Wielka heca z tą równością

Stanął Duch Równości na rozstajach z rozdartą duszą. Jedni go pragną, inni przeganiają. Nie da się wszystkim dogodzić – westchnął. – Chyba wrócę do Nieba.

Wielka heca z tą równościąZwariować można od jazgotu w mediach: równość, nierówność, równouprawnienie. I jeszcze ten gender, czyli tak do końca nie wiadomo co, przynajmniej dla przeciętnego człowieka. Ilekroć to słyszę, przypomnam sobie moją teściową.

Zawsze podkreślała, że swoich dwóch synków (dwa lata różnicy między nimi) traktowała równo. Jak któryś narozrabiał, lała obu. Winnego, bo mu się należało, a tego drugiego, żeby się nie śmiał albo nie poczuł lepszy. Jak głaskała jednego, bo ładnie powiedział wierszyk, to i drugiego, chociaż nie powiedział.

Kiedy chłopcy weszli w wiek buntu, by ich zmotywować do nauki, zapowiedziała, że każdemu kupi rower za maturę. Dotrzymała słowa i Starszy dostał rower. Cieszył się nim tylko dwa miesiące, bo wyjechał daleko na studia. Rower przejął Młodszy. Na swój nie miał szans, bo ledwo skończył zawodówkę. Frustracje wyładował na rowerze brata – zajeździł go, po kilku lądowaniach w rowie.

Dziś obaj bracia już są dziadkami. I każdy z nich tak mówi do wnuków. Starszy: wy macie wszystko, a ja musiałem na rower czekać aż do matury, a potem zabrał mi go brat. Młodszy: mnie matka nie kupiła roweru, musiałem pożyczać od brata. Co więcej, panowie powtarzają to przy świątecznym stole, patrząc na siebie spode łba. Tak oto rower matczynej równości podzielił braci na zawsze. Pewnie każdy z was ma niejeden taki przykład w rodzinie.

Równowaga zamiast równości 

Ale co tu mówić o jakiejś równości, skoro człowiek człowiekowi nierówny. I choć trudno nam to zaakceptować, więcej nas różni niż do siebie upodabnia. Różnimy się wyglądem, temperamentem, tężyzną fizyczną, inteligencją, pochodzeniem, doświadczeniami życiowymi czy danymi nam przez los talentami. Długo jeszcze można by wymieniać. Nawet bliźniaki jednojajowe, choć mają takie same geny, nie są identyczne, a zaledwie bardzo podobne do siebie.

reklama


Niestety, czy to nam się podoba, czy nie, równość nie występuje w przyrodzie. Jest tylko największym, nieziszczalnym marzeniem człowieka. By je spełnić, był i jest gotowy zabijać, kraść i zniewalać. Czy na tym ma polegać równość?

Historia ludzkości to dzieje ścigania się z Panem Bogiem, Naturą, Opatrznością – czy w co tam wierzymy. Nasza „równość" to próby ulepszenia mechanizmów przyrody, które z równością wspólnego mają niewiele. „Włażenie" w nie z buciorami i wtłaczanie zasad demokracji prowadzi jedynie do chaosu i... jeszcze większej nierówności. Przyroda dąży przecież do zachowania równowagi, czyli jaskrawego przeciwieństwa równości. Żeby tę równowagę zachować, reaguje na każdą sytuację, będącą odstępstwem od praw Natury.

W myśl tej zasady dzikie zwierzęta wędrują kilometrami w poszukiwaniu wody i zielonych pastwisk. Silniejsze dochodzą na miejsce, słabsze giną. Drapieżniki rozmnażają się, gdy mają dość pożywienia, a kończą żywot, gdy zabraknie zwierząt do schwytania. Równość jest zatem tylko sztucznie ustaloną normą. Nieudolną próbą zaprowadzenia „porządku" w dżungli, którą jest otaczający nas świat.

Wszyscy jesteśmy równi...

...ale niektórzy są równiejsi. To parafraza głośnego cytatu z powieści Georga Orwella „Folwark zwierzęcy", stworzonej w 1943 roku jako satyra polityczna na ustrój Związku Radzieckiego. Bardzo szybko się bowiem okazało, że głoszona przez Rosjan równość jest po prostu nierówna. Naukowcy postanowili coś z tym zrobić i wykombinowali, że takim najprostszym modelem jest tzw. równość pozioma. Zakłada ona, że wszyscy ludzie będący w tej samej sytuacji są równi. Jak chociażby uczniowie w klasie, kierowcy na drodze, klienci w sklepie czy barze.

Mogłoby się wydawać, że o to właśnie chodzi w równości – za tę samą pracę lub cenę wszyscy dostają to samo. Ale czy na pewno? A co z tymi, którzy mają do szkoły pod górkę? Albo z klientem, który przy kasie stwierdza, że ma tylko połowę pieniędzy na ten sam towar, jaki kupiła osoba przed nim? Szydło szybko wyszło z worka – genialna niby teoria poziomej równości była jawną nierównością.

Naukowcy wymyślili więc kolejne pojęcie – „równości pionowej". Jej wyrazem miały być chociażby słynne dodatkowe punkty przydzielane na egzaminie wstępnym na studia uczniom ze wsi, by im ułatwić konkurowanie z tymi miastowymi. Albo przydzielanie rodzinom wielodzietnym nie mniej sławnego „becikowego", itp., itd.

Źródło: Wróżka nr 4/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl