roku, w Naguabo, odkryto zabite w klatkach króliki pozbawione krwi, z okrągłymi ranami na szyjach. Na jednej z klatek odnaleziono ślady łapy uzbrojonej w trzy szpony.

Jaime Torres 26 marca 1995 roku o szóstej rano szedł przez łąkę, na której pasły się owce należące do farmera Enriqe Barreta z Orocovis. Wtedy zobaczył na drzewie siedzącego potwora: miał okrągłą głowę, skośne, czarne oczy i ciemnoszary pysk. Chupacabras zaczął go hipnotyzować, kołysząc głową na boki i wydając syczący dźwięk. Torres poczuł dziwne odrętwienie, jednak przemógł je, zachowując przytomność. Gdy stwór zorientował się, że jego sztuczka nie działa, zerwał się z drzewa i uciekł do pobliskiego lasu.

Podobna "niespodzianka" w tym samym miejscu przytrafiła się lokalnemu policjantowi, którego wezwano do zabitej i pozbawionej krwi owcy. Kiedy przybył na łąkę, zobaczył w oddali stwora i zaczął go ścigać. Musiał jednak zrezygnować z powodu mdłości i zawrotów głowy. Jego partner doprowadził go do radiowozu.

Drapieżnik z Puerto Rico

Lokalny dziennik "Vocero" opisał te wypadki 18 grudnia 1995 roku. Wedle dziennikarzy, zwierzęta są mordowane przez bliżej nieznane ogromne nietoperze-wampiry, które mogły zostać przypadkowo przywiezione do Puerto Rico w ładowniach statków z Wysp Karaibskich. W trzech mało zaludnionych brazylijskich stanach: Minas Gerias, Parana i Sao Paulo, w lipcu 1997 roku, kilkadziesiąt osób także widziało to dziwne stworzenie. Masowo zaczęto też znajdywać martwe, pozbawione krwi zwierzęta. Według Polskiej Agencji Prasowej, chupacabras w Meksyku "najczęściej atakuje kozy, ale nie gardzi też owcami, świniami czy królikami.

Zanotowano nawet dwa przypadki ataku na ludzi". W tym kraju w 1996 roku zwierzęta domowe były w takich ilościach zabijane przez tajemnicze zwierzę, że "aby uspokoić ludność, minister środowiska naturalnego, zasobów naturalnych i rybołówstwa Julia Carabias zapewniła, że fenomen chupacabras nie jest zjawiskiem ponadnaturalnym, ani też nie ma nic wspólnego z wampirami". Pomimo to - jak podaje Polska Agencja Prasowa - chłopi z okolic prześladowanych przez chupacabras wystawiają "przed domostwa krzyże i święconą wodę, żeby odpędzić makabryczną bestię".


Mirek Błach

Czym jest chupacabras?

Wiemy tylko tyle, że w Ameryce Południowej żyją nietoperze-wampiry należące do rodziny Desmodontidae. Ważą zaledwie 50 gramów, a rozpiętość ich skrzydeł dochodzi do 30 centymetrów. Pomimo niewielkich rozmiarów żywią się krwią również dużych zwierząt, nieświadomych nawet, że mały nietoperz żeruje na ich ciele. Największym nietoperzem znanym obecnie nauce jest owocożerny kalong. Jego waga dochodzi do kilku kilogramów, a rozpiętość skrzydeł do 170 centymetrów. Biorąc to pod uwagę, należy uznać, że z biologicznego punktu widzenia jest jak najbardziej możliwe istnienie chupacabras - drapieżnego nietoperza, krewniaka gatunku Demodus Rotundus. Tym bardziej że rozpiętość jego skrzydeł jest tylko o 100 procent większa niż znanego zoologom kalonga. Inna hipoteza głosi, iż chupacabras przywożone są na ziemię przez UFO.

- Bardzo często tam, gdzie znajdowano zabite zwierzęta, którym przez okrągłe otwory "coś" odpompowało całą krew, świadkowie obserwowali UFO - twierdzi warszawski ufolog Michał Zawadzki. - Amerykańscy farmerzy winią za dziwne okaleczenia i śmierć swych zwierząt właśnie załogi tych pojazdów. Bez względu na to, czy ta hipoteza okaże się prawdziwa, jedno jest pewne: chupacabras nie pojawił się jeszcze w Polsce. Nasi rolnicy mogą zatem spać spokojnie, wiedząc, że żaden potwór nie zagraża hodowanej przez nich trzodzie.

Źródło: Wróżka nr 11/2002
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl