Tak pachnie sztuka!

Wenus z Milo pachnie jaśminem i mandarynkami, Nike z Samotraki – tuberozą i magnolią. Takie właśnie zapachy stworzono dla Muzeum Luwru.

W sumie powstało osiem zapachów ochrzczonych nazwami ośmiu wielkich dzieł. To pierwszy taki projekt w historii. Rozpoczął się w sierpniu ubiegłego roku, kiedy muzeum szukało pomysłu na akcję promocyjną. Chodziło o to, by zwabić turystów do dalszych skrzydeł muzeum Luwru, które odwiedzają mniej chętnie. Magnesem miały być właśnie perfumy.

Poczuć obraz… nosem

 

Z początku wcale nie było wiadomo, że będą to perfumy. Dyrekcja Muzeum pozostawiła wybór fachowcom – firmie kosmetycznej Officine Universelle Buly, prowadzonej przez słynnego francusko-marokańskiego artystę Ramdane’a Touhamiego i jego żonę Victoire de Taillac. We Francji uchodzi za geniusza branży związanej ze sztuką, modą, urodą i PR. Od początku lat 90. stworzył dziesiątki firm, wsławiając się zwłaszcza przywracaniem do życia starych marek z tradycją, które zniknęły już z rynku lub mocno podupadły. Taką właśnie ożywioną przez niego marką jest Officine Universelle Buly – założona jeszcze w 1803 r. pracownia, będąca wtedy czymś pomiędzy apteką a perfumerią, gdzie tworzono mikstury służące przez całą epokę wiktoriańską do leczenia i upiększania. Touhami kupił tę markę w 2014 r. i pod starym szyldem stworzył nowoczesną pracownię kosmetyczną, która stylem przywodzi na myśl raczej dawną pracownię alchemiczną. Touhami z żoną wymyślili perfumy, czego w żadnym muzeum dotąd nie było. Chodziło o pamiątkę, którą turyści będą mogli zabrać z Luwru do domu. Ale także o przekazanie głębszej idei: że do smakowania sztuki możemy użyć także innych zmysłów, nie tylko wzroku.

– Ten projekt to dodanie wymiaru zapachowego do doświadczenia dotąd tylko wizualnego – mówił Touhami. – Wybrałem ośmioro kreatorów perfum, osiem genialnych „nosów” i dałem im całkowitą wolność w wyborze dzieła sztuki i nielimitowany budżet. Dyrekcja Luwru pozwoliła im na wałęsanie się po muzealnych salach, po godzinach zwiedzania, by mogli w samotności obcować z dziełami, czekając, aż któreś przemówi do nich w sposób szczególny – kojarząc się z zapachem do niego pasującym. Mogli sobie wybrać dowolne dzieło spośród 35 tysięcy zgromadzonych w Luwrze. Co ciekawe, spośród nich aż dwoje wybrało obrazy malarza Jeana-Auguste’a-Dominique’a Ingres’a. W sumie padło na pięć obrazów i trzy rzeźby. Wszystkie przedstawiają ludzi – kobiety są tematem aż siedmiu z ośmiu wybranych dzieł. Żaden z perfumiarzy nie zainteresował się martwą naturą, choć na setkach obrazów Luwru aż kipi życie roślinne.

Zapach kobiecości

 

Do niektórych najbardziej przemówiła „klasyka” – Wenus z Milo i Nike z Samotraki. Ta druga pachnie tuberozą, magnolią, jaśminem i mirrą. Rzeźba, choć niekompletna, kipi emocjami. Jest ekstremalnie kobieca i w dodatku to kobieta zwycięska. – To bardzo potężny przekaz – mówi twórczyni tego zapachu. – Dlatego też musiał być mocny: bukiet śródziemnomorskich kwiatów i ziół, doprawiony nutą ozonu, by dodać zapachowi chłodu kamienia. Wenus z Milo to woń mandarynki, gardenii i jaśminu, z nutką bursztynu. – Jest dla mnie uosobieniem kobiecości – mówi kreatorka tych perfum. – Choć rzeźba jest z marmuru, sprawia wrażenie żywej postaci i tę właśnie mieszankę wrażeń wizualnych chciałam przełożyć na zapach. Dlatego silny jaśmin z gardenią, zrównoważony mandarynką i bursztynem. Wszystko to miało złożyć się na zapach orzeźwiający i chłodny, nawiązujący do chłodu marmuru.

Nimfa i skorpion autorstwa Lorenza Bartoliniego, trzecia i ostatnia rzeźba wśród „pachnących” dzieł, zainspirowała z kolei mężczyznę. Stworzone przez niego perfumy emanują silnym waniliowym zapachem kwiatów heliotropu, dopełnionego jaśminem i piżmem, a wykończonym nutą bursztynu.

Jean-Auguste-Dominique Ingres to malarz, który aż dwukrotnie przemówił do perfumiarskich nosów. Jego „Kąpiąca się” ma woń trawy cytrynowej i kwiatu pomarańczy, doprawionych aromatem paczuli i kadzidłem. Natomiast bardziej znany jego obraz, „Odaliska”, zainspirował perfumy, w których dominują różowy pieprz i kadzidło, z silną nutą piżma i cynamonu. – Ten obraz to uosobienie zmysłowości – uważa ich autor. – Leżąca na ozdobnym łożu naga kobieta przedstawia brankę z haremu sułtana, a cały obraz przesiąknięty jest atmosferą Wschodu. Zapach też musiał taki być: lekko słodki, z egzotycznymi nutami.

Rozmowa w parku, piękny lecz mało znany obraz Thomasa Gainsborougha, to w „wersji zapachowej” mięta pieprzowa, bergamotka i róża, doprawione nutami wanilii i aromatem mokrego mchu. Tak właśnie autor perfum chciał oddać bujną roślinność, która stanowi tło dla pogrążonej w rozmowie pary.

„Święty Józef cieśla”, obraz Georges’a de La Tour, ma silny aromat cedru i werbeny, doprawiony zapachem wetiwerii. To najdziwniejszy być może wybór dla obrazu mającego zainspirować perfumy. Józef obrabia jakiś drewniany przedmiot, a mały Jezus trzyma mu świecę, lecz większość tej sceny tonie w mroku. Kreatorka perfum, która go wybrała, mówiła: – Chciałam, żeby osoba, która poczuje zapach tych perfum, mogła poczuć też ten obraz, wejść w jego atmosferę i tajemnicę. Bo w nim jest tajemnica. To, co mnie urzekło, to mocny kontrast światła i ciemności i jeszcze silniejszy pomiędzy zatroskanym wyrazem twarzy cieśli i czystym, niewinnym spojrzeniem chłopca. Dlatego stworzony przeze mnie zapach też oparł się na mocnych kontrastach: dominujący aromat to cedr – bardzo aromatyczne drewno, a przy tym symboliczne, święte drzewo w Biblii. A do tego kadzidło, różowy pieprz, silnie pachnąca trawa wetiweria. A na koniec nuta bergamotki, kwiatu pomarańczy i gorzkich migdałów. To bardzo złożony zapach, tak jak złożona może być interpretacja tego obrazu.

„Zasuwka” Jeana-Honoré’a Fragonarda to obraz w tym zestawieniu najmniej chyba znany. Ale dzięki perfumom stał się dziś jednym z ulubionych dzieł turystów odwiedzających Luwr. Sam malarz jest zresztą znany i lubiany, głównie jako mistrz erotycznych podtekstów. Jego dzieła uchodzą dziś za ikony frywolności (malował w XVIII wieku). Jednak najsłynniejsze z nich, „Huśtawka”, wisi nie w Luwrze, a w muzeum w Madrycie. Zasuwka z Luwru teraz zaczyna dorównywać jej sławą – w dużej mierze za sprawą perfum silnie pachnącym kwiatami lilii i piżmem.

Z nosem w Kosmosie

 

W zapachowej ofercie Luwru znalazły się też, oprócz flakonów perfum, perfumowane kartki pocztowe i plakaty z reprodukcją danego dzieła, a także zapachowe mydełka i świece – wszystko w tym samym aromacie „przypisanym” do danego dzieła. By całość dodatkowo „postarzyć”, dodając całej kolekcji „historycznego” sznytu, pocztówki i plakaty przedstawiają ich wersje stylizowane w XIX-wiecznym stylu. Artystyczne perfumy nie pozostaną w ofercie Luwru na zawsze. Po wyprzedaniu zaplanowanej ich ilości zapasy nie zostaną odnowione. W ten sposób flakoniki po perfumach i pozostałe zapachowe akcesoria staną się dla ich nabywców cenniejszymi pamiątkami, bo odtąd niemożliwymi już do zdobycia.

A sam Ramdane Touhami ma już na oku zupełnie nowe przedsięwzięcie; podobno rozpoczął rozmowy o wspólnym projekcie z amerykańską agencją kosmiczną NASA. Możliwe więc, że kolejne perfumy pod marką Buly będą, całkiem dosłownie, nie z tego świata…

tekst: Ewa Dereń

foto: shutterstock

 

reklama
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl