Aleksander VI – papież skandalista

Jeśli na przełomie XV i XVI wieku istniało w Europie naprawdę grzeszne miasto, to z całą pewnością był nim Rzym.

Aleksander VI  – papież skandalista To tu ścierały się i mieszały ze sobą wszelkie idee renesansu. Wraz z nowymi prądami w sztuce, nauce i teologii szła w parze autokracja duchownych i absolutne rozluźnienie obyczajów. Zdawało się, że rozbawionego i pozbawionego wszelkich hamulców miasta nic nie jest już w stanie zadziwić. A jednak udało się to Aleksandrowi VI (1492-1503). Rodrigo Borgia, bo tak nazywał się przyszły papież Aleksander VI, niczego nie zostawiał przypadkowi. Kiedy w wieku osiemnastu lat wszedł na drogę kariery duchownego, konsekwentnie trzymał się wytyczonej drogi. Od początku miał tylko jeden cel – zostać papieżem.

Wprawdzie będąc siostrzeńcem Kaliksta III (1455-1458), wiele przeszkód na drodze do papieskiego tronu mógł pokonać łatwiej niż jego konkurenci, ale trzeba też przyznać, że swoje koneksje potrafił wykorzystać do maksimum. Kiedy po skończeniu wydziału prawa na uniwersytecie w Wenecji, Kalikst III mianował go kardynałem, namówił wuja, by uczynił go też biskupem Wenecji. To jedno z najbogatszych i najbardziej wpływowych miast ówczesnej Italii gwarantowało młodemu Rodrigowi potężne źródło dochodów.

Dwudziestopięcioletni kardynał doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na nic nie zda mu się w jego marszu po tiarę nawet największe zaangażowanie w sprawy Kościoła, jeśli nie będzie dysponował odpowiednio dużą fortuną. Nic też dziwnego, że tuż przed śmiercią potężnego wuja przekonał go, by ten uczynił zeń wicekanclerza Watykanu i powierzył mu nadzór nad finansami Państwa Kościelnego.

I tu zadziwił Rzym po raz pierwszy. W odróżnieniu od swoich poprzedników Rodrigo Borgia nie czerpał pełnymi garściami z powierzonej mu fortuny, ale naprawdę zadbał o to, by skarbiec Watykanu wypełniał się złotem po brzegi. I choć uwielbiał przepych i wystawne życie, to narzucił sobie twardą dyscyplinę w wydatkach. Zdołał też przekonać kolejnego papieża, Sykstusa IV (1471-1484), że można mu powierzyć fortunę Kościoła. Papież bez większych oporów uczynił go legatem Hiszpanii, pozostawiając jednocześnie poprzednie funkcje. Dorzucił też biskupstwo bogatego Porto.

reklama

Rodrigo ze swoich funkcji wywiązywał się tak dobrze, iż papież nie miał nic przeciwko temu, by młody kardynał – co znowu zaszokowało Rzym – oficjalnie wiązał się z kolejnymi kobietami i ku chwale Kościoła płodził całe rzesze nowych chrześcijan. Historycy szacują, że Aleksander VI był ojcem przynajmniej jedenaściorga dzieci. W Rzymie mówiło się, że przyciąga kobiety jak miód pszczoły.

Któregoś dnia na drodze przyszłego papieża stanęła przepiękna i przebiegła jak sam Rodrigo, 27-letnia Vanozza de Cattaneis. Wprawdzie Rodrigo usiłował się jej pozbyć, wydając ją za mąż, ale ona nie dawała za wygraną. Wreszcie Rodrigo poddał się i pozostał z nią w związku mającym wszelkie cechy małżeństwa. Catanei dała mu czworo dzieci: Cesarego, Juana, Lukrecję i Joffrego. Dzieci, które on oficjalnie uznał za własne!

Kiedy we wrześniu 1490 roku stan zdrowia kolejnego papieża, Innocentego VIII (1484-1492), gwałtownie się pogorszył, kardynał Rodrigo Borgia akurat przebywał poza Rzymem. I gdy ogłoszono, że papież zmarł, Rodrigo był przekonany, że i tym razem nie zdąży do wyścigu o tron. Na szczęście dla przyszłego Aleksandra VI alarm okazał się fałszywy. Uznany za zmarłego papież nagle się przebudził ze śpiączki i jeszcze przez dwa lata sprawował urząd. Po tym zdarzeniu Rodrigo Borgia ani na moment nie opuszczał już świętego miasta. Wiedział, że nowe konklawe jest tylko kwestią czasu.

Aleksander VI (po lewej) na obrazie Tycjana, 1509 rok.Nie czekał bezczynnie. W jego podmiejskiej posiadłości były organizowane bale dla całej towarzyskiej śmietanki Wiecznego Miasta. W czasie wystawnych uczt lejące się strumieniami wino w równym stopniu plamiło wykwintne stroje włoskiej szlachty, co kardynalskie ornaty. Do tańca przygrywały najlepsze orkiestry, po salonach kwitł hazard, a rzymskie kurtyzany nie narzekały na brak hojnych klientów. W czasie jednej z zabaw czyniono nawet zakłady, ile nagich panien z towarzystwa zdoła się wykąpać w potężnej beczce z winem. To właśnie wtedy jeden z mistrzów ceremonii Johannes Burchard (o czym później nie omieszkał napisać w swoich pamiętnikach) przydybał przyszłego papieża w ogrodzie, gdzie oddawał się praktykom czarnej magii, by w walce o tiarę zapewnić sobie pomoc nie tylko uczestników konklawe, ale i szatana.

Jak wspomina przyszły sekretarz papieża, znalazł Rodriga Borgię nieopodal fontanny. Siedział wyprostowany ze skrzyżowanymi nogami w narysowanym przez siebie na ziemi magicznym kole. W glinianym naczyniu palił się zielonkawy ogień. Kardynał mrucząc zaklęcia, wlewał do kubka krew sączącą się z poderżniętego gardła kury. Burchard przestraszył się nie na żarty. Nazajutrz przyszły papież oświadczył mu, że ma za sobą taką moc, która gwarantuje mu papieski tron na dwanaście lat.

Kiedy szóstego sierpnia 1492 roku zebrało się konklawe, kardynał Rodrigo Borgia nie bawił się w misterne budowanie koterii. Zebrani na Lateranie kardynałowie oniemieli, kiedy oświadczył, że zamiast wyborów proponuje im „uczciwą” licytację. Za głosy popierające jego kandydaturę oferował intratne stanowiska w całej Europie i blisko 400 tysięcy złotych dukatów do podziału. W tej sytuacji Duch Święty miał ułatwione zadanie i już nocą 10 sierpnia wybrano nowego papieża.

Aleksander VI wykorzystywał pontyfikat głównie do pomnażania fortuny, ale okazał się też zręcznym politykiem i skutecznym reformatorem. To za jego kadencji przeprowadzono reformę klasztorów we Francji, Niemczech i Hiszpanii. To wtedy zainicjowano zdecydowaną walkę z rosnącymi wpływami imperium osmańskiego i sprzeciwiono się wpływom na Kościół władców Hiszpanii, Portugalii, Niemiec i Francji. Z tą ostatnią stoczył kilka zwycięskich bitew, wypierając z Państwa Kościelnego wojska Karola VIII. Stał się też arbitrem w sporze między Hiszpanią a Portugalią, dzieląc ich strefy wpływów na nowo odkrytych lądach i zapewnił sobie zyski z wywożonych stamtąd bogactw. Był też mecenasem nauki i sztuki. Mimo ciągłych sporów i konfliktów z teologami dbał o uniwersytet rzymski i jego kadrę profesorską, wspierając jednocześnie wielu artystów odrodzenia. To głównie dzięki niemu mogli rozwijać swoje talenty Bramante, Rafael czy Michał Anioł.

Papież z jednej strony dawał mieszkańcom Rzymu poczucie władzy, z drugiej nieomal jawnie ograbiał, nakładając na nich coraz to nowe podatki. Fundował im wojny między księstwami Państwa Kościelnego i niezliczone bale, na których seksualna perwersja osiągała szczyty. Co zadziwiające, Aleksander VI mimo tak rozwiązłego trybu życia uniknął zachorowania na szalejący we Włoszech syfilis i dożył w znakomitym zdrowiu 72 lat. I pewnie żyłby jeszcze dłużej, gdyby nie dopadła go malaria. Według kronikarza zawsze nosił przy sobie dwie poświęcone hostie, ale w dniu, w którym zachorował, zapomniał zabrać święte amulety z sypialni.

Wysłał po nie co prawda gońca, ale ten nie zdążył na czas. Papież nagle spuchł i sczerniał. Kronikarze zapisali, że zaraz po śmierci jego ciało zmieniło się w straszliwy sposób. Skóra zaczęła odchodzić od mięśni, tłuszcz na brzuchu nabrał płynnej konsystencji, żołądek krwawił, z nosa płynęła woda, a z ust wydobywała się para. Wyglądało to tak, jakby w ciele Aleksandra VI zagościło piekło. Zmarł 18 sierpnia 1503 roku. Wtedy po raz ostatni Aleksander VI zaszokował Rzym.


Jerzy Gracz


Źródło: Wróżka nr 5/2008
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl