Magiczne żarówki

Było wczesne popołudnie, ale za oknem szaro i ponuro. Żyrandol w gabinecie znowu kaprysił. Żarówki mrugały podczas spotkań z klientami, jakby uczestniczyły w rozmowach...

Tak było i tym razem, kiedy odwiedziła mnie znajoma spod Lublina, pani Bożena.

Kiedy weszła do pokoju, wszystkie zgasły i po chwili się zapaliły. Od razu przypomniało mi się stare ormiańskie powiedzenie mojej babci: „światło oczom twoim”. Tak się mówiło w Gruzji, kiedy działo się coś wyjątkowego w rodzinie, np. ślub albo narodziny dziecka... 
– Czuję, że szykuje się jakaś radość w pani rodzinie – powiedziałam na dzień dobry. W tym momencie zgasły dwie żarówki. Przyszło mi do głowy, że coś pójdzie nie tak. 

– To prawda, Agata jesienią wychodzi za mąż – przyznała pani Bożena. – O, proszę, to jej zdjęcia – rozłożyła je przede mną. 
Na jednym z nich dwudziestoparoletnia Agata stała ze swoim narzeczonym Bartkiem.  
– Ładna para – pomyślałam – tylko nie są dla siebie...

– Chcemy, żeby dzieci pobudowały się obok nas. Ona zawsze marzyła, żebyśmy blisko siebie mieszkali – mówiła pani Bożena. 
– Ale będzie mieszkała daleko. A do was wracała tylko w odwiedziny – przerwałam jej. 
– Jeśli nawet, to tylko przejściowo, bo wyjeżdża na pół roku, na kontrakt do Londynu – wyjaśniła. 
– Wygląda na to, że tam zostanie – rozwiałam jej nadzieje. 
– Nieee. To raczej niemożliwe. Są ze sobą już sześć lat. Bartek ma dobrą pracę i na pewno nie wyjedzie z Polski. I co oni mieliby tam robić? – dziwiła się pani Bożena. 
– Obok pani zamieszka syn, a Agata będzie z rodziną za granicą – upierałam się przy swoim.

Żarówki znów zgasły, by za chwilę rozbłysnąć, jakby na potwierdzenie moich słów. 

– Ale przecież zamówiliśmy już salę na wesele i nawet działkę ogrodziliśmy. Młodzi wybrali projekt domu – wyliczała, chcąc mnie przekonać, że nie mam racji, bo sprawy zaszły za daleko.
– Nic im nie powiem. Może pani się myli, bo w przyszłym roku za mąż wychodzi także moja chrześnica. Jej chłopak jest Włochem – stwierdziła na pożegnanie. 

Kiedy wyszła, żarówki znów zgasły. – W końcu muszę wymienić ten żyrandol, pomyślałam… 

reklama


Minęło kilka miesięcy. Pani Bożena zadzwoniła do mnie. Przez jej rodzinę przeszło tornado. Agata odwołała ślub. Wróciła do Polski tylko na parę tygodni, żeby pozałatwiać pilne sprawy, i wyjechała do Londynu na stałe.

– Z Bartkiem rozstali się spokojnie – mówiła. – Ja to źle zniosłam. Lubimy się z jego rodziną. Było mi wstyd… Za rok Agata wychodzi za mężczyznę, którego poznała tuż po przyjeździe do Londynu…

Nie czułam satysfakcji, że miałam rację. Cieszyłam się, że tym razem wybrała dobrze.  Za jakiś czas odwiedził mnie młody mężczyzna. 

– My się znamy, choć nie osobiście. Kiedyś u pani była moja niedoszła teściowa…  – zaczął wyraźnie stremowany. Ach tak, to był Bartek. 

– Może jakieś fatum wisi nade mną… Zakochałem się w dziewczynie, która za trzy miesiące ma brać ślub z innym mężczyzną. Historia się powtarza, tylko tym razem to ja nie wiem, czy nie łamię komuś życia. Olę poznałem w pracy. Wydawało mi się, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jej narzeczony jest z bardzo zamożnej i wpływowej rodziny. Nie jestem w stanie dać jej tego, co on. Ale ona twierdzi, że gotowa jest wszystko zostawić dla naszej miłości. 
– Zostanie twoją żoną – odpowiedziałam Bartkowi. – Ale zanim to nastąpi, wypłacze sporo łez. Jeśli chcecie być szczęśliwi, uciekajcie na drugi koniec Polski. Inaczej rodzina jej narzeczonego nie da wam spokojnie żyć. 
– Tak zrobimy – stwierdził Bartek. I uradowany wybiegł ode mnie jak na skrzydłach. 

Niedawno zajrzała do mnie pani Bożena, akurat załatwiała coś w Warszawie. Oczywiście jednym tchem zdała mi relację z rodzinnych wydarzeń: Agatka spodziewa się córeczki. A Bartek uciekł z cudzą narzeczoną gdzieś daleko. Do dzisiaj całe miasto huczy od plotek. I że kamień spadł jej serca. Bo dziewczyna jest bardzo ładna, za parę miesięcy planują ślub... 

Znowu przekonałam się, że najbardziej skomplikowane i niewiarygodne historie pisze samo życie. Najważniejsze, że wszystko zakończyło się happy endem. Żyrandol w końcu wymieniłam. Niestety, żarówki nadal co jakiś czas wariują... 

Aida Kosojan-Przybysz
fot. shutterstock 

Źródło: Wróżka nr 2/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl