Wiktor Hugo – lubieżny satyr

Jego kochanki szły za cudzołóstwo do więzienia...

Pobożnej panience, Adeli Foucher, seks kojarzył się bardziej z grzechem niż z przyjemnością. Również jej narzeczony, początkujący literat, Wiktor Hugo, cenił sobie życie w cnocie. W listach do Adeli podkreślał z dumą, że jest równie „czysty i dziewiczy” jak ona i obiecywał, że nie tknie jej do dnia ślubu. „O takich rzeczach nie pisze się do dobrze wychowanej panienki!” – ganiła go zarumieniona dziewczyna. Po trzech latach narzeczeństwa znaleźli się wreszcie przed ołtarzem, a następnie w łożnicy. Rzucił się na nią wyposzczony i nocy tej – jak się później chwalił – posiadł ją aż 9 razy! Oczywiście po takich atrakcjach Adela natychmiast zaszła w ciążę i odtąd już chodziła w ciąży nieustannie, rodząc mu jedno dziecko po drugim.

Po piątym porodzie miała już dość seksu, męża i dzieci. Zaczęła wymigiwać się od obowiązków małżeńskich a to bólem głowy, a to czymś innym. Wiktor był niepocieszony, ale do niczego nie chciał jej zmuszać. Wyżywał się teraz głównie w pisaniu, prawie nie wychodząc ze swojego pokoju. Adela nie nudziła się sama. Coraz częściej odwiedzał ją przyjaciel męża – znany krytyk i poeta – Karol Augustyn Sainte-Beuve. Był to brzydki rudzielec, zakompleksiony, lecz bardzo inteligentny. Pani Hugo traktowała go jak domownika – rano przyjmowała Sainte-Beuve’a w szlafroku, zaś wieczorem siedziała z nim przy kominku do późnej nocy. Wiktor nie był zazdrosny, bo i o kogóż. Poza tym miał pewność, że jego pobożna połowica za nic na świecie nie posunęłaby się do zdrady. Przejrzał na oczy dopiero wówczas, gdy Adela i jej adorator byli już w sobie ostro zakochani. Wściekł się i natychmiast ich rozdzielił, lecz nic to w zasadzie nie dało – wymieniali teraz potajemnie liściki, organizowali randki w pustych kościołach i w mieszkaniu Sainte-Beuve’a.

reklama

W tym czasie Wiktor przesiadywał głównie w teatrze, gdzie trwały próby do jego sztuki „Lukrecja Borgia”. Jedną z rólek grała w niej piękna Juliette Drouet. Poeta nie spuszczał z niej wzroku, lecz bał się podejść do dziewczyny. Juliette miała fatalną opinię. Mówiono o niej, że jest bardziej... kurtyzaną, niż aktorką. Chęć odegrania się na niewiernej żonie jednak zwyciężyła i Wiktor trafił w końcu do łóżka panny Drouet. Nie pożałował! Znała sztuczki, o jakich nie śniło się nawet poczciwej Adeli! Hugo kompletnie traci głowę. – Ilu masz kochanków? Ilu miałaś ich przedtem? Dlaczego upadłaś tak nisko? – zadręcza ją, chory z zazdrości. Juliette źle znosi te sceny. Poza tym życie w rozpuście przestało ją nagle bawić. Bez większego żalu odprawia więc swoich licznych kochanków i spotyka się tylko z poetą.

Wiktor jest usatysfakcjonowany, lecz nie do końca. Pragnie, by jego kochanka również odpokutowała za swoje grzechy. Każe jej wynieść się z luksusowych apartamentów, wyrzec się pięknych sukien, kokieterii, zbytku i przystać na życie w ubóstwie. Dziewczyna godzi się spełnić i ten jego kaprys. Mieszka teraz w nędznej izdebce, utrzymuje się z groszowej pensyjki, którą otrzymuje od Wiktora w zamian za przepisywanie jego manuskryptów. Poza tym nie wolno wychodzić jej samej z domu. Ma siedzieć w pokutnej celi i czekać na swojego pana i władcę, który zjawia się u niej codziennie, by umoralniać i by się z nią kochać.

Adela dowiaduje się szybko o romansie Wiktora. Choć Sainte-Beuve zniknął już z jej życia, nie stara się odzyskać męża. Cała ta sytuacja jest jej nawet na rękę – nie musi zaspokajać małżonka w łóżku! „Nie odmawiaj sobie niczego. Ja nie potrzebuję przyjemności...” – Zapewnia go i dodaje, że chciałaby, by czuł się „równie wolny jak kawaler”. Wiktor Hugo kursuje między żoną i kochanką, utrzymuje dwa domy, troszczy się o dzieci. Wszyscy są zadowoleni, nikt nie ma do nikogo pretensji.

Mijają lata. Sława literacka przestaje Wiktorowi wystarczać, dąży do innego rodzaju zaszczytów. Ponieważ przyjaźni się z następcą tronu, szybko zostaje oficerem Legii Honorowej, członkiem Akademii Francuskiej, a w 1845 roku otrzymuje wymarzoną godność para. Bywa teraz na eleganckich przyjęciach u ambasadorów i ministrów, stroi się, fryzuje, ściska w pasie. Więdnąca Juliette przestaje go podniecać. Całuje ją teraz tylko w czoło i, niby to w ramach trwającej już dziesiąty rok (!) pokuty, zaleca kochance seksualną wstrzemięźliwość. Sam korzysta z życia ile wlezie, zwłaszcza że kobiety pchają się do jego łóżka. Jurny jak ogier śpi każdej nocy z inną. Raz jest to rozrywkowa dama z towarzystwa, innym razem młoda literatka lub początkująca aktorka. Rozwiązłe życie ma jednak i minusy. Mąż jednej z jego kochanek, Leoni Biard, nasłał na niego policję, która przyłapała go na „występnym z nią obcowaniu”. Ponieważ cudzołóstwo było surowo karane, niewierna żona została natychmiast wtrącona do więzienia. Wiktor nie podzielił jej losu tylko dlatego, że jako par Francji był osobą nietykalną.

Przygoda ta nie nauczyła go niczego. Nadal nurza się w rozpuście, nie gardząc ani dziewczynami z półświatka, ani żonami swoich przyjaciół. Panie narzucają się sławnemu poecie, walczą jak lwice o jego względy. Nawet Leonia, która wychodzi w końcu na wolność, nie ma do niego żalu ani pretensji. Kocha go nadal i chce mieć Wiktora na wyłączą własność. O Adelę nie jest zazdrosna, nawet się z nią zaprzyjaźniła, by być bliżej kochanka. Znacznie groźniejsza jako rywalka wydaje się jej Juliette. Chcąc się jej pozbyć, Leonia wpada na szatański pomysł – informuje listownie Juliettę, że od siedmiu lat ma romans z Wiktorem, zaś jako dowód wysyła jej wszystkie miłosne listy, jakie od niego otrzymała. Strzał okazał się celny. Zamknięta w swoim więzieniu Juliette nie miała pojęcia, że jej najdroższy bez żadnych skrupułów zabawia się z innymi kobietami. Po raz pierwszy od kilkunastu lat opuszcza samowolnie swoje mieszkanie i błąka się bez celu po ulicach Paryża. Do domu wraca dopiero nad ranem – z postanowieniem, że nieodwołalnie zerwie z kochankiem. Ale Wiktor wcale nie chce jej utracić. Błaga ją na kolanach o wybaczenie. Serce Julietty topnieje...

W grudniu 1851 roku, w związku z zamachem stanu, w Paryżu robi się gorąco. Wiktor Hugo, który już w 1848, wystąpił w roli poety-przewodnika ludu, kursuje po mieście, wygłasza płomienne przemówienia i namawia paryżan do obrony konstytucji i zbrojnego starcia z żołnierzami Ludwika Napoleona. Przerażona Adela nie opuszcza domu, Juliette postanawia być przy kochanku. Heroicznie podąża ślad w ślad za nim, gotowa osłonić go własną piersią przed kulą. Wystaje na czatach, myli szpiegów, organizuje bezpieczne noclegi. Wreszcie – gdy musiał uchodzić z Francji – załatwia mu fałszywy paszport i wysyła kochanka do Belgii, sama podążając za nim na wygnanie. Był wdzięczny, twierdził, że uratowała mu wtedy życie, ale o życiu we dwoje nie chciał słyszeć, gdyż przywiązany był również do żony. Wkrótce do Brukseli zjeżdża również Adela i wszystko wraca do normy: dwie kobiety, dwa domy, z jedną obiad, z drugą kolacja.

Tak będzie już zawsze. Obie pojadą z nim na dalsze wygnanie – najpierw na wyspę Jersey, później – na Guernesey. Z wolna przestają się na siebie boczyć. Gdy nudząca się na wyspie Adela wyjeżdża do Londynu lub Paryża, Juliette pełni rolę gospodyni w domu Wiktora. Obie są zazdrosne o liczne służące i pokojówki, za którymi niepoprawny poeta ugania się z werwą podstarzałego satyra.

Adela umiera w 1868 r. Juliette ma wówczas 62 lata, Wiktor – 66. Są dwojgiem starzejących się ludzi, ich wieloletni związek usankcjonował czas. W 1870 r, jadą razem do obleganego przez Niemców Paryża. Sławny wygnaniec witany jest z entuzjazmem przez tłumy. Przemawia, działa, zagrzewa Francuzów do walki. Choć zbliża się do siedemdziesiątki, jest czerstwy i pełen wigoru. Jak dawniej otaczają go wielbicielki, którym posyła czułe listy i miłosne wiersze. Nie są to jednak niewinne flirty. Hugo wciąż czuje się stuprocentowym mężczyzną. „mówienie – zwierza się – to dla mnie wysiłek, jednym przemówieniem męczę się bardziej niż trzykrotnym stosunkiem z kobietą.” Po chwili dodaje: „Nawet czterokrotnym!”

Pomarszczona i zniedołężniała staruszka – Juliette jest o niego po dawnemu zazdrosna: przeszukuje mu kieszenie i sekretne szufladki, wynajmuje prywatnych agentów, którzy śledzą Wiktora i informują ją na bieżąco o jego schadzkach. Mimo że błaga go, by się wreszcie ustatkował, on robi swoje – z werwą trzydziestolatka zaspokaja coraz młodsze dziewczyny. Nie pomagają nawet ostrzeżenia lekarzy, którzy straszą go, że może umrzeć w ramionach jakiejś dzierlatki. „Nie będę nic robił wbrew naturze – obstaje przy swoim sędziwy poeta – a ona mi przecież wciąż pozwala być mężczyzną!”

Naprawdę kochał tylko swoją starą Juliette. Gdy zmarła w wieku 77 lat, tak się załamał, że nie był w stanie pójść za jej trumną. Utraciwszy ją zaniechał wreszcie wszelkich romansów. Odprawił nawet spod drzwi śliczną, młodą Blankę, która na kolanach błagała 81-letniego starca, by zechciał się z nią związać.

Źródło: Wróżka nr 9/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl