Niebiańscy opiekunowie

Tricia McCannon głęboko wierzy, że na świecie nie jesteśmy sami – otaczają nas niewidzialni pomocnicy. I wystarczy się do nich zwrócić, by udzielili nam wsparcia.

Niebiańscy opiekunowie Gdyby Tricia mogła powiedzieć ludziom tylko jedno, najważniejsze dla niej zdanie, nie zastanawiałaby się długo. "Nigdy nie traćcie nadziei, z każdej sytuacji jest wyjście, mimo że nie zawsze możemy je zobaczyć. Proście o pomoc swojego Anioła Stróża, nigdy was nie zawiedzie".

McCannon jest jednym z najsłynniejszych jasnowidzów w USA i autorką bestsellera „Rozmowy z Aniołami”. Twierdzi, że wszystkiego, o czym pisze i naucza, doświadczyła na własnej skórze. – Wychowałam się na południu Stanów Zjednoczonych w bardzo konserwatywnej, chrześcijańskiej rodzinie. W tej części mojego kraju w wielu rodzinach nadal pokutuje wyobrażenie, że decydujący głos w wychowaniu dzieci ma ojciec. Jego obowiązkiem jest zapewnić rodzinie dostatek, ale w zamian za to ma prawo wymagać posłuszeństwa i szacunku. Moja mama nie pracowała, była całkowicie podporządkowana tacie, a na dodatek wyznawała zasadę, że mężczyzna jest mądrzejszy od kobiety!

Ojciec nie ukrywał, że zamiast trzech córek wolałby mieć synów... Traktował moje siostry i mnie bardzo brutalnie, za zły stopień w szkole, za nieposprzątany dokładnie pokój czy zniszczenie ubrania bił nas kijem, czasami do krwi. Z wczesnego dzieciństwa pamiętam strach, który towarzyszył mi każdego dnia. Tak bardzo bałam się zdenerwować ojca, że czasami starałam się nie oddychać, aby nie zwracać na siebie jego uwagi. Tata był byłym wojskowym, dom traktował jak koszary, a nas jak żołnierzy.

– Starajcie się, dziewczynki, nie denerwować tatusia, ustępujcie mu i przytakujcie, a wszystko będzie dobrze – przekonywała matka. Kobieta nie szczędziła córkom czułości, kochała je z głębi serca, nie potrafiła jednak ich obronić. Tricia nie mogła nawet z nikim – ani w szkole, ani w kościele – porozmawiać o przemocy, której doświadczała. Dziewczynki bały się rozdzielenia i skierowania do placówki opiekuńczej. Matka bez finansowego wsparcia ojca nie miałaby ich za co utrzymać.

reklama

Tricia znajdowała więc pociechę i ukojenie w spacerach. Godzinami chodziła wśród drzew i kwiatów, miała swoje ulubione drzewo, na które wspinała się, gdy było jej bardzo źle. Czuła, że przyroda, ptaki, motyle, zwierzęta w jakiś sposób pomagają jej przetrwać. Pocieszała siostry, mówiąc im, że jest ktoś, kto się nimi opiekuje i nie dopuści, żeby stała się im jeszcze większa krzywda, że wszystko się pewnego dnia ułoży.

– Było to kilka dni po moich trzynastych urodzinach – wspomina Tricia. – Wybrałam się na kolejny spacer, byłam wściekła i zrozpaczona. Myślałam, że nie mam ochoty dłużej żyć. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego. Zatrzymałam się pomiędzy drzewami i zobaczyłam białą postać, składającą się ze światła, emanującą dobrem, miłością i radością. Wydawało mi się, że stanął czas, a ja znalazłam się w innym wymiarze – w świecie, w którym rozmawia się bez otwierania ust i raczej się odczuwa, niż mówi.

Wtedy po raz pierwszy Tricia odbyła rozmowę ze swoim Aniołem Opiekuńczym, który tłumaczył jej, że ojciec był nieszczęśliwym człowiekiem, który „zamknął” się na miłość. Potrzebował bliskich relacji z innymi, ale nie potrafił zbliżyć się do ludzi. Smutki i frustracje topił w alkoholu. Anioł prosił Tricię o obudzenie w sercu współczucia do człowieka, który przegrywa życie, bo za każdą krzywdę wyrządzoną innym przyjdzie mu pewnego dnia zapłacić.
– Tamtego wieczoru przestałam nienawidzić ojca. Nie znaczy to, że stosunki w mojej rodzinie od razu się poukładały.

Zauważyłam jednak, że im mniej się taty bałam, tym lepiej nas traktował. Przekonałam siostry, żebyśmy się codziennie za niego modliły. Na początku nie chciały mnie nawet słuchać, opowiedziałam im jednak, że od czasu do czasu nawiedza mnie anioł, choć nie zawsze mogłam go zobaczyć, czasami słyszałam jego głos wewnątrz mnie. Uwierzyły. Modlitwy pomagały! Tata przestał nas bić. Życie Tricii zaczęło się zmieniać. Dzisiaj nie potrafi dokładnie określić, kiedy obudził się u niej dar jasnowidzenia. Szkolne koleżanki zaczęły się do niej zwracać ze swoimi problemami. Prosiły, żeby powiedziała, czy dostaną się na studia, czy wyjdą za chłopaka, z którym właśnie się spotykają, czy wyzdrowieje chora osoba w rodzinie... Gdy była studentką Uniwersytetu Stanowego Florydy w Tallahassee, wszystkie popołudnia miała zajęte. Zdarzało się, że kilka osób dziennie „wpadało na chwilę”, żeby się jej „poradzić”.

– Kontaktować się z własnym Aniołem Stróżem może każdy, większość z nas nie rozwija jednak tej umiejętności. Pozostaje więc ona w uśpieniu, tak jak zdolność do telepatii czy uzdrawiania. Anioły są częścią wielkiego boskiego planu stworzenia. Przenikają nasz świat, znajdują się na całej Ziemi, tylko nie możemy ich zobaczyć. Każdy z nas ma anioła, który opiekuje się nim w sposób szczególny, jest jakby łącznikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem, zawsze jest gotowy prowadzić nas ścieżką dobra. Czasami instynktownie szukamy pomocy istot niematerialnych – odpowiedzi przychodzą w snach lub uruchamia się intuicja, która podpowiada nam, co zrobić.

Po ukończeniu studiów Tricia zaczęła pracować jako fotograf i po krótkim czasie otworzyła dużą firmę reklamową w Atlancie. Zdecydowała się wziąć kredyt w banku i kupić dom w modnej dzielnicy. Zakochała się z wzajemnością, planowała wyjść za mąż.
– Moje życie runęło w ciągu kilku miesięcy. Mark odszedł do innej kobiety i wyjechał do Anglii. Firma nagle straciła klientów, nie byłam w stanie spłacać rat za dom. Wegetowałam, musiałam zamknąć firmę i sprzedać dom. Przeprowadziłam się do skromnego pokoju i żyłam z dnia na dzień. Pewnej nocy miałam sen. Zobaczyłam postać ze światła, którą widziałam, gdy byłam dziewczynką. Mój Anioł Opiekuńczy pocieszał mnie, że wszystko, co wydarzyło się do tej pory, miało sens. Smutne dzieciństwo nauczyło mnie współczucia, utraciłam dobra materialne, ponieważ uczestnictwo w „wyścigu szczurów” nie dałoby mi szczęścia. Moją drogą jest pomaganie ludziom, wykorzystanie daru jasnowidzenia, który się we mnie obudził wiele lat temu.

Tricia podkreśla, że ledwo podjęła tę decyzję, klienci zjawili się jak za dotknięciem różdżki czarnoksięskiej. Kobieta poczuła, że nareszcie odnalazła w życiu swoją drogę. Przepowiadanie przyszłości osoby, która o to prosi, udzielanie rad, wskazywanie różnych dróg jest dla niej stosunkowo łatwe. Zamyka oczy, a informacje płyną – Tricia mówi, że jest tylko narzędziem w rękach wyższych sił. Jako jasnowidz pracuje już ponad dwadzieścia lat, przyjeżdżają do niej ludzie ze wszystkich stanów i zawsze jest więcej chętnych niż miejsc.

– Odwiedziłam Tricię w najgorszym momencie mojego życia – wspomina Kate z Atlanty. – Mój syn skończył osiemnaście lat, wyprowadził się z domu i przystał do gangu. W dodatku zaczął brać narkotyki. Przez kilka miesięcy nie miałam od niego żadnych wiadomości. Tricia pocieszyła mnie, że z Johnem nic złego się nie dzieje, wyszumi się i wróci do domu. Miałam spokojnie poczekać dwa miesiące, a potem udzielić mu wszelkiej możliwej pomocy. Syn rzeczywiście skontaktował się z nami po upływie tego czasu, stwierdził, że przemyślał swoje życie i nie chce skończyć w więzieniu albo zaćpany na ulicy. Rozpoczął studia, poznał fajną dziewczynę i w końcu przeprosił mnie za wszystkie kłopoty, których był przyczyną.

– Dokuczała mi samotność – wspomina Betty z Chicago. – Miałam dobrą pracę, znajomych, ale wieczorami wracałam do pustego domu... Wszystkie moje związki z mężczyznami kończyły się równie szybko, jak zaczynały. Tricia udzieliła mi dziwnej rady. Powiedziała, że przy pierwszej sposobności mam zmienić miejsce zamieszkania, a wszystko się rozwiąże. Rzeczywiście, gdy tylko nadarzyła się okazja, przeprowadziłam się do Nowego Jorku. W filii mojej firmy pracował Allan… Rok później wzięliśmy ślub.

Tricia McCannon zaznacza, że nie ma wpływu na informacje, które przez nią przepływają. Nie każdemu może przepowiedzieć przyszłość, czasem, choć rzadko, zdarza się, że wewnętrzny głos podpowiada jej, aby tego nie robiła. Nie rozumie, dlaczego.
– Nie wszystko w życiu da się logicznie wytłumaczyć... Być może są ludzie, którzy nie przyjmą żadnych rad? Większość ludzi jest jednak dobra, otwarta i chce, aby wszystkim dookoła było dobrze.

Każdy człowiek, który do mnie przychodzi, jest dla mnie ważny, nikogo nie pytam o stan konta czy pozycję społeczną. Każdy ma prawo do radosnego, szczęśliwego życia. Jednak, żeby to szczęście i radość osiągnąć, trzeba się uwolnić od strachu, a potem pomyśleć, czego byśmy naprawdę chcieli. Warto też wiedzieć, że nie każde marzenie można zrealizować – jeżeli pragnęlibyśmy krzywdy innego człowieka, nigdy nie otrzymamy wsparcia. Istot ze świata duchowego nie możemy okłamać, one znają nasze myśli, uczucia i to, co naprawdę nosimy w sercu. Anioły oceniają nie nas, lecz nasze postępowanie, nigdy nie przekreślają i dają kolejne szanse. Kochają ludzi bezwarunkowo, tak jak Bóg.


Anna Forecka

Źródło: Wróżka nr 1/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl