Nasze (nie)piękne pramatki

Wystarczy jedna twarz, by wysłać tysiąc okrętów na morze, wystarczy jedna, by zbudować prywatną flotę odtrącenia i rozpaczy – powiada Christopher Marlowe w swoim wierszu o Helenie Trojańskiej. Jak głosi dowcip, naukowcy przyjęli jeden helen za jednostkę pomiaru urody. Do wodowania okrętu potrzeba mocy jednego milihelena.

Przez tysiące lat zmieniał się kanon kobiecej urody. Panie uważane kiedyś za piękne, teraz nie budzą zachwytu. Śliczna buzia powinna mieć dziś wyraz dziecinny, a nawet infantylny. Oczywiście dotyczy to kobiet bardzo młodych, bo z wiekiem rysy się zmieniają, niestety na niekorzyść. Pocieszające jest jednak, że niedostatki urody zastępuje piękno duchowe; kobiety zdolne, z sercem otwartym dla ludzi są uważane za atrakcyjniejsze niż ślicznotki.


Jak z tą kobiecą urodą było?

Żeby właściwie ocenić piękno kobiecych twarzy, trzeba je porównać z twarzami naszych pramatek.

Lucy, należącą do naszych przodków, hominidów z gatunku Australopithecus afarensis, trudno zaliczyć do piękności. Jej szkielet, kompletny w 40 procentach, znaleziono 24 listopada 1974 r. w dolinie rzeki Auasz, w okolicach wsi Hadar (północna Etiopia). Zmarła w wieku około 25 lat, prawdopodobnie utonęła. Wiek szkieletu określono na podstawie izotopów azotu i argonu na około 3,2 mln lat.

Lucy miała około metra wzrostu i ważyła 30 kilogramów. Chodziła niemal wyprostowana, choć z wiekiem lekko się przygarbiła. Jej ciało pokrywało rzadkie owłosienie. Na płaskiej twarzy z szerokimi kośćmi policzkowymi widniały nad oczodołami masywne wały brwiowe. Obrazu dopełniały wypukła broda i niewielki, płaski nos. Nadawało to jej twarzy nieco małpi wygląd, choć małpą już nie była.

Ewa mitochondrialna żyła około 150 tys. lat temu w Afryce. Jej DNA mitochondrialne znajduje się w komórkach wszystkich żyjących dzisiaj ludzi. Mitochondria w komórkach dzielą się autonomicznie, niezależnie od zwykłego podziału komórkowego. Geny jądrowe (DNA) ludzie otrzymują po obojgu rodzicach, podczas gdy w przypadku DNA mitochondrialnego (mtDNA) jedynie kobieta przekazuje je potomkom. A to dlatego, że tylko komórka jajowa wnosi do zygoty cytoplazmę zawierająca mitochondria.

reklama


Kości współczesnych Ewie osobników odkopał w Herto Bouri, nad środkowym biegiem rzeki Auasz, amerykański antropolog Tim White. Nasza pramatka przypominała więc wyglądem dzisiejsze kobiety Papuasów, choć miała od nich większą głowę. Zapewne też bardziej wyraziste niż współczesny człowiek wały nadoczodołowe i mocno wydłużoną twarz.

Urody nie dodawały jej duży płaski nos o rozdętych nozdrzach oraz wielkie odstające uszy. Jednak jej oblicze, choć niepiękne według dzisiejszych kanonów urody, było już ludzkie. Na ten sam okres przypada mutacja bardzo ważnego genu FOXP2, odpowiedzialnego za mowę artykułowaną. Pramatka Ewa przekazała nam więc nie tylko DNA, ale i możliwość porozumiewania się.

Także kobiety Homo sapiens fossilis, czyli człowieka z Crô-Magnon (kromaniończyk), a więc rozumnego, żyjącego na terenie całej Europy pomiędzy 43 tys. lat p.n.e. a 10 tys. lat p.n.e., naszego bezpośredniego przodka, różniły się od kobiet współczesnych. Z ich szkieletów odkrytych w schronisku skalnym Abri de Cro-Magnon w Les Eyzies koło Dordogne, we Francji wynika, że mierzyły średnio 170 cm wzrostu. Miały większe głowy niż kobiety współczesne, twarze z masywniejszą żuchwą, prostokątną brodą, silnie wysklepionym czołem i wyraźnym, dużym, trójkątnym nosem.

Z tego też okresu pochodzą wizerunki kobiet, małe kilkunastocentymetrowe figurki tzw. wenus paleolityczne, znajdowane na stanowiskach archeologicznych od Europy Zachodniej po Syberię. Są to schematyczne przedstawienia kobiet z wyeksponowanymi piersiami, udami i brzuchami, co wskazuje na ich związek z kultem płodności.

Fizjonomie naszych pramatek nie budzą w nas miłych wrażeń estetycznych. Ale wtedy, przed tysiącami lat, zapewne ich uroda przyciągała wielbicieli, skoro dały początek ludzkości.

Popiersie Nefretete ubezpieczone na 390 mln dolarów znajduje się w Neues Museum w BerlinieNefretete

Delikatne rysy, łabędzia szyja i zmysłowe usta układają się w najsłynniejszy uśmiech do czasu „Mony Lizy". Przedstawiona na popiersiu kobieta, nawet bez jednego oka wygląda jak bogini. Uznaje się ją za kanon starożytnego piękna. Ale tak naprawdę nie wiadomo, kim jest.

Archeolodzy uważają, że to Nefretete, żona egipskiego Króla Słońce, Echnatona. Jej imię oznaczało „piękność, która się pojawiła". Nikt nie wie, jak znalazła się w Tebach ani jak trafiła do haremu faraona. Ale seksowna, płodna i skąpo ubrana doskonale pasowała na małżonkę władcy-boga.

Zakochany Echnaton pisał na jej cześć wiersze i nazywał ją „panią rozkoszy". Kazał namalować jej wielką podobiznę na ścianie największej świątyni Atona, co wywołało konflikt z kapłanami, ponieważ kobiety w Egipcie nie dostępowały zbawienia.

Popiersie Nefretete ubezpieczone na 390 mln dolarów znajduje się w Neues Museum w Berlinie.

Marek Mejssner
fot.: fotochannels, shutterstock

Źródło: Wróżka nr 1/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl