Małżeński trójkąt bermudzki, czyli kto traci na zdradzie

Stało się. Już wiesz, że życie wciągnęło cię w tragikomedię z niewiernym partnerem w roli głównej. Najgorsze, że to TWÓJ partner. I tylko ty możesz tę tragedię zakończyć. JAK?!

Dobrze, dobrze. Wiesz, że nie powinnaś była czytać jego esemesów. Ani, co bolało jeszcze bardziej, czułych, poetyckich (lub namiętnych, gorących) maili. Podsłuchiwać szeptem przeprowadzanych w łazience rozmów telefonicznych, w których lekko poirytowanym tonem mówił o tobie „ONA”. Chociaż to ty, czyli „ONA”, byłaś i jesteś jego oficjalną drugą połową.

Może też nie powinnaś dzwonić do hotelu, w którym się zameldował w czasie delegacji i – udając sekretarkę z jego firmy – prosić o sprawdzenie, czy razem z nim jest też pani X, której musisz zostawić pilną wiadomość. Ale zrobiłaś to, bo chciałaś wreszcie wiedzieć. No i dowiedziałaś się. Co dalej?

Czas na kolejną lekcję, której ośmielam ci się udzielać tylko dlatego, że cię rozumiem, bo też przez to przechodziłam. Zdarzało mi się być i tą zdradzaną, a – rozrywana, torturowana kołem – wyznam, że i „tą trzecią”. Cóż, ludzie czasem ulegają gwałtownej fascynacji, my także.

Wszystkie role w tym parszywym Małżeńskim Trójkącie Bermudzkim są torturą. Wszystkie znam. Wszyscy w tym trójkącie giną, nawet nasi faceci. Ale ja, jak wiele z was, jakoś się uratowałam i dzisiaj wiem, jak to zrobić, żeby z tej katastrofy wyjść cało. Zatem, aby przeżyć, należy:

Zrobić wszystko, co możliwe, żeby się od razu nie zorientował, że wiesz.

Daj sobie czas, kobieto, bo teraz go potrzebujesz jak powietrza i wody. Musisz wszystko przemyśleć. Musisz zrobić remanent uczuć – kochasz go, czy może przyjmujesz tę sytuację z ulgą? Chcesz go, czy ci kompletnie wisi? Idziesz na wojnę o odzyskiwanie zajętego terytorium przy jego boku, czy oddajesz pole, zamieniając je w Psie Pole?

Jeśli ci ta męska wiarołomność rozwiązuje ręce, bo masz je, chociażby, zajęte już kimś innym, to wystawiasz walizki za drzwi. Jesteś nieugięta, zraniona za bardzo, żeby chcieć pojednania, niegotowa na wybaczenie itd. itd. Masz go z głowy, budujesz inne zaplecze z innym panem, ale ten wariant, moja droga, jest najrzadszy.

Wracamy zatem na pole bitwy, bo ty wcale nie chcesz go oddawać tej trzeciej. Zrób przegrupowanie wojsk, weź głęboki oddech i wszystko przemyśl. Nie wolno ci w tym czasie:

• radzić się koleżanek/przyjaciółek. Ich stanowisko zawsze sprowadza się do nieżyciowego: „wywal go z domu, zapomnij, bądź dumna”. Same tak nie robią, ale tobie radzą. W dodatku masz jak w banku, że o jego zdradzie dowiedzą się wszyscy, bo my, kobiety i dyskrecja to połączenie niezwykle rzadkie.

• działać za szybko, w wielkich emocjach. Z tej awantury wyjdziesz poraniona, bo on będzie atakował, żeby zmazać lub umniejszyć winę. Nie masz pewności, że się nawróci, a raniące słowa są najtrudniejsze do wymazania z poranionej pamięci.

A teraz przez chwilę oderwij się od swojego dramatu i spójrz na sprawę oczami tej trzeciej.

Nie namawiam cię do współczucia, tylko do zrozumienia przeciwnika. To ona słyszy te tłumaczenia, dlaczego on nie jest gotowy do odejścia. A nie jest gotów, bo nie ma odwagi, żeby się przyznać do zdrady. Kochanka smakuje najlepiej w tajemnicy. Kiedy zaś przepoczwarza się z namiętnej diwy w oficjalną drugą połowę, to już takie smaczne zwykle nie jest.

reklama


Katalog tych krętactw jest ograniczony. Nie znam wszystkich, ale zwykle: „kochanie, zrobię to, jak tylko ONA stanie na nogi po ciężkiej chorobie” (nie wiedziałaś, że jesteś chora???), „kochanie, zrobię to już jutro, już pojutrze, już po wakacjach…”, „kochanie, nie mogę tego zrobić teraz, bo dzieci tego nie przeżyją. Musimy poczekać do matury”. Itd. Itp.

Niemal zawsze żona wie szybciej, niż on decyduje się na szczerość i uczciwe postawienie sprawy. I to jest czas twojej przewagi.

Zapytasz – po co czekać? Mądre kobiety wiedzą: bo oni zawsze próbują wrócić. Nie o to chodzi, żeby udawać i czekać. Ale by tę katastrofę zakończyć tak, jak ty chcesz, a nie tak, jak się samo stanie. Cierpisz, ale pomimo cierpienia skup się i posłuchaj intuicji. Tylko ona doradzi ci mądrze i dyskretnie. Intuicja nigdy nie zdradzi i nie roztrąbi twojego dramatu na cały świat. Podejmij decyzję. A kiedy już tak się stanie, musisz to wszystko zakończyć. Nie masz wszystkich kart w ręku, więc nie będzie to nigdy szczęśliwe zakończenie. Ale to ty rozplątujesz ten supeł, po to, żeby móc dalej żyć.

A potem zostaje ci już tylko rozmowa. Trudna, ale przez ciebie przemyślana. Ty decydujesz. Więc nawet jeśli on nie przyjmie twoich warunków, odejdzie spod waszych wspólnych drzwi w kierunku tej trzeciej (zwykle młodszej, czasem ładniejszej) – to tylko otwarta rozmowa pozwoli ci przeżyć ten upiorny czas. I jakoś się pozbierać. Albowiem jak mawiała moja babka: „Bycie damą wymaga brawury”.

Zofia
fot. shutterstock

Jeśli przydarzyła ci się podobna sytuacja, napisz do nas, jak sobie z nią poradziłaś.
Nasz adres: 02-612 Warszawa, ul. Malczewskiego 19 albo Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Źródło: Wróżka nr 1/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl