Ja diabeł

Jan Nowicki, aktor Starego Teatru w Krakowie, odtwórca 50 teatralnych i ponad 100 filmowych ról, autor książki "Między niebem a ziemią"

Ja diabeł Siedem cnót piekielnych

Dzień dobry w listopadzie! Nazywam się ROSEB. Po węgiersku - diabeł. Żyję wśród Was, od początku i na wieki wieków. Tyle że bez... amen. Naiwne rączki różnych - pożal się Boże - artystów, za pomocą pędzla albo dłuta, przyprawiają mi ciągle rogi, ogon i kopyta. Nie mówiąc o sierści, która wpędza człowieka w największe zakłopotanie. Podejrzewam, że owe działania zmierzają do tego, żeby mnie zohydzić, ostrzec przede mną, zastraszyć. Na maluczkich wystarczy. Ale nie dla Was - Szanowni Państwo!

Przecież doskonale wiecie, że tak naprawdę to ja jestem jednym z Was. Pełnym ludzkich zalet i ułomności. Brak prawdziwej znajomości rzeczy prowadzi niekiedy do szukania na siłę przeciwwagi dla Niego, który winien być dla wszystkich jedynym Autorytetem. Bez alternatywy. Przecież, nawet "na pokuszenie", ma prawo "wodzić nas" tylko ON. Diabła strącającego w przepaść alpinistę, diabła łamiącego pod stópkami jasnowłosych dzieciaków kładkę wiszącą nad spienionym potokiem, diabła chichoczącego przy wiązaniu pętli przeznaczonej dla skazańca - nie ma i nigdy nie było.

Wymyślono go: Po to, aby usprawiedliwić niedbalstwo faceta, co zapomniał o wbiciu haka w skałę. Rodziców, którzy zamiast wymienić spróchniałą deskę, wysyłają za swoim potomstwem wielkiego anioła z rozpostartymi skrzydłami. Kata, karygodnie mylącego ludzką głowę z wiszącą nad kominkiem główką czosnku.

Jestem w każdym wieku - miłe Panie. Zdjęcie zamieszczone obok tego felietonu to tylko jedna z możliwych wersji - Panowie. Bywam na przemian stary i młody. Dobry albo zły. Zupełnie jak Wy. Mogę, jeśli zechcę, być: rybą, ptakiem, kobietą bądź siekierą. Fruwam sobie - za pan brat - z wiatrem, wywracającym okręty. Razem ze słońcem wypalam trawy. Uczę dzieci zabawy "w doktora". Skryty w tykanie ściennego zegara, odmierzam Wam drogocenny czas. Jestem strachem, bez którego niepodobna żyć.

reklama

Ja Wasz ROSEB!
Ciągle czymś zajęty. Zamyślony. Przeważnie rozbawiony. Ale także smutny. Co Wy byście beze mnie zrobili?
Jestem - w gruncie rzeczy - przewodnikiem po ścieżkach piekielnej frajdy i zmysłowej przyjemności w odbieraniu życia. Wystarczy tylko w moim towarzystwie pokonać siedem przeszkód. Siedem stopni, po schodach wiodących do szczęścia.
"Człowiek - to brzmi dumnie" - ktoś powiedział. Cieszmy się więc, że jesteśmy ludźmi. Zwykłymi. Niech rozsadza nas PYCHA! Bo przecież nie musimy być politykami, księżmi, biznesmenami, gwiazdami filmowymi czy redaktorami damskich gazet. Jedzmy łapczywie każdy dzień i każdą noc. Aż do zachłyśnięcia spijajmy wschody i zachody słońca. Liczenie gwiazd, zapach świeżo skoszonych traw, zawłaszczmy w całości dla siebie. Nieważne, że ktoś powie - CHCIWOŚĆ!
NIECZYSTOŚĆ! - też można pokochać. Może, nie aż tak jak redaktor Kałużyński, ale można. Przy czym prysznic bierzmy raz, dwa razy na dobę. Zawsze z powodów, których nie muszę dorosłym podpowiadać. I koniecznie dajcie w mordę mężowi, a siarczysty policzek wymierzcie żonie, kiedy przyprawiają Wam rogi. ZAZDROŚĆ bowiem jest czymś naturalnym i pięknym. W porywach... twórczym.

W każde święta bezwzględnie polecam NIEUMIARKOWANIE W JEDZENIU I PICIU. Nawiasem mówiąc, zacieram ręce, kiedy w najważniejsze dni poświęcone Stwórcy, pijąc i obżerając się bez opamiętania - nie zapominacie o mnie. Wtedy jestem przy Was.
Ja - Wasz ROSEB!
Bądźcie też wściekli na cały świat i ludzi, gdy oglądacie w TV wieczorne wiadomości. Tę ponurą litanię nieszczęść, jaką człowiek sprowadza na człowieka. Jeśli - na ten przykład - zdecydujecie się rzucić butelką w ekran telewizora, przerywając tym bełkot Leppera, to znaczy, że ciągle drzemie w Was człowiek.
Wiedzący, na czym polega - GNIEW.

Na końcu zaś oddajcie się rozkosznemu próżnowaniu.
Bo praca tylko wtedy jest największym skarbem, kiedy następuje po niej błogie LENISTWO!
"Hulaj dusza - piekła nie ma?"
Nieprawda. Jest! Musi być!!
Bo co Wy byście bez niego zrobili?!!!


Roseb
* Niech to diabli wezmą

fot: Wojciech Plewiński

Źródło: Wróżka nr 11/2003
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl