Pan i pani J.

Ziścił się najgorszy koszmar papieża. Uczeni znaleźli dokument, w którym Jezus mówi: „moja żona”.

Czy Jezus miał żonę?...Co to za bzdury?!! – zapytał jeden z kardynałów, biorąc do ręki „New York Timesa”. Założył okulary w staromodnych szylkretowych oprawkach i przez kilka minut wodził wzrokiem po płachcie gazety. Po kilku sekundach jego twarz miała odcień zbliżony do papieru, który trzymał w trzęsących się rękach. Gdy skończył czytać, młody wikary, który przed chwilą przyniósł poranną prasę, przysiągłby, że z ust jego świątobliwości wymknęło się bezgłośne przekleństwo.

Nie miał czasu nad tym się zastanawiać, bo chwilę później telefonował już do „L’Osservatore Romano”, by poinformować, że kardynał musi niezwłocznie widzieć się z redaktorem naczelnym. Musiał kilkakrotnie powtarzać swoją prośbę, bo w auli podniosły się głosy świętego oburzenia. Przekrzykujący się duchowni zagłuszali go tak skutecznie, że po drugiej stronie kabla brzmiało to, jakby cytował sensacyjny urywany tekst z odnalezionego papirusu.

Świstek z Harvardu

Gdy profesor Karen L. King, amerykańska historyk religii z Uniwersytetu Harvarda, prezentowała oprawioną w pleksiglas Ewangelię Żony Jezusa w Watykańskim Instytucie Patrystycznym Augustianum, patron tej szacownej placówki przewracał się w grobie. Przecież to właśnie św. Augustyn orzekł, że współżycie seksualne to krok ku występkowi nad występkami, bo za poczęciem nowego życia zawsze stoi grzech pierworodny…

reklama

W krwistopurpurowej bluzce Amerykanka wyglądała, jakby była katolickim kardynałem. Wbrew późniejszym relacjom katolickich mediów, nie zachowywała się wyzywająco ani prowokująco. Żurnaliści próbowali skłonić ją do oświadczenia, że jej odkrycie jest zbieżne z tym, co w „Kodzie Da Vinci” opisał Dan Brown. Ale ona kilkakrotnie powtórzyła, iż jej papirus nie jest dowodem, że Jezus był żonaty.

– Nie wiem, czy miał żonę i czy była nią Maria Magdalena – tłumaczyła. – Ten dokument tak sugeruje. Ale to potwierdza jedynie, że wierzyła w to jakaś część pierwszych chrześcijan. – Ewangelia Żony Jezusa jest ważna nie dlatego, że potwierdza sensacyjną tezę o tym, że Chrystus żył w związku z kobietą. Ale dlatego, że świadczy, iż wzmianki o małżeństwie Jezusa pojawiły się 100 lat po jego śmierci w kontekście chrześcijańskich kontrowersji wokół seksualności i małżeństwa.

Czy Zbawiciel grzeszył?

Mniej więcej do roku 200 chrześcijanie powszechnie wierzyli, że Jezus był nieżonaty. Klemens Aleksandryjski (zm. ok. 215 r.) przekazał, że niektórzy chrześcijanie uznawali małżeństwo za cudzołóstwo ustanowione przez szatana i nawoływali do naśladowania Zbawiciela, który nie wpadł w jego sidła. Tertulian głosił, że Jezus był całkowicie nieżonaty, a chrześcijanie powinni żyć podobnie. Ostatecznie godzono się na małżeństwo w celach reprodukcyjnych. Życie małżeńskie co najwyżej tolerowano, bo – jak w V w. przekonywał św. Augustyn – ze swojej natury wiązało się z grzechem.

Zdaniem prof. Karen L. King pochodzący z IV w. koptyjski fragment Ewangelii Żony Jezusa to niezbity dowód, że pytania o to, czy Chrystus miał żonę i jak chrześcijanie powinny traktować sprawy płci i seksu, zadawano sobie już wcześniej. Amerykanka twierdzi, że nawet 200 lat wcześniej, bo grecki oryginał datuje się na II w. – Chrześcijaństwo przechowało wyłącznie te głosy, które twierdzą, że Chrystus nigdy nie był żonaty. Ale Ewangelia Żony Jezusa pokazuje, że niektórzy chrześcijanie myśleli inaczej – twierdzi badaczka. To ostatnie zdanie podziałało na Kościół jak czerwona płachta na byka.

Źródło: Wróżka nr 3/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl