Zamordował nianię zamiast żony

Zamordował nianię swoich dzieci, próbował zabić żonę, ale nawet dnia nie spędził w więzieniu. Lord Lucan rozpłynął się w angielskiej mgle 40 lat temu... 

46 Lower Belgrave Street to świetny londyński adres. Dom zamieszkuje rodzina Lucanów. Richard John Bingham, siódmy hrabia Lucan, jest wysokim, przystojnym brunetem, jeździ astonem martinem jak James Bond, do którego roli nawet się przymierzał zaproszony przez filmowców. Ot, żart promocyjny. 

To były lata 60. – słodkie i niewinne. Londyn jest niekwestionowaną stolicą mody, dziewczyny tapirują włosy, podkreślają oczy grubymi kreskami, ikoną stylu jest Audrey Hepburn. Słucha się Mamas&Papas, Roya Orbisona, Deana Martina czy Doris Day. Za chwilę w ten słodki świat wtargną Beatlesi, hipisi i zrobi się zamęt, który zmieni nie tylko Londyn, ale i świat. Na razie jest miło, wszystko poukładane, każdy zna swoje miejsce w szeregu. 

Znany i popularny hrabia Richard John Bingham jest playboyem, pije potwornie drogą rosyjską wódkę. Jego żona, piękna Weronika, była modelka, wywodząca się z nie tak dobrej rodziny jak Binghamowie, była w nim zakochana do szaleństwa... Ale już nie jest. Małżeństwo ma troje słodkich dzieci i właśnie się rozpada.

Lord, choć uroczy i niezwykle przystojny, jest też nałogowym graczem. W 1960 roku poznał Stephena Raphaela, bogatego maklera, razem spędzili wakacje na Bahamach (narty wodne, golf, poker, szybkie motorówki, te sprawy). Ponoć po tych właśnie wakacjach Lucan stał się hazardzistą i członkiem elitarnego klubu Clermont na Berkeley Square. Często tam wygrywał, ale też i tracił. 

Lord tonął w długach po uszy 

Pewnego razu stracił 8 tysięcy funtów – około dwóch trzecich pieniędzy otrzymywanych rocznie z trustów rodzinnych. Innej fatalnej nocy w kasynie przegrał 10 tysięcy funtów, które jego wuj John Bevan, makler, pomógł mu spłacić, a Lucan potem zwracał dług przez dwa lata. Hrabia pracował w banku, ale rzucił to zajęcie krótko po tym, gdy wygrał 26 tysięcy (obecnie to około 200 tysięcy funtów), mówiąc: „Dlaczego mam pracować w banku, skoro mogę zarobić roczną pensję jednej nocy przy stoliku?". 

W 1964 roku, wkrótce po ślubie, dziedziczy tytuł lorda i duży majątek po zmarłym ojcu. A w 1974 roku jest już w długach po uszy. Od czasu swojej słynnej 26-tysięcznej wygranej ma przydomek Lucky Lucanale. Ale jest kompletnie spłukany, co – rzecz jasna – nie podoba się jego żonie. 

Mają dzieci, obowiązki wobec nich, a lord bankrutuje. Weronika ma depresję poporodową, cała ta sytuacja ją przerasta. W końcu bierze się w garść i po wakacjach w Monte Carlo każe mężowi opuścić rodzinny dom. Hrabia wyprowadza się nieopodal. On też nie jest w najlepszym stanie psychicznym. Za dużo pije, za dużo przegrywa. Jest zapożyczony. Zaczyna brać środki uspokajające, które specjalnie mu nie pomagają. Zwłaszcza w miksie z alkoholem.  

reklama


Lady Lucan zostaje sama w domu z trojgiem dzieci i nianią Sandrą Rivett, młodą kobietą o niezbyt ustabilizowanym życiu, niewiele umiejącą, rozwódką, lubiącą jednak dzieci. Panie jakoś się dogadują. Sandra jest lojalna, w przeciwieństwie do poprzedniej niani, która była wtyczką lorda Lucana i raportowała mu, co się dzieje w domu. Hrabina zaczyna pracować na pół etatu, by pokryć choć w części koszty utrzymania domu. 

Lord Lucan nie zamierza oddawać dzieci matce i płacić na nie gigantycznych alimentów. Przeprowadza się więc blisko rodzinnego domu, wynajmuje detektywów, na co traci resztki fortuny, umieszcza w aparatach telefonicznych podsłuch i sam też bezustannie obserwuje dom. Jego samochód widziano wielokrotnie na ulicy, rodzinę trapi plaga głuchych telefonów. Szuka haków na żonę, wyciąga jej depresję, wizyty u psychiatrów, którzy jednak nie chcą potwierdzić niezdolności żony do opieki nad dziećmi. Szykuje się skandaliczny rozwód. A jednak do niego nie dochodzi. 

Tamtego dnia niania powinna mieć wolne...  

7 listopada 1974 roku to dramatyczne zapętlenie namiętności, emocji i nienawiści znajduje swój zadziwiający finał. Późnym wieczorem do mieszczącego się nieopodal rezydencji pubu wpada zakrwawiona kobieta, krzycząc, że próbowano ją zamordować. Wezwanemu posterunkowemu mówi, że jest lady Lucan, że ktoś wtargnął do jej rezydencji i zabił nianię. Że z trudem wyrwała się oprawcy. 

Gdy policjant wchodzi do ciemnego domu, panuje cisza. Na piętrze śpi spokojnie trójka lordowskich dzieci. Poza nimi nie ma nikogo. Pusto. Schodzi do sutereny, gdzie mieści się kuchnia i już na schodach widzi krew. W kuchni na podłodze leży worek pocztowy. Wystaje z niego kobieca ręka. Posterunkowy dotyka – jest zimna. Wzywa więc na pomoc wydział kryminalny. 

Wkrótce w domu pojawia się matka lorda Lucana. Przyjeżdża po dzieci. Syn do niej dzwonił. Powiedział, że wydarzyła się tragedia i trzeba zabrać dzieci. Sam hrabia gdzieś zniknął. Jego żona jest ciężko ranna, została wielokrotnie uderzona metalową rurką, ale nie straciła przytomności. Pokrótce relacjonuje śledczym, co się wydarzyło. 

O 21 młodsze dzieci już spały, a ona jak zwykle piła o tej porze herbatę – w czwartki robiła ją sobie sama, bowiem w ten dzień niania miała wychodne. Tym razem było jednak inaczej, Sandra Rivett następnego dnia miała randkę z chłopakiem i poprosiła o zamianę dni. Zatem to ona zeszła do kuchni, by przygotować herbatę.

Kiedy Sandra długo nie wracała, Weronika ruszyła na półpiętro, usłyszała jakiś podejrzany rumor i zawołała kilkakrotnie nianię. Ta nie odpowiedziała, więc zeszła niżej, do sutereny. Wtedy w ciemnościach – światło nie działało – zaatakował ją jakiś mężczyzna. Lady Lucan uciekała po schodach na górę, upadła i rozpoczęła się nierówna walka. Metalowa rurka spadała na jej głowę i ramiona. W ferworze walki udało jej się złapać napastnika, za, no cóż, jaja.  

Mężczyzna ją puścił i wtedy rozpoznała swojego męża. Ten powoli dochodził do siebie, ona też. Po dłuższej chwili Lucan zaczął się zachowywać, jakby nic się nie stało. Pomógł żonie się podnieść i dojść do sypialni. Pojawiła się najstarsza córka, której kazał iść spać. Zapytał żonę, czy ma jakieś środki nasenne... Przyniósł jej mokry ręcznik, by obmyła krew. Sam też był zakrwawiony, poszedł więc do łazienki, żeby się umyć. Wtedy lady Lucan wyślizgnęła się z domu i pędem puściła do mieszczącego się tuż obok pubu. 

Policja czeka na dżentelmena 

Policja zaczęła śledztwo, a siódmy lord Lucan ruszył w podróż. Najpierw udał się do swojego przyjaciela, do hrabstwa Sussex. Przyjaciela nie było w domu, lord opowiedział więc jego żonie, że wydarzył się tragiczny wypadek. Przechodził koło swojego domu, gdy zauważył, że coś podejrzanego się dzieje w suterenie. Zszedł tam, drzwi kuchenne były otwarte i zobaczył napastnika. Ten uciekł, zadając mu kilka ciosów. Po chwili pojawiła się jego żona. Akurat poślizgnął się w kałuży krwi, więc wzięła go za bandytę. Zaczęła się z nim szarpać, krzycząc, że wynajął zabójcę. A potem uciekła. Lord boi się, że zostanie oskarżony przez żonę o morderstwo niani, której trupa znalazł w kuchni. 

W Sussex lord Lucan przebywał kilka godzin: wyczyścił ubranie, napisał w gabinecie pana domu dwa listy – do szwagra i przyjaciela Billa Shand-Kydda. Jeden list tłumaczący sytuację i drugi w sprawie spłaty długów i ewentualnej sprzedaży rożnych rzeczy na ich pokrycie. Następnie uprzejmie, jak na lorda przystało, pożegnał panią domu i wyszedł. I nikt już nigdy lorda Lucana nie widział. Zniknął.  

17 km od portu w Newhaven znaleziono niebieskiego forda, którym ostatnio jeździł. Pożyczył ten samochód od przyjaciela, żeby śledzić żonę. W bagażniku była owinięta taśmą rurka, taka sama jak ta, którą znaleziono na miejscu zbrodni. Odkryto też ślady krwi, zarówno niani, jak i lady Lucan. 

Ponieważ lord był lordem i zadzwonił do swojej matki, informując, że się ogarnie i wróci następnego dnia, policja – jak to wtedy w kontaktach z dżentelmenami się praktykowało – spokojnie na niego czekała. Całe trzy dni. W tym czasie przeszukano mieszkanie lorda. Nic obciążającego jednak nie znaleziono. Na łóżku leżał garnitur i koszula, obok książka o greckich armatorach i portfel Lucana. Kluczyki do samochodu, pieniądze, prawo jazdy, chustka i okulary były na stoliku przy łóżku. Paszport został w szufladzie, a jego nowy niebieski mercedes stał zaparkowany pod domem. 

Po pewnym czasie odbył się zaoczny proces. Sąd uznał hrabiego Johna Binghama, siódmego lorda Lucana, winnym zabójstwa Sandry Rivett. Koronnym dowodem, poza śladami w samochodzie, było to, że z ulicy nie można było zobaczyć, co dzieje się w suterenie. 

W 1975 roku wierzyciele hrabiego zostali poinformowani, że ma niezabezpieczonych długów na sumę 45 tysięcy funtów – jego majątek oszacowano na 22 632 funty. Różnicę spłaciła rodzina w ciągu kilku lat. Jego spadkobiercy, synowi Georgowi Binghamowi, odmówiono zgody na przejęcie tytułu i miejsca w Izbie Lordów z braku dowodów, że hrabia nie żyje. 

W ostatnich latach w angielskiej prasie co jakiś czas ukazywały się informacje, że gdzieś widziano lorda Lucana. Żadnej nie udało się potwierdzić. Część znajomych uważa, że popełnił samobójstwo, inni, że dobrze się bawi gdzieś w Afryce lub Ameryce Południowej. 

Jego syn cały czas twierdzi, że ojciec jest niewinny. 

Lord Lucan, jeśli żyje, ma obecnie ponad 80 lat i skutecznie ukrywa się od czterdziestu. Rozpłynął się w angielskiej mgle w latach 70. 

Manula Kalicka 
fot. shutterstock, forum

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka, nr 1/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl