Od piętnastu lat wspiera swoją energią ludzi schorowanych i poturbowanych przez los. Starych i młodych. Alkoholików i przewrażliwionych. Młodzież, która nie umie się dogadać z sobą, rówieśnikami i rodziną... Przez wiele lat dodawała wiary w siebie sportowcom, uzdrawiała ich po mniejszych i większych kontuzjach.
Jako dziecko odnajdywała domownikom zaginione rzeczy. Bywało, że matka schowała gdzieś forsę i bezradnie miotała się po mieszkaniu - od szafy do kredensu, przetrząsała szuflady. Wtedy ojciec mówił: "poczekaj, wróci Halinka ze szkoły - to je znajdzie". I rzeczywiście, po chwili zastanowienia, dziewczyna szła tam, gdzie matka wetknęła pieniądze.
O tym jej dziwnym "darze" wiedzieli także znajomi rodziców i jeśli nie mogli czegoś w domu odnaleźć, przybiegali po pomoc. Również sny "ostrzegały" Halinę przed nieszczęściami lub zapowiadały ważne wydarzenia. Najczęściej pojawiała się w nich ukochana babcia. Halina wie, że to ona jest teraz jednym z jej pozaziemskich opiekunów.
Nie miała i nie ma łatwego życia. Los jej się tak ułożył, że teraz samotnie wychowuje trójkę dzieci. Najmłodsza - Fatima - ma dwa latka. To imię dała córce na cześć Matki Boskiej Fatimskiej, której obraz uchronił ją przed śmiercią, gdy była w zaawansowanej ciąży.
- Taką mam widać karmę, że mam w życiu pod górkę - mówi. Ale nie narzeka. Dziękuje co dnia Bogu za to, czym ją obdarzył. Za to, że potrafi się wczuć w cudze nieszczęścia. Tak naprawdę do dzisiaj - chociaż od tej pory ukończyła wiele kursów i brała udział w różnych sympozjach - nie potrafi do końca wyjaśnić tego, co się dzieje wówczas, gdy przykłada swoje dłonie do bolącego miejsca.
Patrząc na człowieka "widzi" jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Rzadko o tym komukolwiek mówi. Chyba, że jest to konieczne w terapii. Koncentruje się zwłaszcza na dzieciństwie pacjentów, bo tam przeważnie tkwią przyczyny życiowych niepowodzeń i chorób. Ale bywa i tak, że "głos wewnętrzny" każe jej wręcz kogoś ostrzec. Tak było z pewnym małżeństwem, które nie mogło mieć dzieci. Mężczyzna nie wierzył, że cokolwiek jeszcze można zrobić. Byli z żoną u wielu sław medycznych. Co tu pomogą jakieś oczyszczania pola energetycznego, jakieś przekazy energii. Ale skoro żona się tak uparła, to z nią przyszedł. Oczywiście w rok później kobieta urodziła dziecko. Ale zdarzyło się podczas tej wizyty jeszcze coś.
Halina popatrzyła na mężczyznę przez chwilę i zobaczyła wypadek samochodowy, zupełnie zniszczony wóz i tego człowieka wyczołgującego się z niego bez większych obrażeń. Wiedziała, że nie wolno jej tego przemilczeć.
- Proszę jeździć bardzo ostrożnie, bo będzie miał pan stłuczkę - ostrzegła oględnie.
Po miesiącu zadzwonił i powiedział, że to cud, iż wyszedł z tego wypadku cały. Ale to chyba dzięki niej, gdyż zobaczył ją wyraźnie na masce i wydawało mu się, że podpowiada mu, co ma robić.
- Nie umiem wyjaśnić tego zjawiska - mówi szczerze Halina.
- Być może przypomniała mu się nasza rozmowa i dlatego "zobaczył" mnie. Albo jakaś niewidzialna część mnie, sobowtór eteryczny czy któreś z ciał subtelnych zostało wezwane przez niego na pomoc? Przecież tak niewiele wiemy na temat naszych możliwości - zwłaszcza takich, które ujawniają się w sytuacjach ekstremalnych.
Bywa jednak, że u niektórych ludzi przyszłość jest szczelnie zasłonięta. Wówczas Halina nie usiłuje się przebijać przez tę zasłonę. Widać z jakiegoś powodu ma tak właśnie być. Ludzie przyjeżdżają nieraz ze zdjęciami swoich bliskich i proszą o pomoc. Kiedyś kobieta przywiozła zdjęcie mężczyzny z diagnozą lekarzy: rak trzustki. Patrząc na fotografię, Halina zobaczyła życie tego mężczyzny jak na taśmie filmowej. Sporo pił. Nie dbał o siebie. Zobaczyła również, że ma on przed sobą tylko miesiąc życia. Co ja mam zrobić w tej sytuacji? - westchnęła.
~wikingwolin
~mroweczka
~moliszewskak
~kowalik