Debbie Reynolds i Carrie Fisher: śmieszne nieprawdziwe życie

Chcę być z Carrie – takie były ostatnie słowa Debbie Reynolds, gwiazdy „Deszczowej piosenki”. Odeszła dzień po córce, Carrie Fisher, słynnej księżniczce Lei z „Gwiezdnych wojen”. Obie przebyły długą drogę, by odkryć, że bez siebie nie potrafią żyć.

Pasażer siedzący obok powiedział, że nagle przestała oddychać. Carrie Fisher straciła przytomność na pokładzie samolotu z Londynu do Los Angeles, 25 minut przed lądowaniem. Przewieziono ją do szpitala, ale lekarze okazali się bezradni. Zmarła 27 grudnia 2016 roku. Podczas przygotowań do pogrzebu udaru mózgu dostała jej mama, Debbie Reynolds. Odeszła dzień po córce. „Chcę być z Carrie” – takie były ostatnie słowa gwiazdy „Deszczowej piosenki”. 

 

Carrie Fisher nigdy nie ukrywała swoich problemów ze zdrowiem psychicznym

 

Prochy Carrie włożono do urny o kształcie prozacu, popularnej tabletki antydepresyjnej. „To był jeden z jej ulubionych przedmiotów” – tłumaczył młodszy brat aktorki, Todd Fisher. Carrie nigdy nie kryła swoich kłopotów ze zdrowiem psychicznym. Pobyty w szpitalu opisywała w książkach, mówiła o nich także w wywiadach. Zmagała się z alkoholizmem i uzależnieniem od narkotyków. Również z chorobą dwubiegunową afektywną, która polega na wahaniu się między skrajnymi nastrojami – depresją i wyniszczającą organizm euforią. W momentach najgorszego kryzysu ratowała się elektrowstrząsami, które nadal stosuje się w walce z ciężką depresją i katatonią. Została pochowana obok mamy na cmentarzu na wzgórzach Hollywood.

Choć bohaterką jej najsłynniejszej, poświęconej chorobie książki „Pocztówki znad krawędzi” jest siedząca na odwyku aktorka o imieniu Suzanne, Fisher wyjaśniła, że opisała tu wiernie siebie i mamę. I jej ją zadedykowała. To mama jest najczęstszym gościem ze świata zdrowych. Wpada do szpitala nie po to, żeby udzielić rad lub prawić kazania, tylko żeby wyprać córce bieliznę. Tak, ta Debbie Reynolds, dawna ulubienica Amerykanów, wielka gwiazda z klasą w dawnym stylu przychodziła do psychiatryka, by zmienić bieliznę słynnej księżniczki Lei z „Gwiezdnych wojen”. Takiego scenariusza nie wymyśliłby nawet George Lucas, choć jego wyobraźnia wydawać by się mogła nieograniczona. 

I pewnie sama Carrie była zdziwiona, że to właśnie od mamy w najczarniejszej godzinie dostała tak wielkie wsparcie. Z dzieciństwa pamiętała przede wszystkim czekanie na nią, wielką aktorkę, zajętą pracą i flirtowaniem. Zamiast mamy była jej garderoba, kraina czarów pełna futer, sukni z cekinami, żakietów, peruk, w których można było nurkować, szukając śladu zapachu jej perfum i pudru.

 

reklama

Carrie Fisher: córka „tej wielkiej Debbie”

 

Wielu mężczyzn za najatrakcyjniejsze uważa kobiety, które mają nogi o pięć centymetrów dłuższe od średniej. Takie właśnie jak Debbie Reynolds. Można je podziwiać, jak wskakuje na meble i stepuje w niebieskiej plisowanej sukience przy piosence „Good morning”, jednym ze szlagierów z „Deszczowej piosenki”. Na większości swoich zdjęć z lat 50. i 60. siedzi na piasku lub kamieniu i je eksponuje, w jednoczęściowym kostiumie kąpielowym, z biustem opakowanym fiszbinami. Ale Debbie to nie tylko te nogi.

Była zabójczą mieszanką piękności oraz klasy. Zawsze starannie ułożone włosy lub peruka, która miała dodać jej kilku centymetrów wzrostu, brwi regulowane w cienką linię, żeby ogromne oczy wydawały się jeszcze większe. Amerykanie kochali uśmiech, przy którym robiły się jej dołeczki w policzkach. Gdy wychodziła za mąż za znanego swingującego piosenkarza Eddiego Fishera, wydawało się, że w USA nie ma bardziej idealnej pary.

– Coś jak Brad Pitt i Jennifer Aniston, tylko z dziećmi – opisała ich Carrie, która od samego początku miała wieść życie na widoku. Ludzie chcieli oglądać tę rodzinę z bliska. Zrobiona dwie godziny po urodzeniu fotografia Carrie pojawiła się w magazynie „Life”. Ale udane życie rodzinne zostanie tylko na zdjęciach, którymi Debbie obwiesi kiedyś cały swój dom. Tuż po urodzeniu się młodszego brata Carrie, Todda, swingujący tata i mąż zniknie dużo szybciej niż moda na swing.

Wszystko rozegrało się jak w greckiej tragedii, gdzie uczucia i namiętność okazują się silniejsze niż słowa, niż przyjaźń. A ludzie stają wobec sytuacji, z której nie ma dobrego wyjścia. Najlepszym przyjacielem męża Debbie był Mike Todd, mąż jej najbliższej przyjaciółki – Elizabeth Taylor. Znanej już wtedy, ale to Debbie stała na piedestale. Liz najlepsze role miała jeszcze przed sobą. Trzy lata po narodzinach Carrie mąż Taylor zginął w wypadku lotniczym, a Eddie Fisher postanowił ją pocieszyć. – Najpierw chusteczką, potem kwiatami, a w końcu penisem – skwitowała to po latach Carrie. 

Eddie bowiem tak pilnie wspierał Liz Taylor po śmierci partnera, że w końcu został czwartym z siedmiu mężów aktorki. Debbie bynajmniej nie skupiła się na życiu rodzinnym i wspieraniu dzieci, które od teraz miały mieć tylko ją. Carrie i jej brat częściej widywali mamę na zdjęciach w kolorowej prasie i na filmowych plakatach niż w domu. Ówczesne kroniki towarzyskie donosiły, że nie stroniła od alkoholu i innych modnych wówczas używek. 

Jak wszystkie dzieci gwiazd Carrie miała być tylko córką „tej wielkiej Debbie”. Wspominała, że skojarzenie z matką działało na taką skalę, że nawet w szkole nauczyciele nazywali ją Debbie. 

– Nie lubiłam się nią dzielić. Ludzie odpychali nas od mamy, by dostać się do swojej ukochanej gwiazdy. Mówili, że uważam się za nie wiadomo kogo, bo jestem córką Debbie, a ja po prostu, jak każda dziewczynka, chciałam raz na jakiś czas spędzić kilka chwil z zapracowaną mamą.... – wspominała Carrie. Uciążliwe były też kolejne dwa małżeństwa matki, tym bardziej, że miała słabość do ekscentryków.

 

Jak wyglądały początki kariery Carrie Fisher?

 

Pierwszy ojczym Carrie, Harry Karl, znosił do domu tony zabawek erotycznych, co natchnęło matkę, by w prezencie gwiazdkowym kupić szesnastoletniej córce wibrator. Wspominała ten związek matki jako pasmo awantur. Drugi ojczym, Richard Hamlett, magnat obuwniczy, unieruchomiony na wózku inwalidzkim, miał zwyczaj nosić jedynie górę od piżamy, na dolną część ciała nie zakładał niczego. Miał lokaja, który go ubierał, i fryzjera, który stręczył mu dziewczyny. Reynolds postanowiła odejść, przyjęła rolę
w musicalu i załatwiła przy tym córce występy w chórkach. Tak zaczęła się przygoda Carrie ze sceną.

– Nie wyszło mi to, ale miałam dobre powody, żeby trzymać się z daleka od show-biznesu – wyznała Carrie Fisher w wywiadzie dla CNN w 2005 roku. – Gdy byłam nastolatką, artystyczne kariery moich rodziców kończyły się. Ich gwiazdy gasły. Widziałam, jak cierpieli, i to mnie przerażało. Bycie celebrytą to zapomnienie, odsuwane tylko w czasie. Nie utrzymasz się wiecznie na tym szczycie, gdy wszyscy mówią, że cię kochają.

Chcesz się pieprzyć? – proponuje Carrie Warrenowi Beatty’emu w komedii „Szampon” (1975). Ale zaraz wygra casting na Leię z „Gwiezdnych wojen” i stanie się obiektem westchnień Hana Solo oraz kilku pokoleń chłopaków.

 

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka nr 3/2017
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl