Magia czerwonej sukienki

Obok kobiety w czerwieni nikt nie przejdzie obojętnie. Ale do koloru, który uwalnia energię seksu, trzeba dojrzeć… Która z was się odważy?

Kiedy trzydzieści kobiet w czerwonych spódnicach wychodzi w noc, a potem wiruje, każda w swoim świecie, każda w swoim rytmie i tempie, dzieje się coś, co trudno opisać słowami. – Wtedy nawet największy sceptyk, który nigdy nie dotknął świata energii, czuje wielką moc. I same kobiety też ją czują – przekonuje Marek Taran, religioznawca, socjolog, terapeuta. – Doświadczyłem tego wiele razy, kiedy prowadziłem kilkudniowe zajęcia. Zwłaszcza podczas przesilenia, letniego lub zimowego.Tego nie da się zapomnieć, to jedno z tych przeżyć, które zmieniają wszystko – opisuje. I dodaje: – Tak mówią o tym same kobiety.

Czerwień, jak żaden inny kolor, budzi wielkie emocje. Symbolizuje moc, władzę, pieniądze, sprawczość. No i namiętność, seksualność, zuchwałość. Przyciąga wzrok, rodzi pożądanie. Mówi: wszystko albo nic. Kobiety podświadomie czują, jak wielka moc kryje się w czerwieni. Ale sięgają po nią rzadko, z lękiem. Ich szafy pełne są czerni, w której można się schować, bezpiecznych granatów, niebieskości, które przywodzą na myśl stabilność, czasem mignie kobalt, fuksja, coś żółtego. Ale czerwień?

tajemnica rubinu

 

Ta prawdziwa, nasycona głębią istnienia czerwień, która rozpala i niczego się nie boi, nie jest królową kobiecych garderób. Czasem pojawia się w postaci bielizny trzymanej na intymne okazje. Ewentualnie szpilek na wielkie wyjścia. Czerwień, wciąż wstydliwie schowana, czeka na wyzwolenie. – Kiedy miałam 12 lat, tata przywiózł mi z Berlina, wtedy jeszcze zachodniego, czerwone elastyczne rajstopy. W Polsce nie było ani takich kolorów, ani materiałów – mówi Małgorzata Potocka, aktorka, reżyserka, dziś dyrektor radomskiego teatru. – Włożyłam je i zostałam wyśmiana. Z zazdrości, że mam odwagę nosić coś innego niż koleżanki. Usłyszałam wtedy od taty: noś je, choćby na przekór wszystkim. Tak zrobiłam.

W kulturach Wschodu, w tradycji rosyjskiej, ukraińskiej, białoruskiej, dziewczynka, która dostawała pierwszą miesiączkę, obdarowywana była czerwoną spódnicą i rubinem. Spódnicę dostawała każda, rubin tylko te zamożniejsze. Jednak wszystkie otrzymywały od matek przekaz: za każdym razem, kiedy ją założysz, musisz się ochronić. I uczyły je, jak to zrobić. Wiadomo było, że czerwień rozpala męskie zmysły. Można patrzeć na kobietę z adoracją i szacunkiem, można także z pożądaniem. Aby móc bezpiecznie korzystać z mocy czerwieni, trzeba było umieć się zabezpieczyć. Kiedyś, w dawnych kulturach, kobiety to potrafiły. Później przekaz się zatarł, został wyparty przez współczesną, racjonalną cywilizację.

kto oczernił czerwień

 

Do czerwieni w wydaniu kobiecym przez całe stulecia wdrukowany był obyczajowy kod. – Przekonałam się o tym boleśnie, kiedy miałam 17 lat i wychodziłam na swoją pierwszą ważną imprezę – opowiada Magda, malarka i blogerka. – Szminką pożyczoną od przyjaciółki umalowałam usta na krwistą czerwień. Matka złapała mnie w przedpokoju i uderzyła w twarz, a potem gwałtownie starła mi makijaż – opowiada o swoim pierwszym doświadczeniu z czerwienią. – „Wyglądasz jak dziwka!”, syknęła. „Nie wyjdziesz tak z domu! Co ludzie powiedzą?!” Byłam w szoku, gdy to usłyszałam. Dziwka? Dlaczego? Nie mogłam tego pojąć. Z żalu się wtedy popłakałam, zamknęłam w pokoju i nigdzie nie wyszłam. Do dziś pamiętam tamto uczucie bezradności – kończy z westchnieniem. Marek Taran słyszał to na swoich warsztatach wielokrotnie. Kiedy kobieta założy czerwoną sukienkę, szpilki w tym samym kolorze i stanie przed lustrem, mówi: Nie, no w życiu tak nie wyjdę. Przecież wyglądam jak dziwka!

Moja matka by mnie zabiła! Wezmą mnie na języki, obgadają, oplotkują. Po co mi to? Lepiej założę coś innego. Żebym się tak bardzo nie rzucała w oczy, żebym się nie wyróżniała z tłumu. A może warto w końcu połączyć kropki i zastanowić się, komu zależało na obniżeniu wartości tego koloru, kto „oczernił” czerwień? Może z lęku, że kobiety odkryją jej moc? I doprowadził do tego, że od dziesięcioleci kobiety same nie pozwalają sobie na czerpanie z niej życiowej energii? Blokują jej przepływ ze strachu przed utratą reputacji, przed spaleniem na obyczajowym stosie. – Szukałem źródeł tego strachu w wielu książkach, mitach, podaniach – opowiada Marek Taran. – Może pomocne będzie przyjrzenie się alchemicznemu traktatowi „Piorun”, bogini Izydy: „By dotrzeć do istoty swojej kobiecości, bądź jak gołębica i czerwony wąż, bądź jak święta i dziwka”. Kłopot w tym, że staroegipskie słowo „dziwka” jest nieprzetłumaczalne – wyjaśnia. – Wiele kobiet pyta: o co tu chodzi? To znaczy, że mam się puszczać? Absolutnie nie! Tu chodzi o zachowanie szacunku do samej siebie, ale jednocześnie odkrycie czerwonej energii, naturalnej mocy.

Tak zjednoczonych wewnętrznie kobiet świat patriarchalny się boi. Przed taką potęgą drży. A zatem wszystkie metody dyskredytowania tego koloru były dobre, żeby utrzymać tę siłę w ryzach. Choćby właśnie zawstydzaniem, już od dzieciństwa, a szczególnie w okresie dojrzewania. Choćby przez niby życzliwe rady, że „porządna” kobieta tak się nosi. Ale teraz kobiety czują i rozumieją coraz więcej. Czerwień w końcu nadchodzi.

dziewczyna w czerwieni

 

– Ten kolor objawił mi się nagle – opowiada Małgorzata Potocka. – Przez lata ubierałam się w czerń. I to nie tylko z powodu Grzegorza Ciechowskiego. Byłam buntowniczką, anarchistką. W czasach, gdy kończyłam szkołę filmową, tak właśnie wyrażaliśmy swój sprzeciw. A do czerwieni się dojrzewa. Długo dojrzewałam – zamyśla się. – Jako dziewczyna w czerwonej pomadce wyglądałam prowincjonalnie. Przychodzi jednak taki moment w życiu kobiety, że przeżywa objawienia kobiecości i chce tę kobiecość wszędzie emitować – uśmiecha się lekko. – U mnie wydarzyło się to jakieś 15 lat temu. Najpierw była czerwona torebka, którą zrobiła specjalnie dla mnie Bożena Batycka. Miała problem ze zdobyciem odpowiedniego materiału, ale w końcu się udało. Potem były czerwone szpilki. A znacznie później, w Nowym Jorku, czerwone okulary. Intensywnie czerwone. Tej czerwieni nigdzie potem nie udało mi się już dostać. Całość zwieńczyła suknia od projektantki Violi Śpiechowicz – podsumowuje. – Czerwień to temat tabu, temat zakazany – Małgorzata myśli podobnie. – To kolor zuchwałych emocji. Ale to również trudny kolor, nie każdej kobiecie jest w nim dobrze – kontynuuje. – I to nawet nie jest kwestia karnacji, barwy oczu. To coś więcej. To wewnętrzna, głęboka dojrzałość, siła, która pochodzi z trzewi. Wtedy jesteśmy z czerwienią stopione, zjednoczone. Inaczej wychodzi kobieta przebrana w czerwień. – Nie bez powodu ten kolor wiąże się z przepychem i bogactwem – zauważa psycholog i psychoterapeutka Justyna Krajewska. – Pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie, wiele lat temu, zdjęcie Palomy Piccaso. Miała na ustach najczerwieńszą z czerwieni, na dłoniach rękawiczki, a na nich pierścienie. Wyglądała zjawiskowo. A jednak była dla mnie jak z innej planety. Czułam się trochę zażenowana, patrząc na nią. Była taka… bezczelnie silna. Chyba z powodu tego zdjęcia poszłam na psychologię. Byłam gotowa zrobić wszystko, by odkryć, skąd ona się bierze – uśmiecha się, nieco melancholijnie. – Na studiach się tego nie dowiedziałam. Dopiero wtedy, gdy zostałam sama z małym dzieckiem. Wtedy, intuicyjnie, kupiłam pierwszą czerwoną sukienkę. Mam ją do dziś. Ale droga do czerwieni dla każdej z nas jest inna. I dobrze. Najważniejsze, żeby w ogóle z nią ruszyć.

tekst: Natalia Ross

reklama
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl