Uzdrawianie przez sprzątanie

Porządki, szczególnie te generalne, mogą być koszmarem. Ale są też sposobem na odczarowanie swojego życia.

Uzdrawianie przez sprzątanieSezon na trąby powietrzne jeszcze się nie rozpoczął, a twój dom już wygląda, jakby przeszło przez niego tornado?
Tornado zresztą przeszło i to siedem razy – od tygodnia wpadasz do domu tylko na noc. Bluzki i spódnice w stertach na krzesłach, wszędzie kubki po kawie, torebki po czipsach, nawet plotkarskie tygodniki z ubiegłego roku – coś takiego trudno nazywać artystycznym nieładem. Kiedy zrozumiesz, dlaczego huragany noszą żeńskie imiona, masz dwa wyjścia.

Możesz zburzyć dom i postawić nowy (łudząc się, że nie zarośnie brudem tak szybko jak poprzedni) albo… zaprowadzić porządek. To trudne, ale nie niewykonalne. W dodatku całą tę operację można przeprowadzić bez histerii. Są domy, w których nie uświadczysz pyłku kurzu (za to każdy mebel ukryty jest w foliowych pokrowcach). Są kobiety, które cały dzień spędzają z tęczową miotełką w dłoni, przekładają, układają, wszystko w ich domu ma swoje miejsce (i w dodatku tam leży!). Nie wpadaj jednak w kompleksy – patologia nigdy nie bywa normą.

Odrobina nieporządku jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Doświadczenie ludzkości, poparte poważnymi badaniami naukowymi, uczy, że nadmierna czystość może być przyczyną wielu groźnych chorób! Wychuchane dzieci, ledwie je wypuścić na chwilę spod klosza, łapią każdą cholerę. Możesz więc być albo szczęśliwa i wyluzowana, albo… mieć w domu czysto. Niestety (a może na szczęście), poziom satysfakcji z życia nie rośnie wprost proporcjonalnie do bałaganu wokół ciebie. Przecież gdyby tak było, to czy Augiasz zawracałby głowę Heraklesowi swoją stajnią…

reklama

Niezłą motywacją do zrobienia porządków jest zatrudnienie… pani do sprzątania. Przecież nie wpuścisz jej do brudnego domu! Ona tylko doprowadza wnętrza do stanu błysku. Motywacja to jedno, ale o powodzeniu całej operacji decyduje taktyka. Grunt to nie rzucać się na bałagan jak wygłodniały pies na gnat. Spiesz się powoli, bo w kwestii sprzątania szybko nie znaczy dobrze. Dlatego zanim zaczniesz, pogódź się z tym, że jednego dnia nie uda ci się posprzątać całego domu.

Jeśli do tej pory miałaś właśnie taki styl sprzątania, już wiesz, dlaczego ci nie szło – ogromny stos najrozmaitszych rzeczy na środku twojego pokoju nawet mitycznego herosa doprowadziłby do rozpaczy. Ty jesteś słabą kobietą, więc wielkie uczucia rezerwujesz na wielkie okazje. Tak czy inaczej na widok takiego bajzlu jak w banku masz zniechęcenie. A ono zabija chęć do działania skuteczniej niż domestos najmniejsze formy życia. Zamiast więc wywlekać wszystko na środek pokoju, ukryj w szafkach i szufladach tyle przedmiotów, ile się da. Fakt, kiedyś trzeba będzie je uporządkować, ale możesz robić to stopniowo.

Sprzątaj tylko jedno miejsce naraz. Na dziś zaplanuj uporządkowanie na przykład jednej półki (cała szafa to już akt heroiczny). Moja przyjaciółka Marysia półka po półce, szuflada za szufladą, metr za metrem posuwa się więc systematycznie do celu. Rzeczy segreguje według gatunku: osobno ubrania, książki, naczynia, dokumenty, kosmetyki. A przede wszystkim wprowadziła do swojego słownika wyrazów niezbędnych szlachetne słowo: „WYRZUCAĆ”. Mnie poradziła to samo. Im mniej przedmiotów w domu, tym łatwiej je ogarnąć i tym silniejsze wrażenie ładu. Pozbądź się bibelotów, zwłaszcza tych o fikuśnych kształtach – zwykle na nich zbiera się najwięcej kurzu.

Kiedy doprowadzisz już dom do względnego ładu, wprowadź w życie kilka zasad, które na dłuższy czas odsuną od ciebie koszmar następnych porządków stulecia. Postaraj się odkładać rzeczy na swoje miejsce – i tak musisz je gdzieś położyć. Naczynia po śniadaniu wsadź do zmywarki lub zlewu – przywita cię wtedy czysty stół, a nie widok odbierający wszelką energię. Słyszałaś o zasadzie: „jedna rzecz kupiona – jedna wyrzucona”? Stosuj ją nie tylko w kwestiach ubraniowych, ale też rzeczy do domu, naczyń, drobiazgów, książek (nie wyrzucaj tego, co może jeszcze komuś służyć – oddaj je, sprzedaj na allegro albo po prostu wystaw). Nowe kremy i szampony zaczynaj wtedy, gdy stare się skończą – mniej napoczętych tubek to wrażenie większego ładu.

Czy wiesz, że porządki potrafią uzdrawiać? Wysprzątanie mieszkania to jak kilka godzin na siłowni. Im więcej mięśni będzie w nie zaangażowanych, tym więcej kalorii spalisz. Ręce ćwiczysz przy myciu podłogi, chodzenie po schodach rzeźbi pośladki, przy zmianie pościeli robisz stretching. Do tego oczyszczają głowę jak dobra terapia, relaksują niczym medytacja i podnoszą poczucie wartości jak sesja z psychologiem. Nie mówiąc o tym, że porządkując przestrzeń wokół siebie, przyciągasz równie harmonijne okoliczności: świat może dać ci coś nowego, jeśli zrobisz miejsce i pozbędziesz się złogów.

Jak utrzymywać porządek bez sprzątania

• Zawsze składaj rzeczy podobne z podobnymi, bluzki z bluzkami, buty z butami, kosmetyki z kosmetykami. Tylko tak skończą się kłopoty z ich wiecznym szukaniem. Rób to nawet wtedy, gdy wracasz skonana do domu po 12 godzinach pracy. Rzeczy ciągle jeszcze same nie potrafią wracać na swoje miejsce ani pojawiać się, kiedy są nam potrzebne.

• Jeśli masz małe mieszkanie, musisz kupować meble, w których da się przechowywać dużo rzeczy. Trudno będzie ci się obyć bez szaf we wnękach, nawet jeśli ich nie lubisz.

• Kosze czy pojemniki na rzeczy są dziś tak efektowne, że nie musimy ich ukrywać i mogą być częścią wystroju wnętrz. Dobry sposób na połączenie tego, co pojemne, z tym, co ładne.

• Jest prosta zasada, którą powinniśmy stosować, jeśli nie chcemy utonąć w rzeczach. Kupujemy coś nowego, wyrzucamy coś starego. Trudniej, niestety, wybrać moment, od którego musimy ją stosować.

• Jeśli zastanawiasz się, czy coś zachować czy wyrzucić, najlepiej zadaj sobie proste pytanie: „Czy ta rzecz wnosi coś pozytywnego do mojego życia”. Przekonasz się, jak niewiele nam potrzeba.


Róża Turnau

Źródło: Wróżka nr 5/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl