Lepienie raju

Swoją najważniejszą w życiu podróż Ewa i Mariusz Kosmalscy rozpoczęli i skończyli w Kapkazach. To tu zrozumieli, że nigdzie nie znajdą raju, dopóki nie ulepią go sobie sami.

Ewa i Mariusz Kosmalscy z Kapkazów zrobili miejsce spotkań i warsztatów, wymyślili także teatr w stodoleDo Kapkazów wiedzie dukt bity, nieco stromy. Witają nas najpierw jabłonie, potem chata kryta strzechą, wreszcie dom z gankiem i z dwojgiem gościnnych, uśmiechniętych gospodarzy. Uderzająca jest panująca tu cisza. Nic dziwnego, w końcu to przysiółek trochę na końcu świata, cypelek w otulinie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, trzy chałupy na krzyż z widokiem na malowniczą Górę Bukową.

Magiczny przysiółek

– Trafiliśmy w miejsce absolutnie niezwykłe, magiczne – przyznaje Ewa Skowerska-Kosmalska. Z czasem dowiadywali się o Kapkazach coraz więcej. O pradawnych jaskiniach, w których paolityczni ludzie malowali ciała ochrą, ponieważ tak nakazywały im święte rytuały, o tysiącletnich dębach, starych kamieniołomach, kopalniach krzemienia i zamczyskach, pełnych duchów i upiorów. Wreszcie że znaleźli się w miejscu, nad którym chętnie krążą czarownice, które wystartowały z ulubionej Łysej Góry, by pod osłoną nocy unosić się nad pobliskimi tajemnymi pogańskimi kręgami z wielkich głazów, zwanych diabelskimi.

Po raz pierwszy Ewa i Mariusz spotkali się na… „Florydzie” (na Pomorzu). W latach 80. młodzi polscy outsiderzy, zafascynowani kulturą Indian, próbowali tam żyć jak ludzie z prerii. Mariusz Kosmalski był stałym bywalcem „Florydy”. W ustawionych na łące tipi pomieszkiwał wraz z kolegami nawet w zimie. Jeśli akurat nie bywał u przyjaciół owczarzy w Bieszczadach lub w zaprzyjaźnionej chacie w Beskidzie Żywieckim. Był trochę włóczykijem, trochę niebieskim ptakiem.

reklama

– Uciekałem w naturę – przyznaje dziś. Przed szarą, brzydką rzeczywistością lat 80., przed – jak sam mówi – systemem. Nie tylko zresztą politycznym. Nie odnajdywał się w szkole, w jej ciasnych ramach, szczególnie okrutnych dla istot wolnych i niepokornych. Sześć razy zdawał do szkoły średniej, sześć razy z niej odchodził.

Ciągnęło go do dziczy, do lasu, do nieznanych ścieżek. Za to też pokochał, jeszcze jako nastolatek, Indian. Że ponad wszystko cenili sobie wolność, życie w zgodzie z Matką Ziemią, że kierowali się twardym, ale czytelnym systemem wartości: uczciwością, prawdomównością, odwagą. Że wreszcie za swoje wielkie bogactwo uznawali rodzinę. To z niej czerpali siłę. A Mariusz... nie. Rodzina była jego słabością. Wychował się w Chodzieży, w domu pełnym kłótni, wywoływanych przez pijącego ojca. Przed tym także uciekał.

Ewa po maturze w kieleckim liceum plastycznym została matką dwóch synów. Ale nie układało się jej z ich ojcem. Uciekała więc od trudnej codzienności w sztukę, w lepienie w glinie. Uwielbiała przemieniać w rękach kawałek bezkształtnej masy w coś za każdym razem niepowtarzalnego. Czuła w sobie radość tworzenia. Powoli odnajdywała swój żywioł. – Odkryłam, że glina to niewyczerpane źródło możliwości. Wystarczy ją poczuć w rękach, uruchomić wrażliwość i wyobraźnię, wsłuchać się w to, co nam podpowiada serce – mówi Ewa. Dopiero później zrozumiała, że tak jak glinę, człowiek może lepić swoje życie.

Indiańska dusza i idealna kobieta

Tymczasem życie w Kielcach ją męczyło. Kiedy więc ktoś z przyjaciół zaprosił ją w inną, wolną z ducha przestrzeń, na „Florydę” właśnie, nie namyślała się długo. Spakowała rzeczy, zabrała dzieci i ruszyła w drogę. A potem było trochę jak w filmie. Zauroczenie od pierwszego wejrzenia.

– Gdy go zobaczyłam, po prostu wbiło mnie w ziemię – Ewa uśmiecha się na wspomnienie pierwszego spotkania z Mariuszem. – Był taki opalony... Piękny. Miał w sobie coś dumnego, a jednocześnie był ciepłym, ciekawym świata, wrażliwym mężczyzną.

A Mariusz? Gdy zobaczył Ewę, zaczął ją całować po rękach. Nigdy wcześniej tak nie postępował, nie miał tego w zwyczaju. – A tu nagle stanął przede mną... ideał kobiety – wspomina. Było romantycznie, spacery o wschodzie słońca, wyprawy na pobliskie cudownie falujące bagna. Byli na nich bliżej nieba niż Ziemi.

Źródło: Wróżka nr 1/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl