Ulubiony szpieg Churchilla

Uroki i czaryUroki i czary

W lipcu 1944 roku przerzucono ją do Francji - miała zastąpić aresztowaną przez gestapo agentkę. Jej szefem został "Roger" - Francis Cammaerts, dowódca partyzanckiej armii, liczącej 10 tysięcy mężczyzn i kobiet. Objeżdżała z nim siedziby partyzantów. Czy zostali wtedy kochankami? "Tylko razem pracowaliśmy - wyjaśniał w swoich wspomnieniach Cammaerts. - Łączyła nas oczywiście przyjaźń, niezwykłe porozumienie, wręcz telepatia. Los rzucał nas to tu, to tam, z meliny na melinę. Czasem nocowaliśmy pod gołym niebem. Takie koczownicze życie nie sprzyja romansom." Jednak "Roger" był bardzo przystojny, a Krystyna - choć zakochana w Andrzeju - nie uznawała celibatu. Może zresztą czuła, że ma już niewiele czasu.

We Francji dokonała dwóch swoich największych wyczynów. W sierpniu 1944 roku przeciągnęła na stronę partyzantów cały niemiecki garnizon z Roche-La-Croix. Służyli tam głównie folksdojcze z terenów Śląska. Krystyna ukryła się w lasku i stamtąd nadawała przez głośnik wezwanie w języku polskim, by żołnierze przyłączyli się do partyzantów. Skutek był nieprawdopodobny: zdezerterowali wszyscy - poza niemieckimi oficerami. Gdy rozradowana wróciła do kwatery, okazało się, że Niemcy aresztowali "Rogera" i dwóch angielskich oficerów, świeżo zrzuconych do Francji. Trzymano ich w Digne, w siedzibie gestapo.

Krystyna podjęła na własną rękę zabiegi o uwolnienie aresztowanych towarzyszy. Wykorzystała kapitana policji, Alberta Schencka, który pracował i dla Niemców, i dla partyzantów. Zagroziła mu śmiercią, a kiedy zażądał dwóch milionów franków, zdobyła tę sumę od innego kolaboranta. "Roger" i Anglicy zostali uwolnieni dosłownie w ostatniej chwili: gestapo otrzymało rozkaz ewakuacji Digne i rozstrzelania więźniów. Tak więc Cammaerts i jego koledzy powiększyli grono ocalonych przez Krystynę. Po jej śmierci wszyscy oni podjęli starania, by na pamięć o jej bohaterstwie nie padł żaden cień.

reklama

Sprzedawczyni u Harrodsa

Wojna się skończyła. Jak wielu innych oficerów służb specjalnych, Krystyna dostała sto funtów odprawy. Do Polski wrócić nie mogła, dla Anglików była obywatelem drugiej kategorii, "naturalizowaną" obywatelką. To stanowiło przeszkodę w otrzymaniu lepszej pracy. Nie miało już znaczenia, że była wojenną bohaterką, że otrzymała francuski krzyż wojenny, brytyjski George Cross i Order Imperium Brytyjskiego. Chwytała się rozmaitych prac: jako telefonistka, sprzedawczyni u Harrodsa, kelnerka w polskiej kawiarni w Londynie.

Jej stałym partnerem był Kowerski, który najpierw osiedlił się w Niemczech, a potem przeniósł do Londynu. Nie wyszła za niego, choć w 1946 roku rozwiodła się z mężem. Może dlatego, że wciąż miewała przelotne romanse. Kiedy zatrudniła się jako stewardesa na statku "Rauhine", nie przypuszczała, że oto dopełni się jej przeznaczenie. Okazał się nim starszy steward, Irlandczyk George Dennis Muldowney. Od razu troskliwie się nią zaopiekował, chronił przed złośliwościami kolegów, chętnie dokuczających cudzoziemce. Była mu za to wdzięczna. Zostali kochankami, tak przynajmniej twierdził Muldowney.

Zagadka czerwcowej nocy


Zawsze udawało się jej kończyć romanse bez poczucia winy i pretensji. Ale tym razem napotkała opór. Muldowney najpierw zrezygnował z pływania, potem przyjął pracę portiera i zaczął ją śledzić. Wieczorem, 15 czerwca 1952 roku, zaskoczył Krystynę w ciemnym holu hotelu "Shelbourne", w którym mieszkała, i wbił jej nóż w piersi. Nie próbował uciekać, dał się aresztować. Ponieważ przyznał się do winy i nie chciał obrońcy, jego proces trwał tylko trzy minuty. Został skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano 30 czerwca 1952 roku.

Tajemnicze okoliczności, krótkie, pośpieszne śledztwo, brak obrony oskarżonego, nasuwały podejrzenie, że nie była to typowa zbrodnia w afekcie. Jednym z wątpiących był właśnie Ian Fleming, oficer wywiadu, dziennikarz, były kochanek Krystyny i późniejszy autor powieści o Bondzie. Spotykał się z Krystyną potajemnie w hotelu "Granville" (ciekawy zbieg okoliczności - tak przecież brzmiało jej przybrane nazwisko) w Dover. Swoim podejrzeniom o zabójstwie dał wyraz w pierwszym tomie przygód Bonda. Bohaterka, którą stworzył, piękna Vesper Lynd, ma wygląd Krystyny: czarne włosy, szerokie, zmysłowe usta, bezbłędnie mówi po francusku. I jest "zimna jak sopel". Ma pomóc Bondowi, a okazuje się podwójnym agentem. Jest wtyczką KGB. Zakochana w Bondzie, popełnia w końcu samobójstwo.

Na pytanie, czy Krystyna mogła być podwójną agentką i pracować dla "czerwonych" - jej przełożona, Vera Atkins z SOE zdecydowanie zaprzecza. - Christine Granville była bezgranicznie lojalna i oddana aliantom - mówi. - Nikt i nic nie mogłoby skłonić jej do zdrady. Na jej grobie w Londynie, na krzyżu przyjaciele zawiesili ryngraf z jasnogórską Czarną Madonną, z którym nigdy się nie rozstawała. Podobno wisi tam do dziś.


tekst: Maria Sulińska,

ilustr.: Małgorzata Woźniczka



Złoto do złotaZłoto do złota

O jej praprzodku, Janie Skarbku z Góry, który za Krzywoustego utarł nosa niemieckiemu cesarzowi, słyszało każde polskie dziecko. Gdy cesarz pokazał mu skrzynię pełną złota, za pomocą którego zamierzał pokonać Polaków, Jan wrzucił do skrzyni swój złoty pierścień, mówiąc: Idź, złoto do złota, my Polacy wolimy żelazo. Zbity z tropu cesarz zdołał wykrztusić tylko: "hab dank", czyli - dziękuję. Od tej pory herb Skarbków nazywano Habdank.

Andrzej Kowerski jako Andrew Kennedy (na środku) i Christine byli agentami angielskich służb specjalnych. Z "Rogerem" - Francisem Cammaertsem Krystyna działała na terenie Francji.

Krystyna Skarbek jako Christine Granville

Źródło: Wróżka nr 7/2004
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl