Przedostatni dzwonek

Wiecie, jak wygląda wróbel?  Oczywiście tak. Ale przyjrzyjcie mu się lepiej, póki czas, bo powoli staje się unikatem. Podobnie jak ryś, wydra czy czajka.  Za naszym oknem, w parku, na łące jeszcze tętni życie. Kruche piękno potrzebujące ochrony. Ochrony przed... nami.

Przedostatni dzwonekZagrożony jest los słoni. Giną tygrysy syberyjskie i misie panda. Niepewna jest przyszłość niedźwiedzi polarnych. Taki obraz przekazują nam media. O tych zwierzętach powstają barwne i poruszające filmy telewizyjne. Nie ma natomiast filmów o losie – powiedzmy – wróbla. A szkoda. Bo przyszłość tego ptaszka, który tak bardzo zrósł się z naszym polskim krajobrazem, jest coraz bardziej niepewna...
Wróble znikają. Zwłaszcza w miastach. I nie jest to wynik działalności wron albo srok, ale faktu, że miasta stają się zbyt sterylne. Zamieniamy je w betonowe pustynie. Nie ma krzaków, w których ptaki mogłyby się schronić, by nie paść łupem na przykład puszczyka. W takich warunkach nie mogą rozwijać się owady, a wyłącznie nimi wróble karmią pisklęta. To właśnie jest główną przyczyną wymierania tych ptaków. Powstają coraz ładniejsze budynki, szczelne i dla wróbli niedostępne.

W niektórych miastach wróbla populacja to zaledwie 1/5 tego, co było przed 20 laty. Wróble i inne pospolite ptaki tracą miejsca lęgowe choćby z powodu ocieplania budynków w niewłaściwym terminie. Prac nie powinno się wykonywać w sezonie lęgowym trwającym od 1 marca do 20 sierpnia (jerzyki lęgną się czasami później). Na szczęście, akcje interwencyjne podejmowane przez przyrodników sprawiają, że spółdzielnie coraz częściej stosują się do terminów, a na wyremontowanych budynkach rozwieszają skrzynki lęgowe. Nie zmienia to faktu, że robotnicy za cichym przyzwoleniem zleceniodawcy czasami zasklepiają otwory, w których znajdują się pisklęta.

reklama

Małe giną w strasznych męczarniach – z głodu. Bo mają nie zanieczyszczać elewacji. Ale czy naprawdę zanieczyszczają, skoro oprócz gołębi miejskich wszystkie ptaki w budynkach wynoszą odchody piskląt na zewnątrz? Zresztą w gnieździe są krótko – kiedy wysiadują jaja i karmią młode. Wróblowi i jego pospolitym kolegom można pomóc. Choćby zrobić wodopój. I pamiętać o zmianie wody. W upały ptaki chętnie się przy niej gromadzą – można je wtedy poobserwować. Można także je dokarmiać zimą. A w przydomowych ogrodach lub tych wokół bloków wystarczy posadzić pnącza oraz gęste krzewy (liściaste i iglaste), w których ptaki śpiewające będą mogły zbudować gniazdo. No i rozwiesić dobrze skonstruowane skrzynki lęgowe.

Jak dinozaur
Dolina Rospudy to cud. Mały obszar, a dużo gatunków chronionych: owady tnące, płazy, traszka, orlik krzykliwy, dzięcioł białogrzbiety. Wilki, rysie, bobry, wydry. Gdyby nad Rospudą poszła obwodnica, na pewno by się stamtąd wyniosły. W cywilizowanym kraju takiego dinozaura jak tamte bagna wszyscy chcieliby chronić i chełpiliby się jego istnieniem. U nas – chciano go zabić. Via Baltica ostatecznie pobiegnie przez Raczki. Zyska na tym nie tylko przyroda, ale także finanse państwa – budowa będzie tańsza, a wielu mieszkańców uniknie bolesnych wyburzeń.

A co nam wszystkim – oprócz oszczędności – dało ocalenie Doliny Rospudy? Udało się zachować miejsce, w którym w naturalnych warunkach żyją rysie, dzięcioły białogrzbiete czy orliki krzykliwe. Rajskie warunki ma tam także wydra, która co prawda daje sobie radę nawet w Wiśle w Warszawie, ale w Europie Zachodniej jest dziś rzadkością, bo przez całe wieki była tępiona. Dopiero w wodzie widać urodę tego drapieżnika o krótkich łapach. Wydra jest ruchliwa i wiecznie czegoś ciekawa, nieźle łowi ryby, porusza się z wdziękiem – ciało potrafi wyginać niczym wąż. Żyje na bagnach, w starorzeczach i stawach porośniętych szuwarem, grzybieniem i rzęsą.

W dzień śpi pod korzeniami w wypłukanych przez wodę zagłębieniach, które powiększa stosownie do potrzeb. O zmierzchu i nocą nawet pod grubą warstwą lodu poluje na ryby. A że kieruje się zasadą wszystkich drapieżników: jak największy zysk jak najmniejszym kosztem, poluje na najliczniej występujące w łowisku gatunki – karasie, płocie, kiełbie czy sumiki karłowate. W końcu łatwiej złowić dziesięć płoci, których pełno, niż szarpać się z okazałym karpiem. Nie gardzi także małżami, żabami, ślimakami i wodnym ptactwem.
Wydrę niełatwo zauważyć. Czasem się zdradza, pozostawiając na groblach i brzegach rybie łby, kręgosłupy, płetwy. Także śmierdzące tranem odchody, którymi znaczy granice swojego terytorium.

Jest wędrowniczką – młode samce w poszukiwaniu przestrzeni życiowej maszerują wiele kilometrów. Zamiast więc w wodzie, można je spotkać w polu, przy drodze, nawet w środku wsi. Młode wydry w wodzie godzinami bawią się złowionymi przez siebie rybami czy kamieniami. Gdy znajdą gliniastą lub oblodzoną pochyłość terenu, zjeżdżają po niej na brzuchu, radośnie popiskując. Czasem znużone upałem zasypiają na kamieniach tak mocno, że w miejscach rzadko odwiedzanych przez ludzi można je obserwować z bliska. Mimo sympatii do pojedynczych osobników – oswojoną wydrę barwnie opisywał w XVIII wieku Jan Chryzostom Pasek w „Pamiętnikach” – w Europie gatunek niemal wyginął. Wydry zabijano dla mięsa (w czasie postu można było jeść bobry i wydry podobnie jak ryby), skór oraz prześladowano jako szkodniki w gospodarstwach rybnych.

Głównym problemem dla przetrwania gatunku jest jednak utrata naturalnych siedlisk i zanieczyszczenie wód. Coraz częściej wydry giną pod kołami samochodów. Zamieszkują duże tereny, a przecinające je drogi są na ogół barierą nie do przebycia – w Niemczech w 2000 roku wprowadzono przepisy wymagające dostosowania przejazdów nad ciekami wodnymi do potrzeb ochrony wydry. W Polsce, ze względu na niewielką degradację środowiska, wydr jest więcej niż w innych krajach Europy. Ponieważ jednak uchodzą za kłusownika, są bezlitośnie tępione. To, oczywiście, niezgodne jest z przepisami międzynarodowymi. Bo istnienie wydry w ekosystemie jest ważne. Jak każdego gatunku. Wyjmowanie małych cegiełek może spowodować, że kiedyś runie cała budowla.

Źródło: Wróżka nr 3/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl