Jak nauczyć się korzystać z intuicji

Intuicję ma każdy z nas. Trzeba tylko nauczyć się rozpoznawać jej styl. A potem się z nią zaprzyjaźnić. 

Jak nauczyć się korzystać z intuicji To była jej pierwsza internetowa randka w ciemno. Miejsce wybrał on. Pod warszawską rotundą PKO. Magda, czarnooka 40-latka, ubrana w fantazyjny tęczowy szal, była właśnie świeżo po rozpadzie dziesięcioletniego małżeństwa. Od czterech miesięcy zażywała leki antydepresyjne (będzie to robiła jeszcze przez rok), a Jakub, internetowa znajomość, miał być tym najskuteczniejszym „lekiem na całe zło”.

Kiedy go zobaczyła, pomyślała: chłopiec.
– Był w garniturze, z teczką pod pachą, stuprocentowy solidny facet – wspomina Magda. – Skąd wziął mi się wtedy ten „chłopiec”, nie wiedziałam…
Dowiedziała się po 10 miesiącach.
Było romantycznie, mówił do niej „Magdulku”, tulił, przynosił książki, słuchali razem średniowiecznych saraband. Poznała jego matkę. On oświadczył się jej, poprosił rodziców o rękę. Ale Magdzie coś nie grało, coś podpowiadało, że historia nie zakończy się dobrze.
– Szukasz dziury w całym, to świetny, solidny chłopak – mówili rodzice.

Myślała: „Nie potrafię się cieszyć tym, co mam, to pewnie dlatego, że nie odżałowałam mojego eks”. Znajome radziły, żeby się zapomniała w seksie. I tak zrobiła. Któregoś wieczoru zabrzęczała komórka. Żona Jakuba zadzwoniła, żeby powiedzieć jej o swoim istnieniu. Ona też od 10 miesięcy miała niejasne przeczucia…

reklama

Zaniedbany kawałek nas samych

Istnienie intuicji, czyli uczucia, które Magdzie i zdradzanej żonie Jakuba nie dawało spokoju, zostało udowodnione naukowo – jej centrum mieści się w ciele migdałowatym w mózgu. Mechanizm jest prosty: drogi nerwowe w naszym umyśle czasami omijają te zajmujące się myśleniem. Prowadzą prosto do ciała migdałowatego (związanego z emocjami). „Czyli to, co widzimy, słyszymy, nie zostaje poddane analizie racjonalnego umysłu, tylko od razu przeradza się w uczucie, emocję” – pisze David G. Myers w książce „Intuicja, jej siła i słabość”.

Intuicja to błogosławiona spuścizna naszego odzianego w skóry praprzodka, który instynktownie reagował na niepokojący go szelest liści (rozglądał się w poszukiwaniu wroga czy po prostu uciekał) albo – co ważniejsze – musiał w ciągu sekundy odgadnąć, co mówi twarz wyrosłego nagle przed nim drugiego małpoluda: czy jest przyjazna, czy wręcz odwrotnie. Psychologowie są zgodni: „Zawsze i wszędzie trzeba słuchać intuicji, bez względu na to, czy chodzi o wygraną w toto-lotka, czy rozszyfrowanie kamiennego wyrazu twarzy naszego szefa”. Inteligencja społeczna, czyli umiejętność odczytywania nastrojów innych ludzi to intuicja. Nią posługują się hazardziści, head-hunterzy, inwestorzy na giełdzie, jasnowidze, lekarze. Każdy z nas ją ma. Nawet najbardziej zatwardziały naukowiec-racjonalista – istnieje przecież coś takiego, jak intuicja naukowa.

W biznesie intuicja okazuje się niezbędna. Przykład? Nieżyjący już Mariusz Łukasiewicz, twórca Lukas Banku i Eurobanku, zamówił analizę, czy warto zakładać kolejny bank. Z badań wynikło, że raczej nie. Zlekceważył badania. Na kolor banku wybrał czerwień – barwę najgorszą dla biznesu związanego z finansami. A jednak i Lukas Bank, i Eurobank odniosły wielki komercyjny sukces. Intuicja odzywa się w nas częściej, niż to zauważamy. Dlaczego? Bo po prostu… niewiele o sobie wiemy. Beata Markowska, trener rozwoju osobistego z centrum „Solaris”, uważa, że to zaniedbany kawałek nas samych.

– Jesteśmy cywilizacją stechnicyzowaną, podporządkowaną rządom umysłu. Dla człowieka XXI wieku przeczucia to anachronizm. Liczą się fakty i statystyka – mówi Markowska. – A przecież nasze babki, ba, także nasze mamy często odwoływały się do przeczuć. My musimy się tego nauczyć od nowa. Jak? Odbudowując swoją więź z wewnętrzną jaźnią. Wystarczy tylko (aż!) poznać jej styl, a potem się z nią… zaprzyjaźnić.

Kiedy pięć lat temu Przemek odwiedził po raz pierwszy mieszkającą w Hiszpanii miłość swojego życia, poczuł dziwny skurcz w żołądku. I nie były to zakochane „motyle”, tylko coś w rodzaju mrowienia. Wiedział, że nie podoba mu się to miejsce, że jego dziewczyna jest cudowna, ale nie jest w stanie żyć w tym kraju. Zlekceważył to uczucie.  Zamieszkał z Dianą w podmadryckiej miejscowości, urodził im się syn, ale w życie założonej przez niego rodziny wprowadzili się hiszpańscy teściowie i za nic nie chcieli się wyprowadzić. Zanim się obejrzał, jego małżeństwo się rozpadło, a on poważnie się rozchorował. Dzisiaj jest z powrotem w Polsce i, jak mówi, uważnie wsłuchuje się w swój brzuch.

Styl intuicji to sposób, w jaki ona daje nam sygnał. Czy tak, jak w przypadku Magdy, było to słowo-klucz pojawiające się w jej umyśle, czy „mrowienie” w brzuchu Przemka. Intuicja może też dosyć wyraźnie nam podpowiadać, na przykład kiedy zastanawiasz się, czy przyjąć nową propozycję pracy albo czy kupić właśnie to mieszkanie.

– Pamiętam, że po obejrzeniu chyba dziesięciu mieszkań weszłam do jedenastego, najbardziej zaniedbanego – 37-letnia Karolina, księgowa, wspomina poszukiwania sprzed siedmiu lat. – Zobaczyłam promień słońca wpadający przez duże okno na korytarz i łączący się wielkim łukiem z oknem w sypialni. Coś mi podpowiedziało, że muszę je mieć, że to koniec poszukiwań. Mieszkam tu do dzisiaj i jestem szczęśliwa.

Styl intuicji Karoliny zawiera się w zdaniu: „Coś mi podpowiedziało”. Kiedy już rozszyfrujesz, jakim stylem intuicji obdarzyła Cię natura, pora na nawiązanie z nią bliższego kontaktu.

Podszepty Boga

Przede wszystkim pozwól sobie na nieracjonalność, postaraj się jak najczęściej „wyłączać” analizowanie, domysły i rozpamiętywanie. Wyostrz uwagę na tak zwane pierwsze wrażenie, kiedy wchodzisz do obcego miejsca, spotykasz nieznaną Ci osobę.
Karolina, szczęśliwa właścicielka mieszkania z promieniem, twierdzi, że ma bezbłędną intuicję, jeżeli chodzi o urzędników. Zdarzyło jej się dwukrotnie: kiedy wchodziła do urzędu, ogarniało ją absurdalne poczucie, że chociaż ma wszystkie dokumenty w porządku, zostanie odesłana z kwitkiem.

– Mimo że przez kilka godzin w kolejce sprawdzałam dokładnie każdy ważny papier, zawsze znalazła się drobnostka, która mnie dyskwalifikowała – wzdycha Karolina. – Poza tym wystarczyło spojrzenie w oczy urzędnika, a już wiedziałam, że nie wygram.
Jaki z tego wniosek? Nie lekceważyć nawet najbardziej irracjonalnych podszeptów intuicji i poprosić wcześniej chociażby panią z informacji w urzędzie o dokładne sprawdzenie dokumentów.

Można też zacząć prowadzić swój pamiętnik zbiegów okoliczności, przeczuć i podszeptów, który uwrażliwi Cię na to, jak wiele Twoja intuicja komunikuje Ci każdego dnia. Dobrym treningiem intuicji jest także na przykład odgadywanie, kto do Ciebie dzwoni, zanim zerkniesz na ekran komórki, odgadywanie imienia ekspedientki w supermarkecie bez patrzenia na plakietkę czy wróżenie, w jakim nastroju jest szef, bez spoglądania na jego twarz. Ważna jest także modlitwa, bez kontaktu z Siłą Wyższą trudniej jest dotrzeć do swojego wewnętrznego „ja”.

– Intuicja to nic innego, jak podszepty Boga. Otwarci na swoje wewnętrzne „ja” ludzie są bardziej skłonni do przyjmowania informacji, które nie są racjonalne, ale też coraz bardziej przekonani, że te podpowiedzi mają głęboki sens. Dzieje się tak dlatego, że zaufali sobie, świadomie podążyli drogą wskazaną przez intuicję. Im więcej takich przypadków, tym większe zaufanie do tej drogi przekazu – mówi Beata Markowska. Ale zawsze musi być ten pierwszy raz, a za nim następne, kiedy to spontanicznie zdecydujemy się pójść za tym wewnętrznym podszeptem. Czymś niewytłumaczalnym, nieokreślonym, czymś, czego nie rozumiemy, ale czujemy, że tak trzeba.

– I jeśli nie zagłuszymy tego ulotnego wrażenia naszymi wątpliwościami, osiągamy sukces. Ale nasza podświadomość nie będzie się starała uszczęśliwić nas na siłę. Jeśli nie skorzystamy z jej podpowiedzi raz czy drugi, odechce jej się podejmować więcej prób – mówi Beata Markowska. – Wtedy będziemy zdani tylko na umysł. A ten, jak wiemy, jest omylny, lubi nam płatać figle, a szybkie decyzje nie są jego mocną stroną.

Źródło: Wróżka nr 2/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl