Motyl opuszcza kokon

Pozwól sobie marzyć, żeby się wyrwać z tego kokonu, w którym jesteś zamknięta. Najwyższa pora, żeby przeobrazić się w pięknego motyla.

Skąd pani to wszystko wie?

 

Ja mówiłam, ona milczała. Chwilami miałam wrażenie, że mnie nie słyszy. Od 20 minut nie zadała żadnego pytania. Siedziała nieruchomo w kokonie swoich myśli.

– Jak pani to robi? – spytała nagle.

– Samo przychodzi. Nie zależy ode mnie. Przekazuje to, co powinna pani usłyszeć.

– Rozumiem – odpowiedziała w zadumie. Pomogła mi pani, bardzo. Byłam tu niecałe dwa lata temu. Wtedy nie mogłam pozbierać się po śmierci taty. Nie mieliśmy szansy się pożegnać. To on nauczył mnie walczyć z codziennością, kochać życie, twardo stąpać po ziemi, cieszyć się z tego, co mam. I nagle go zabrakło. Starałam się uciekać w pracę. Ale skończyło się to depresją. Koleżanka mnie namówiła, żebym poszła do pani. I tak zrobiłam.

Powiedziałam, że zmarł mi ojciec i że sobie nie radzę. Wtedy pani zapytała, kim jest Henryk, i że on właśnie stoi przy moim tacie. Byłam w szoku, bo to był jego młodszy brat, który zginął w nieszczęśliwym wypadku, jako nastolatek. Potem zobaczyła pani moją babcię Jadzię, jej siostrę Zofię i dziadka Zbyszka. Powiedziała pani, że tata jest szczęśliwy, bo spotkał tych, których kochał, i że babcia czekała na niego, wyszła go przywitać. Pamiętam, jakie szczęście poczułam w tamtym momencie. Odzyskałam spokój. Inaczej podchodzę do życia i śmierci. Byłam wstrząśnięta, że pani ich widzi, podaje ich imiona. Był to dla mnie dowód, że oni tam są, a ja kiedyś do nich dołączę...

reklama

I znowu poczułam obecność jej ojca. Powiedziałam jej o tym. Chciał, bym ją upewniła, że ją chroni i będzie chronił.

– Zawsze znajdzie się przy pani, kiedy tylko pani o nim pomyśli – podkreśliłam. Nagle usłyszałam jego słowa: „Anna powinna szybko zoperować nogę”. Powtórzyłam to mojej rozmówczyni.

Wiedziała, o co chodzi. Anna to jej ciotka, która nie chce się poddać operacji żylaków i przekłada kolejne wyznaczone przez lekarzy terminy.

– Grozi jej niebezpieczeństwo. Powinna szybko się zdecydować, pani ojciec nalega.

– Wiem i wszystko jej przekażę. Bo to, co pani mówi, się sprawdza.

 

Motyl opuszcza kokon

 

– Nagrałam naszą pierwszą rozmowę, pozwoliła mi pani. Bardzo mi pomaga. Za każdym razem, kiedy ją odsłuchuję, znajduję coś nowego. Wtedy pani powiedziała, że gdy skończę 44 lata, moje życie się odmieni. Że będę czuła to samo, co wtedy, gdy miałam 20 lat.

Nie rozumiałam, o co chodzi. Dopiero teraz pani słowa układają się w całość. Od kilku miesięcy spotykam się z mężczyzną, którego znam ponad 25 lat. Kiedy miałam 19 lat, byliśmy krótko parą. Potem wyjechałam na studia do Warszawy. On został w naszej miejscowości. Niedawno się dowiedziałam, że jest po rozwodzie, ma syna i że wyjechał na kontrakt do Niemiec. Nigdy o nim nie zapomniałam. Może to przeznaczenie, bo spotkałam go kilka miesięcy temu, nie całkiem przypadkiem. Spotkanie zaaranżowała nasza wspólna koleżanka. I znowu jesteśmy razem.

– Czuje się pani, jakby ponownie miała 20 lat? – bardziej stwierdziłam, niż spytałam. – To rzeczywiście przeznaczenie. Będziecie razem – stwierdziłam z mocą.

– Jest jeszcze coś – przerwała mi. – Nasi ojcowie zmarli prawie w tym samym czasie i są pochowani na tym samym cmentarzu, niedaleko od siebie. Żartujemy z moim ukochanym, że to ich sprawka, że znów się spotkaliśmy. Ale czemu nam się nie udało, kiedy mieliśmy po 20 lat?

– Każde z was miało iść swoją drogą, aż w odpowiednim momencie obie się połączą. Dzięki doświadczeniom, które macie za sobą, wiecie, kim dla siebie jesteście.

– Boję się marzyć – stwierdziła w zamyśleniu kobieta. – Żyłam praktycznie: stawiałam sobie cel i go zdobywałam. Po śmierci ojca się zmieniłam. Stałam się sentymentalna i znacznie bardziej wrażliwa.

– Powinna pani pozwolić sobie marzyć. Żeby się wyrwać z tego kokonu, w którym jest pani zamknięta.

– Pani wie nawet o tym kokonie – zaśmiała się.

W dzieciństwie fascynowały mnie motyle. Uwielbiałam je rysować. Gdy nie miałam humoru, mama żartowała, że znów schowałam się w swoim kokonie. Tata przychodził na ratunek, tłumacząc, że za chwilę zobaczą pięknego motyla.

– Więc najwyższa pora, żeby znów porzucić kokon i przeobrazić się w pięknego motyla – powiedziałam i poczułam spokój.

Kobieta pośpiesznie wyszła, wiedziałam, że idzie na spotkanie z tym, na którego czekała tyle lat.

 

Aida Kosojan-Przybysz 
poetka, piosenkarka i jasnowidz w czwartym pokoleniu, dar odziedziczyła po prababce.

Źródło: Wróżka nr 5/2017
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl