Królowa przestworzy

Gdyby nie fakt, że w dzieciństwie nosiła spódniczkę, wszyscy pewnie braliby ją za chłopca. Bo zachowywała się inaczej niż dziewczynki w jej wieku. Nie bała się niczego, znosiła do domu ćmy i żaby, nie brzydziła się robaków i strzelała z gwintówki do szczurów.

Królowa przestworzy Nie było drzewa, na które by się nie wdrapała, i wzgórza, z którego zimą nie zjechałaby na sankach. Ale przyjaciół nie miała wielu. Nierozumiana przez nikogo, zanotowała w pamiętniku: „A.E. idzie samotnie swoją drogą”. Na towarzystwo rodziców w tej wędrówce nie mogła liczyć. Matka nieustannie przypominała, czego dziewczynkom nie wypada robić. Ojciec alkoholik na przemian tracił pracę i szukał jej, więc na zajmowanie się dwiema córkami nie miał już czasu. Ale dzięki kapitałowi dziadka – prawnika i prezesa banku – rodzina Earhartów żyła dostatnio. To w jego bibliotece Amelia znajdowała książki, które potem tak bardzo rozpaliły jej wyobraźnię...

Miała dziesięć lat, gdy na wystawie techniki po raz pierwszy zobaczyła samolot. Nie wywarł na niej żadnego wrażenia. „Zapamiętałam go jako dziwną rzecz z desek i zardzewiałego drutu” – napisała potem w autobiografii „Źródło radości”. Ta niezwykła maszyna zachwyciła ją dopiero kilkanaście lat później. Gdy ujrzała ją po raz drugi, doznała zupełnie innych odczuć. Tak silnych, że całkowicie odmieniły jej życie. I wskazały drogę, której wcześniej nie umiała odnaleźć.

Jej niespokojna, buntownicza natura domagała się wciąż nowych wyzwań. A jedyne emocje, jakie dorastającej dziewczynie oferowała amerykańska prowincja, to czekanie na męża. Nie chciała i nie potrafiła na tym poprzestać. Kilkakrotnie zmieniała szkołę, w końcu trafiła do renomowanego college’u w Chicago. Milionowa metropolia to już było coś. Ale Amelia nawet tam potrafiła szokować – krótko ostrzyżonymi włosami, nonszalanckim strojem oraz pogardą dla tradycji, która kazała panienkom trzymać buzię w ciup i grzecznie dygać przed panami.

Gdy po ukończeniu szkoły pojechała na wakacje do siostry studiującej w Kanadzie, ni z tego, ni z owego postanowiła tam pozostać. Podjęła pracę pielęgniarki w szpitalu wojskowym, a potem jako wolontariuszka opiekowała się żołnierzami rannymi w czasie I wojny światowej. I być może zostałaby wybitną działaczką społeczną, jednak los zdecydował inaczej. Epidemia grypy, która w 1918 roku zabiła ponad 25 milionów ludzi, nie oszczędziła i jej. Earhart przeżyła, ale przez rok walczyła z powikłaniami – zapaleniem płuc i zatok. Wyczerpana chorobą, wróciła do rodziny.

Nadal jednak nie potrafiła znieść bezczynności. W czasie rekonwalescencji nauczyła się grać na banjo, przeczytała sterty książek z mechaniki i zapisała się na studia medyczne. Wytrzymała rok, przyczyny rezygnacji tłumaczyła koniecznością powrotu do domu w celu ratowania małżeństwa rodziców. Rozwodowi nie zapobiegła, ale znalazła się we właściwym czasie we właściwym miejscu.

reklama
Źródło: Wróżka nr 3/2008
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl