Piąty element

Trzeba czasami wielu umysłów, potężnej pracy i setek lat, by zachwiać raz utrwalonymi dogmatami nauki, ideologii czy religii. Może się jednak zdarzyć, że najpotężniejsza instytucja z ponaddwudziestowieczną tradycją zatrzęsie się na skutek zwykłej ciekawości... wielbłąda.

Holender Gilles Quispel jako pierwszy poznał treść Piątej Ewangelii.Muhammad Ali al-Samman wraz z kilkoma pasterzami był od kilku dni w drodze do Jabalu. Poszukiwali sabakh – czerwonej, niezwykle żyznej gleby używanej jako nawóz. Nieopodal Nag Hammadi (miejscowość w Górnym Egipcie) zatrzymali się na odpoczynek. Wówczas jeden z wielbłądów zaczął grzebać pod najbliższą skałą. Muhammad, zaintrygowany dziwnym zachowaniem zwierzaka, podszedł do głazu i poprosił towarzyszy wędrówki, aby pomogli mu rozkopywać ziemię. Kilka minut później natrafili na sporej wielkości dzban. Kiedy stara skorupa pękła pod uderzeniami motyki, na piasek wypadły oprawione w skórę papirusowe księgi. Jak się później miało okazać, spisano je w języku koptyjskim (najstarsza odmiana języka egipskiego) i zawierały trzynaście kodeksów.

Pasterze poczuli się rozczarowani – oczyma wyobraźni widzieli zapewne skarb złotych monet lub starej biżuterii. Nie mogli wiedzieć, że to, co odkryli, jest o wiele więcej warte niż niejeden dzban najcenniejszego kruszcu. Kilka zwojów papirusów od razu powędrowało do ognia (na spowitej wieczornym chłodem pustyni ciepło ma wielką wartość), a reszta trafiła w posiadanie duchownego al-Qumnusa Basiliusa Abd al-Masiha. On też nie zdawał sobie sprawy, jak niezwykłe znalezisko stało się jego własnością, ale wiedział, że warto o nie zadbać. Przekazał je więc dalej, do rąk pewnego nauczyciela historii. Ten z kolei wręczył część papirusów pracownikom Muzeum Koptyjskiego w Kairze, a resztę rozdał znajomym antykwariuszom i poszukiwaczom zabytków

Piąty elementObrazoburcza ewangelia

W 1947 roku – dwa lata po dokonaniu sensacyjnego odkrycia – jeden z trzynastu manuskryptów pojawił się na rynku antykwarycznym w Ameryce. Rękopis ten udało się nabyć profesorowi Gillesowi Quispelowi i uzupełnić jego brakujące strony fotokopiami uzyskanymi w Muzeum Koptyjskim. Okazało się, że jest to przekaz pozostawiony przez Tomasza, uznawany dziś przez wielu za piątą ewangelię, której nie umieszczono w Nowym Testamencie.

Wkrótce po ogłoszeniu odkrycia w chrześcijańskim świecie zawrzało. Ewangelia Tomasza podważała bowiem nie tylko sens istnienia samej instytucji Kościoła, ale też przeczyła wielu jego dogmatom i sposobowi nauczania wiary przez duchowieństwo. Nic zatem dziwnego, że Watykan robił wszystko, aby teksty znalezione w Nag Hammadi (w sumie zachowało się 51 pism) ukryć, zignorować albo przysłonić kurtyną zapomnienia.

reklama

Szczęśliwie dla papiestwa, w 1947 roku w grotach Kumranu znaleziono rękopisy pochodzące z II wieku p.n.e. – I wieku n.e. Były wśród nich najstarsze ze znanych dotychczas manuskrypty ksiąg biblijnych i apokryfów, które zawierały liczne analogie z Nowym Testamentem. Wielu znawców tematu twierdzi, że publiczne dywagacje teologów na temat zwojów z Kumranu, a także spory co do tego, kto ma znalezisko badać i komu umożliwić dostęp do źródeł, były tylko grą, która miała na celu skupienie uwagi opinii publicznej na tekstach mniej „niebezpiecznych” dla Kościoła niż te znalezione w Egipcie. I trzeba przyznać, że przez kilkadziesiąt lat to się udawało. Powoli jednak Ewangelia Tomasza, wsparta poetyckimi refleksjami Erika van Ruysbeeka, coraz częściej trafiała do opinii publicznej.

Piąty elementChrystus był buddystą?

Prawdziwa bomba wybuchła jednak dopiero w roku 1999, po wejściu na ekrany kin filmu „Stygmaty” w reżyserii Ruperta Wainwrighta. Autor tego dzieła postawił tezę, że Watykan ukrywa w swoich archiwach wiele różnych tekstów negujących podstawy dzisiejszej wiary, czego przykładem są właśnie pisma Tomasza oraz inne rękopisy odnalezione w Górnym Egipcie.

Hierarchowie Kościoła – dotychczas nie wypowiadający się na ten temat w nadziei, że cała sprawa przycichnie – tym razem zareagowali bardzo ostro, ściągając do walki z herezją rzeszę swoich zwolenników. Jak zwykle w takich wypadkach, skutek był dokładnie odwrotny do zamierzonego. Gwałtownie wzrosło zainteresowanie opinii publicznej księgami odkrytymi w Nag Hammadi. Pojawiło się mnóstwo prac na ten temat i jeszcze więcej spekulacji.

I oto w zgiełku, jaki powstał, raz jeszcze stracono z oczu główny problem, którego naprawdę boi się Kościół. Otóż w tekstach odnalezionych w Górnym Egipcie przedstawiono całkowicie inny obraz Jezusa niż ten, który jest oficjalnie propagowany. Z pism wyłania się postać młodego człowieka przepojonego radością życia, bawiącego się ze swoimi przyjaciółmi, kochającego muzykę i taniec, a także nie pogardzającego prawdziwą miłością do kobiety – Marii Magdaleny.

Według Tomasza, Chrystus był pod silnym wpływem myśli filozoficznej Wschodu, którą poznał w czasie długiej wędrówki po Indiach. Dzięki pomocy tamtejszych braminów (mędrców buddyjskich) osiągnął oświecenie ducha i ciała oraz nauczył się wykorzystywać wewnętrzną energię do leczenia ludzi. Po powrocie na Bliski Wschód zaczął szerzyć swoje nauki. Twierdził, że każdy, kto będzie miał siłę i wolę zagłębić się w siebie, może stać się istotą doskonałą, prawdziwe Królestwo Niebieskie nie istnieje bowiem poza nami, lecz jest w nas samych. Uważał też, że aby znaleźć drogę oświecenia, nie trzeba korzystać ze wsparcia takich pośredników, jak kapłani i mędrcy. Ukrzyżowanie rozumiał jako ascezę wewnętrzną, a nie zewnętrzną. Ponadto głosił, iż jedną z wielu dróg do osiągnięcia wewnętrznego światła jest... wegetarianizm.

Jezus miał nauczać, że nie istnieje nic, co można nazwać grzechem, bo nasze błędy wynikają z niewiedzy. Kiedy zdobędziemy się na odwagę, aby szukać oświecenia poprzez zagłębianie się w siebie, odkryjemy niewypowiedziane prawdy, które wyprowadzą nas na drogę ku doskonałości. Jeśli dojdziemy do jej kresu, to już za życia sięgniemy ideału. Według Tomasza, Chrystus twierdził więc, że każdy może być Bogiem.

Większość rękopisów sporządzonych przez Tomasza można obejrzeć w Muzeum Koptyjskim w Kairze.Wędrowny filozof

Piąta ewangelia rzeczywiście szokuje, ale nie ma pewności, czy odkryte w Nag Hammadi teksty spisali wyznawcy Chrystusa, a co za tym idzie, czy ukazują one to, co w istocie się zdarzyło. Mogły bowiem powstać z inspiracji jakiejś wrogiej Jezusowi sekty, która przedstawiła jego nauki i sposób bycia tak, aby zdyskredytować nauczyciela i jego uczniów w oczach ludzi im współ-czesnych lub potomnych. Problem ten starali się wyjaśnić dwaj uczeni niemieccy, Holger Kersten i Elmar R. Gruber, którzy podjęli badania porównawcze nad rękopisami znalezionymi w grotach Kumranu, tekstami z Nag Hammadi oraz przekazami św. Marka i św. Jana. Pierwsze pytanie brzmiało oczywiście: czy ślady Ewangelii Tomasza można znaleźć w innych ewangeliach? Okazało się, że tak.

Otóż odkryli oni, że Tomasz zapisał wiele myśli Jezusa, które w nieco bardziej rozwiniętej formie występują w najstarszych tekstach koptyjskich, a w wersji skróconej istnieją na kartach Nowego Testamentu. Przy okazji znaleźli opisy wskazujące, że Chrystus wcale nie działał wśród ludzi określających się chrześcijanami i nikt z jego uczniów nie miał zamiaru wyznawać kultu Jezusa jako tego, który przepowiada swoją śmierć. Może to oznaczać, że Chrystus był po prostu jednym z filozofów działających w I wieku na Ziemi Świętej.

Niemieccy uczeni stwierdzili, że przekaz pozostawiony przez Tomasza jest solidnie umocowany w całym ciągu tekstów ewangelicznych. Stanowi to oczywiście silny argument przemawiający za jego autentycznością, ale nie jest ostatecznym dowodem na to, że zawiera prawdę. Ktoś mógł przecież specjalnie tak skomponować ewangelię, aby była pełna nieścisłości i przekłamań, a jednocześ-nie zbytnio nie odbiegała treścią od innych znanych na Bliskim Wschodzie przekazów o Jezusie.

Człowiek, nie mesjasz


Istnieje jednak jeszcze jeden dowód, że teksty znalezione w Nag Hammadi nie są oszczerstwem lub świadomym kłamstwem o Jezusie. W najstarszych apokryfach odkrytych w Izraelu jest informacja, iż wielu gorliwych wyznawców Chrystusa wcale nie widziało w nim mesjasza, że nie rozumieli oni jego nauk jako krytyki judaizmu, a śmierci swego nauczyciela nie traktowali jako „dzieła zbawienia”, więc nie mogli też wierzyć w jego zmartwychwstanie. Jeśli tak, to uczniowie musieli traktować Jezusa jak normalnego członka społeczności, który – czego nie można wykluczyć – mógł mieć żonę i dzieci, i żył pogodnie bez nabożnego podejścia do głoszonych przez siebie doktryn.


tekst: Jerzy Gracz

ilustr.: Katarzyna Zbytniewska



Świadectwa historyczne


Dowody na to, że Chrystus między 12. a 29. rokiem życia przebywał w Indiach, znaleziono w kilku starożytnych dokumentach. Imię „Jezus” jest wymienione w tekście wyrytym na bramie starohinduskiego miasta Tuttypore Sikri. Odkryto też manuskrypt opowiadający o życiu „świętego Issy (Jezusa)”, który przez blisko dwa tysiąclecia przechowywano w buddyjskim klasztorze Himis w górach Ladakh. W spisanym w sanskrycie dziele „Bhavishyam Maha Poerana” pada imię Isa Massim (po arabsku: Jezus Chrystus). Autor przekazu, niejaki Sutta, podaje, że człowiek ten był gościem na dworze indyjskiego radży Salewakina.


Brat bliźniak Jezusa?


Kim właściwie był Tomasz – autor tekstu uznanego przez wielu za piątą ewangelię? Pośród nowotestamentowych apokryfów odnaleziono przekaz zatytułowany „Akta Tomasza”. Tekst ten opowiada o trzynastu czynach apostoła oraz o jego męczeńskiej śmierci. Tomasz nazwany był również Judaszem. Nie należy go jednak mylić z Judaszem Iskariotą, który zdradził Jezusa. Tomasz po aramejsku znaczy „bliźniak”. Święty Jan w swojej ewangelii kilkakrotnie określa go przydomkiem Didymus, który po grecku ma to samo znaczenie. Dlatego, choć nie ma co do tego pewności, nie sposób wykluczyć, że Didymus Judasz Tomasz rzeczywiście był bratem bliźniakiem Chrystusa. A jeżeli tak było, nie ma wątpliwości, że zarówno to, co sam napisał, jak i dołączone do jego ewangelii papirusy jak najdokładniej opisywały rzeczywistość. Nawet jeśli Tomasz był tylko duchowym bliźniakiem Jezusa. Tak czy inaczej wszystko wskazuje na to, że teksty z Nag Hammadi nie kłamią.

Źródło: Wróżka nr 8/2004
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl