Mądrość syna Inków

Biały człowiek, odkąd wynalazł zegarek, wiecznie się spieszy. Od Indian może nauczyć się spokoju, harmonii i przywoływania duchów opiekuńczych.

Mądrość syna Inków Malku, indiański szaman z Peru, wolno wchodzi do pokoju i siada naprzeciw ludzi, którzy na spotkanie z nim przyjechali do Berlina. Ubrany jest w ozdobioną paciorkami bluzę, długie czarne włosy ma związane przepaską z symbolami „człowieka mocy”.

Malku regularnie odwiedza Europę od dziesięciu lat. Cieszy się, że może dzielić się z innymi ludźmi wiedzą Inków. Myśli o proroctwie amauta, czyli andyjskich mędrców, którzy przepowiedzieli, że po upływie wielu słońc zanikną podziały na kolorowych i białych, ludzie przemieszczać się będą szybciej niż ptaki na niebie, a dusze staną się otwarte na światło.

– Inkowie wierzą, że światem kierują dwie energie: męska i żeńska – mówi. – Społeczeństwa Zachodu poddały się ostrej, męskiej energii rywalizacji. Mają dobra materialne, ale nie są szczęśliwe, wybuchają wojny, szerzy się przemoc.

W Andach dominuje zaś energia żeńska nazywana Pachamama (czyli Matka Ziemia), dlatego ludzie żyją tam zgodnie, nie walczą, nie spieszą się... Szamani z pokolenia na pokolenia przekazują uczniom prawa Pachamamy, czyli wskazówki, jak żyć. Może przydadzą się one i w waszym życiu?

Świat nie jest dla singli

Trzy podstawowe prawa Pachamamy mówią, że najważniejsze są: miłość do wszystkich stworzeń, praca dla dobra siebie i innych oraz wiedza, która pojawia się sama, gdy kochamy i pracujemy.
– Przykazania Inków i chrześcijańskie różnią się od siebie – tłumaczy Malku. – W tych naszych nie ma ani słowa o zakazie kradzieży, zabijania, kłamstwa, ponieważ Indianie przed najazdem hiszpańskim nie znali takich pojęć.

reklama

Z jakiego powodu mieliby kraść, skoro i tak wszystko należało do Pachamamy? W wysoko rozwiniętej społeczności, jaką był lud andyjski, nie było potrzeby kraść – jedzenia i dóbr materialnych wystarczało dla każdego. Nie znano też kłamstwa – uważano, że gdy nie można było powiedzieć prawdy, należy milczeć. Za zabójstwo groziło z kolei wypędzenie ze społeczności, była to straszna kara, samotny człowiek nie miał praktycznie szans na przetrwanie, dlatego też morderstwa prawie się nie zdarzały. Kapłani głosili, że ludzie zostali stworzeni przez najwyższego Boga – Wirakocza, by żyć w społeczności.

Malku chciałby uświadomić uczestnikom kursu, że natura ludzka wcale się nie zmieniła – w pełni szczęśliwi możemy być tylko w otoczeniu rodziny, przyjaciół, znajomych. Skoncentrowani na sobie single prędzej przy później zatęsknią za towarzystwem. Prosi, żeby utworzyć okrąg, chwycić się za ręce, zamknąć oczy i głęboko wdychać i wydychać powietrze. Wsłuchać się w muzykę. Rozbrzmiewa pieśń indiańska, nie ma znaczenia, że nie rozumiemy słów.

– W czasie tego rytuału czułam, jak przepływa energia – opowiada Beata, na co dzień urzędniczka na poczcie. – Wydawało mi się, że bardzo dobrze znam ludzi, którym podawałam ręce, a przecież spotkałam ich na zajęciach po raz pierwszy. Zrozumiałam, że prowadzę zbyt samotne życie. Mąż umarł osiem lat temu, córka studiuje w innym mieście, rzadko zagląda do domu. Pomyślałam, że to dobrze, gdy trzyma się za ręce ludzi. Może zapiszę się do jakiegoś klubu? Odwiedzę koleżanki ze szkoły?

Nauczyciel wyjaśnia, że ten, kto potrafi obudzić w sobie miłość do wszystkich stworzeń, nigdy nie będzie samotny. Choćby dlatego, że zawsze znajdzie się ktoś, komu trzeba pomóc. Gdy zajmie się pracą dla innych, zapomni o swoich problemach.

– Od dziesięciu lat mieszkam w Berlinie – opowiada 46-letni Karol. – Rodzina, znajomi zostali w Polsce, w Niemczech nie udało mi się nawiązać głębszych kontaktów z ludźmi. Prowadziłem szare, smutne życie: praca – dom – telewizor – sen i tak mijały kolejne dni. Dwa lata temu dowiedziałem się od kolegi z pracy, że w schronisku dla zwierząt potrzebują wolontariuszy. Nie namyślałem się długo. Czyszczenie kojców, wyprowadzanie psów, karmienie kotów daje mi tyle radości, że nie potrafię tego opisać. Jestem potrzebny moim czworonogom, zadowolony ze swojej pracy...

Zwierzęta mocy

Odnalezienie celu życia nie jest proste. Często błądzimy ścieżkami, które nigdzie nie prowadzą, natrafiamy na liczne przeszkody. Pomóc może zrozumienie, że nie jesteśmy sami, otaczają nas materialni i niematerialni pomocnicy.

– Malku to moje szamańskie imię, oznacza świętego ptaka kondora, tak naprawdę nazywam się James Arevalo – zwierza się szaman. – Historia mojego szamańskiego przydomka rozpoczęła się 22 czerwca 2000 roku. Siedziałem na świętym kamieniu w Machu Picchu. W snach powiedziano mi, że gdy wschodzące słońce znajdzie się pomiędzy moimi brwiami, w miejscu trzeciego oka, doznam inicjacji. Tak się stało. Wewnątrz mojego ciała znalazło się światło, przeżyłem najszczęśliwszy moment życia: otrzymałem wizję od świętego kondora – Malku, który prosił, abym przybrał jego imię, bo będzie się mną opiekował do końca życia.

Malku twierdzi, że każdy może odnaleźć zwierzę, które jest mu bliskie. Najczęściej odbywa się to pod opieką szamana, który ułatwia to adeptowi za pomocą zaklęć i rytuałów. Jeżeli nie ma możliwości skorzystać z pomocy, zdajmy się na własną intuicję. Każdy człowiek jest podobny w zachowaniu do jakiegoś zwierzęcia.

Na przykład wąż zrzuca skórę, czyli całkowicie się zmienia. Puma jest mistrzem opanowania i samokontroli. Pająk jest cierpliwy. Gdy odnajdzie się swoje zwierzę mocy, warto zastanawiać się nad jego postępowaniem, obserwować…

Uczestnicy warsztatów czekają jednak, aż szaman przywoła wizję. Leżą na matach przykryci kocami, mają zamknięte oczy. Nie wszystkim uda się odnaleźć swoje zwierzę, każdy jednak ma szansę zrelaksować się i wejść głęboko wewnątrz siebie. Malku zaczyna śpiewać pieśń, poza nim nikt nie rozumie słów. Podchodzi do każdego i „okadza” go piórami kondora.

– Wpadłam w rodzaj transu – zwierza się Agnieszka, studentka farmacji. – Nagle zobaczyłam przed sobą lwa, wiedziałam dokładnie, że jest to wizja, ponieważ zwierzę było jasne, promienne, przyjazne.

Poczułam, że jestem silną kobietą, przestałam być małą słabą dziewczynką. Na zajęcia przyszłam, ponieważ bardzo cierpiałam po tym, jak rzucił mnie chłopak. Gdy ujrzałam lwa, zrozumiałam, że dam sobie radę, a moje życie dopiero się zaczyna.

Malku tłumaczy, że w każdej religii świata występuje wiara w istoty, które są niewidzialne i pomagają ludziom. Strzegą spokoju jednostek lub świętych miejsc. On mieszka w pobliżu Machu Picchu w Cusco, mieście, które jako jedno z nielicznych nie zostało odkryte ani zniszczone przez Hiszpanów i przetrwało do dziś w stanie praktycznie nienaruszonym. Najeźdźcy dotarli do Aguas Calientes, wioski położonej 400 metrów poniżej Machu Picchu.
– Hiszpanów zatrzymali strażnicy świętego miejsca – uśmiecha się Malku.

– Duchy przybierają tu najczęściej postać ptaków. Wielu osobom pokazuje się złota puma. Gdy byłem małym chłopcem, po raz pierwszy zobaczyłem strażnika pod postacią orła. Potem pojawiali się w momentach przełomowych mojego życia… Od dzieciństwa byłem przekonany, że zostanę szamanem, przez lata zdobywałem wiedzę pod okiem starszych mężczyzn z wioski, poznawałem zioła, zaklęcia, wprawiałem się.

Źródło: Wróżka nr 12/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl