Świat się śmieje!

Jakie są zalecenia? Czy na jogę śmiechu warto chodzić systematycznie? Czy wystarczy pochodzić tylko trochę, a potem człowiek radzi już sobie sam?

W Indiach są kluby jogi śmiechu. Ludzie codziennie przed pracą spotykają się w parku, by przez 15 minut się pośmiać. W Polsce ze względu na klimat to się może nie udać. Poza tym w Europie głośny śmiech na ulicy budzi strach. Nie polecałbym straszyć biednych przechodniów, śmiejąc się o 6 rano gdzieś w bramie. Dopóki nie wpadnę na jakiś pomysł lub nie poprawi się klimat, choć nie jestem zwolennikiem globalnego ocieplenia, śmiejmy się w takich miejscach, jak zajęcia z jogi śmiechu. Zalecenie jest jedno – im częściej, tym lepiej.

Nie można się śmiać samemu?

Można, jak ktoś umie. Myślę jednak, że trudno byłoby mi wstać rano i śmiać się 15 minut na upartego przed lustrem. Ze spotkania z innymi zawsze przecież coś wynika. A teraz ludzie coraz częściej robią coś indywidualnie. Do kina nie chodzą, bo filmy ściągają z internetu, w gry wspólnie nie grają, bo mają komputerowe. Czemu zatem nie połączyć przyjemnego z pożytecznym i z jeszcze bardziej przyjemnym i po prostu spotkać się z innymi? Na jogę śmiechu przychodzą ci, którzy wiedzą, że coś ich łączy. Mają na tyle odwagi, żeby się głośno śmiać.

Każdy ma poczucie humoru? Czy jest ono potrzebne na zajęciach?

Fajnie jest mieć poczucie humoru, ale jak ktoś uważa, że nie ma, nie jest to przeszkodą. Barierą może być raczej brak dystansu do samego siebie. Ktoś może myśleć, że na przykład głupio wygląda, bo się śmieje jak wariat. Nie wiem zresztą, skąd w ogóle takie powiedzenie, przecież wariaci w ogóle się nie śmieją. Jeśli ktoś nie potrafi wziąć samego siebie w nawias i trochę się powygłupiać, może być problem. Spotykamy się zazwyczaj wieczorami i często gasimy światło. Ludzie czują się lepiej, gdy nikt ich nie widzi i wyraźnie słychać – bo nie można powiedzieć „widać” – że niektórym jest to potrzebne. Po ciemku mniej się krępują.

Brak dystansu do siebie może wynikać z różnych rzeczy, na przykład z niskiego poczucia własnej wartości. Czy joga śmiechu okazuje się wtedy pomocna?

Joga śmiechu nie jest psychoterapią, która pozwoli przepracować trudne, głębokie zranienia, poważne problemy. Ale wiem, że ludzie wplatają ją w inne działania terapeutyczne. Przecież chorym na raka przynosi się do szpitala kasety z komediami z instrukcją: „śmiać się głośno”. Śmiech to sposób na radzenie sobie z niewygodnymi emocjami. Dlaczego nastolatki chichrają się na widok przystojnego chłopaka? One dopiero borykają się z tym problemem i śmiech im w tym pomaga. Ludzie śmieją się w stresie. To tak zwane głupawki, kiedy przychodzi zmęczenie.

Myślę też, że jak warto umieć śmiać się na trzy, cztery, to dobrze jest umieć przestać się śmiać na trzy, cztery. To jest element zarządzania emocjami. Śmiać się tak zupełnie bez powodu – to byłoby niepokojące. Zawsze jest jakiś kontekst, niuans, który wywołuje śmiech. Są poradniki o tym, jak osiągnąć szczęście w 15 minut, ale to droga na skróty. Stanie przed lustrem i mówienie sobie: „Jestem super, jestem super, dam radę, jestem najlepszy” to zbyt płytkie podejście. Podobnie jak zaczynanie każdego dnia od wymuszonego śmiechu. Dzięki temu nie doświadczymy prawdziwego szczęścia, cokolwiek nim jest.

Sam często się śmiejesz?
O, tak. Uśmiecham się nawet do przechodniów na ulicy, licząc na reakcję. Na jednych zajęciach z jogi doznałem zmiany stanu świadomości przez śmiech. Potem udało mi się intencjonalnie wprowadzić w ten stan. Odleciałem na maksa, tyle mogę powiedzieć, bo o innych stanach świadomości nie można się wypowiadać, nie da się ich opisać słowami. Chciałbym tego częściej doświadczać. Żeby to zrobić, trzeba się skupić na doznaniach w ciele i nie zastanawiać się, jak to wygląda z zewnątrz. I śmiać się. Polecam. Bardzo.


Aleksandra Malinowska


Jacek GolańskiJacek Golański: „Medytuję Vipassanę, studiuję psychologię, ciągle goszczę kogoś u siebie w mieszkaniu i staram się… być dobrym człowiekiem.
To dlatego zająłem się promowaniem zdrowia i dobrego humoru. Jest 10 000 małych powodów, których istnienie można nazwać słowami, na co dzień zbijają się one w jedno wielkie ciepłe uczucie, które domaga się podzielenia z innymi.Joga śmiechu to właśnie jedna z form dzielenia się”.

Informacje o zajęciach prowadzonych przez Jacka Golańskiego na www.jogasmiechu.pl


 

ŚMIECH A ZDROWIE

Gelontologia to naukowe określenie terapii śmiechem. Na całym świecie zyskuje ona coraz większą popularność w służbie zdrowia. Dlaczego? Bo śmiech jest zdrowy.
Gdy się śmiejemy, szybciej krąży nasza krew, powodując obniżenie poziomu cholesterolu oraz ciśnienia krwi, co w konsekwencji prowadzi do zmniejszenia ryzyka zawału. Podczas śmiechu masowane są nasze wewnętrzne narządy, pogłębia się oddech, dotlenia mózg. Częste śmianie się wpływa dodatnio na układ odpornościowy, czyli tak naprawdę na stan całego naszego organizmu.

Śmiech, co wydaje się oczywiste, poprawia stan naszej psychiki. Wydzielanie endorfin powoduje, że puszczają napięcia i blokady w ciele związane ze stresem. Podczas śmiechu zapominamy o problemach. Dlatego terapię śmiechem włącza się w leczenie depresji. Już sam uśmiech dobrze na nas działa. A częsty śmiech pozytywnie wpływa na widzenie siebie i świata, poprawia również relacje z innymi ludźmi – pomaga nawiązywać kontakty, przełamywać nieśmiałość. Badania przeprowadzone w USA na Uniwersytecie Maryland sugerują, iż śmiech i poczucie humoru mogą chronić przed chorobami serca. Codzienna dawka śmiechu (na przykład w postaci oglądania filmów komediowych) powinna być zalecana przez lekarzy, tak samo jak odpowiednie ćwiczenia czy dieta.

Śmiech wykorzystywany jest również w leczeniu raka. W ośrodku Southwestern, stanowiącym regionalne centrum Ośrodków Leczenia Raka w Ameryce (Cancer Treatment Centers of America) raz w tygodniu odbywają się zajęcia z terapii śmiechem, podczas których pacjenci „uczą się”, jak wykorzystać śmiech i poczucie humoru w walce z chorobą. Otrzymują takie wskazówki: przynajmniej raz dziennie głośno się śmiej, oglądaj zabawne filmy, czytaj strony gazet i pism z zabawnymi obrazkami, otaczaj się ludźmi, którzy mają duże poczucie humoru… W Loma Linda University Cancer Institute (Uniwersytecki Instytut Raka Loma Linda), pacjenci mogą oglądać filmy komediowe. Stworzono tam tak zwane Interactive Laughter Evaluation – program komputerowy, połączony ze sprzętem wideo, pomagający pacjentom zdecydować, co oglądać. Zgromadzone w ośrodku filmy komediowe oraz zabawne książki tworzą Bibliotekę Śmiechu.

Lekarze w Wielkiej Brytanii wierzą, że humor może redukować ból oraz stymulować funkcje systemu immunologicznego u dzieci z rakiem, AIDS, cukrzycą oraz w przypadku przeszczepów organów i szpiku kostnego. W Polsce od dziesięciu lat działa Fundacja Doktor Clown. Jej pracownicy bawią i rozśmieszają dzieci w oddziałach szpitalnych. W Zakładzie Rehabilitacji Centrum Onkologii w Warszawie zajęcia ze śmiechoterapii prowadzi Aleksander Łamek, autor książki „Terapia śmiechem. Jak rozwijać poczucie humoru”.
(Możesz ją ściągnąć za 1 zł ze strony www.aleksanderlamek.pl. Znajdziesz tu też informacje o szkoleniach terapii śmiechem w Warszawie oraz Gdańsku).

reklama
Źródło: Wróżka nr 7/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka