Szósty zmysł personalnego

W jednej z sal Muzeum Etnograficznego w Warszawie skośnooki mężczyzna w średnim wieku pochyla się nad młodym chłopakiem. – Musisz uwierzyć i wtedy na pewno ci się uda – mówi i uśmiecha się od ucha do ucha.

Szósty zmysł personalnego – Widzę jakieś obrazy, ale całkiem bez sensu – odpowiada Krystian, student poznańskiej politechniki.
Chłopak ma zamknięte oczy i skupiony wyraz twarzy. W dłoni trzyma zaklejoną kopertę, w której ukryty jest jakiś niewielki przedmiot.
– Nie oceniaj, nie analizuj – przekonuje mężczyzna. – Podziel się ze mną tym, co widzisz.

– Zobaczyłem kobietę, która zdejmuje z szyi jakiś przedmiot, który wiele dla niej znaczy – Krystian zaczyna opowiadać. – Nie widzę jej twarzy, ale obok niej ciągle jest małe dziecko. Ona je karmi, bawi się z nim, biegają po pokoju. Czasami pojawia się mężczyzna, który ciągle się uśmiecha. Mają niewielkie mieszkanie w bloku. Bardzo dużo kwiatów.

Jaime bierze kopertę, otwiera. Wypada z niej łańcuszek z wisiorkiem w kształcie serca.
– Do kogo należy ten przedmiot? – pyta.
Zgłasza się Barbara.
– Czy Krystiana odpowiedzi były prawidłowe?

– Tak, wszystko się zgadza! – zachwyca się kobieta. – Oprócz faktu, że z mieszkania w bloku przeprowadziliśmy się pół roku temu do domu z ogrodem.
Oboje uczestnicy tego eksperymentu nigdy wcześniej się nie spotkali. Krystian całkiem przypadkowo wybrał kopertę z przedmiotem należącym do Barbary. Ona zaś wylosowała kluczyki do samochodu. Sama była zaskoczona, jak wiele mogła powiedzieć o ich właścicielu.

– To wszystko ma proste wytłumaczenie, nie ma mowy o żadnych cudach – wyjaśnia Jaime. – Zjawisko nazywa się psychometrią. Osoba, która chce dowiedzieć się czegoś więcej o właścicielu jakiejś rzeczy, musi być całkowicie rozluźniona, czyli znajdować się w specjalnym stanie świadomości, zwanym alfa. Dopiero wtedy „dostraja się” do drugiego człowieka i może coś powiedzieć o jego życiu.

reklama

Jaime jest naukowcem od lat badającym fenomen jasnowidzenia i jednym z najwybitniejszych znawców medycyny holistycznej. Ale początki jego kariery wcale nie zapowiadały tego, że poświęci się parapsychologii. Najpierw bowiem zdobył tytuł magistra zarządzania biznesowego w Azjatyckim Instytucie Zarządzania, a potem uzyskał licencjaty ze sztuki, filozofii i języka angielskiego w San Beda College w Manili. W połowie lat 80. wyjechał do Stanów, gdzie zaczął pracę jako specjalista od szkoleń, rozwoju osobistego i zarządzania zasobami ludzkimi. W 1986 roku został doradcą prestiżowej Organizacji Młodych Prezesów, mającej siedzibę w Teksasie.

Wtedy wydawało mu się, że o sukcesie w interesach decyduje przede wszystkim chłodna kalkulacja. I taką prawdę przekazywał słuchaczom podczas szkoleń. Nagle jednak zmienił zdanie. Pewnego dnia stwierdził, że nauka nie odpowiada na wszystkie pytania.

– Byłem zmęczony i przepracowany, żona Yolanda i trójka moich dzieci rzadko mnie widywały – wspomina. – Bliscy bali się, że życie w wiecznym biegu w końcu odbije się na moim zdrowiu. Żona zabrała mnie więc na kurs relaksacji. Gdy weszliśmy do Centrum Jogi, okazało się, że jestem tam jedynym mężczyzną ubranym w garnitur, białą koszulę i krawat. Kobiety miały na sobie luźne sukienki, mężczyźni wygodne stroje sportowe. Nauczyciel powiedział, żeby każdy z nas położył się na kocu. A potem poprosił, by sobie wyobrazić, że schodzisz schodami w dół, a z każdym krokiem jesteś coraz bardziej zrelaksowany.

Wtedy coś się z nim stało. Poczuł dziwną lekkość i wydawało mu się, że odrywa się od ciała. Tak go to przeraziło, że natychmiast oprzytomniał. Ale gdy siedział na poduszce, zaczął się zastanawiać nad tym, co się stało. Wracając z zajęć, kupił kilkanaście książek parapsychologicznych. Potem zaś zaczął spotykać się ze słynnymi uzdrowicielami filipińskimi i korespondował z autorytetami w tej dziedzinie w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Źródło: Wróżka nr 1/2008
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl